Druga porażka ŁKS-u
W dalszym ciągu bez punktu w rozgrywkach grupy I nowej III ligi pozostają piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. W 2. kolejce zmagań podopieczni trenera Mateusza Miłoszewskiego ulegli na wyjeździe silnej ekipie Finishparkietu Drwęca Nowe Miasto Lubawskie 1:2.
W spotkaniu z czwartą drużyną poprzedniego sezonu podlasko-warmińsko-mazurskiej III ligi szkoleniowiec ŁKS-u postawił na dokładnie taką samą jedenastkę jak ta, która tydzień wcześniej uległa na inaugurację rozgrywek MKS-owi Ełk. W składzie znalazło się tylko trzech zawodników, których nie oglądaliśmy w biało-czerwonych barwach na wiosnę. W pierwszej jedenastce wybiegli więc obrońca Maciej Wasilewski, pomocnik Mariusz Baranowski oraz napastnik Rafał Maćkowski. Wydawało się więc, że zgrana i dobrze rozumiejąca się ekipa z Łomży, podobnie jak na wiosnę, gdzie wygrała 2:1, będzie w stanie skutecznie powalczyć o komplet punktów. Niestety w pierwszej połowie zarysowała się lekka przewaga gospodarzy, która przynosiła im sporo stałych fragmentów gry. Po jednym z nich, w 9. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie, a strzelcem gola okazał się Tomasz Wojcinowicz - Uważam, że ten gol padł w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego nasz bramkarz był według mnie faulowany, piłka mu wypadła, a do tego nie jestem pewien czy piłka po dobitce przekroczyła całym obwodem linię bramkową - relacjonuje Miłoszewski.
Na szczęście łomżanie nie załamali się stratą gola i bardzo szybko doprowadzili do wyrównania. W 19. minucie przeprowadzili szybką akcję prawym skrzydłem. Kilkoma podaniami Michał Sadowski i Rafał Maćkowski "rozklepali" obronę rywali. Najpierw na bramkę rywali uderzał ten pierwszy, ale golkiper zdołał jeszcze odbić piłkę, ale na dobitkę drugiego nie mógł już nic poradzić.
Wynik remisowy utrzymał się jedynie przez krótką chwilę. W 21. minucie gospodarze za sprawą sprowadzonego z MKS-u Ełk byłego króla strzelców III ligi, Kamila Jackiewicza ponownie wyszli na prowadzenie - Podobnie jak przy pierwszy golu, także i przy drugim mam sporo pretensji do arbitra. Najpierw podyktował rzut wolny po faulu, którego nie było. Strzał z wolnego na rzut rożny wybił Oliwer Wienczatek, ale potem po kornerze w polu karnym mocno faulowany był Przemek Olesińśki i sędzia tego nie widział. Następuje zamieszanie i Jackiewiczowi udaje się umieścić piłkę w naszej bramce - tłumaczy trener ŁKS-u.
Do końca pierwszej połowy łomżanie nie byli już w stanie poważniej zagrozić bramce rywali, którzy na przerwę schodzili z minimalnym prowadzeniem.
Po zmianie stron coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni. Z każdą kolejną minutą ich przewaga na boisku rosła, ale niestety nie przełożyło się to na gole mimo, że sytuacje do ich zdobycia były. Ostatecznie gospodarze, którzy w końcówce wyglądali już na bardzo zmęczonych, dotrzymali korzystny dla siebie wynik i dopisali sobie drugie w tym sezonie trzy punkty. Łomżanie natomiast, mimo ambitnej postawy, musieli przełknąć gorycz drugiej porażki i wspólnie z Motorem Lubawa są jedynymi ekipami bez zdobyczy punktowej.
- Znowu pierwsza połowa nie jest dobra w naszym wykonaniu. Niestety pozwalamy przeciwnikom szybkie zdobycie bramek i ułożenie sobie meczu. Tak było i w starciu z Ełkiem i teraz. Musimy to dokładnie przeanalizować i poprawić, bo po przerwie nasza gra wygląda już lepiej. Jesteśmy dobrze przygotowani motorycznie, w II połowach dominujemy i myślę, że w kolejnych spotkaniach w końcu zaczniemy punktować - powiedział po starciu z Finishparkietem trener Miłoszewski.
W następnym meczu łomżanie zmierzą się na własnym stadionie z Sokołem Ostróda. To spotkanie zaplanowano na sobotę, 20 sierpnia o godz. 16.00.
is