Niespodziewana porażka ŁKS-u
W mecz 29. kolejki podlasko-warmińsko-mazurskiej III ligi piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 ulegli na własnym stadionie niżej notowanemu GKS-owi Wikielec 0:1. Ta porażka spowodowała, że zespół prowadzony przez trenera Mateusza Miłoszewskiego w dalszym ciągu będzie musiał walczyć o pozostanie w lidze.
Po dwóch efektownych zwycięstwach w dwóch poprzednich meczach z Warmią Grajewo (3:0) i Granicą Kętrzyn (4:0) kibice biało-czerwonych liczyli, że także w starciu z dwunastą ekipą rozgrywek poradzą sobie bez większych problemów. Przyjezdni jednak w ostatnim czasie radzili sobie bardzo dobrze, o czym świadczyła seria siedmiu meczów bez porażki, w tym cenne remisy wywalczone z liderem rozgrywek, Olimpią Elbląg czy szóstym Sokołem Ostróda.
Łomżanie od początku sobotniego meczu nie chcieli pozostawić rywalom wątpliwości, kto jest zespołem lepszym i ruszyli do ataku. Trzeba przyznać, że gra w ofensywie w wykonaniu gospodarzy wyglądała w pierwszej połowie bardzo dobrze. Miejscowi stwarzali sobie raz po raz dogodne okazje do strzelenia bramki. Jedyną różnicą w stosunku do poprzednich dwóch meczów był brak skuteczności. Łomżanie pudłowali nawet w bardzo dobrych sytuacjach i do przerwy nie byli w stanie otworzyć wyniku spotkania. Goście natomiast skupili się na defensywie i tylko sporadycznie zapuszczali się w okolice pola karnego ŁKS-u.
Wydawało się, że po przerwie worek z bramkami musi się rozwiązać i że kibice zgromadzeni na łomżyńskim stadionie kilka razy będą mogli wznieść ręce do góry. Niestety w drugiej połowie gra ofensywna ełkaesiaków wyglądała zdecydowanie gorzej. Gdzieś uleciał polot i pomysł na rozgrywanie akcji w ataku, a w dodatku w 54. minucie indywidualny błąd w obronie popełnił młody Konrad Kamieniowski i Oliwer Wienczatek nie był w stanie uchronić swojego zespołu przed stratą bramki. Po tym golu przyjezdni jeszcze mocniej się cofnęli wszelkimi sposobami próbując obronić korzystny wynik. Łomżanie do samego końca szukali sposobu na doprowadzenie do wyrównania, ale przy grających na czas rywalach okazało się to zadaniem niewykonalnym.
- To był kolejny mecz, w którym było widać naszą dobrą grę w ataku pozycyjnym. Cieszę się, że ten aspekt gry wygląda coraz lepiej. Niestety mimo wielu bardzo dobrych okazji, jakie sobie stworzyliśmy nic nie chciało wpaść do bramki rywali - powiedział po meczu trener Miłoszewski - W spotkaniach z Warmią i Granicą Łukasz Zaniewski w końcu się odblokował i zdobył pięć bramek. Także i dzisiaj liczyłem, że podtrzyma skuteczność. I miał kilka idealnych ku temu pozycji, ale tym razem nie był tak skuteczny jak poprzednich meczach. Szkoda, że nie udało się dzisiaj wygrać, bo bylibyśmy już praktycznie pewni utrzymania. Ale zostało jeszcze pięć spotkań i jeśli tylko chłopakom będzie dopisywało zdrowie, to na pewno zdobędziemy tyle punktów, że pozostać w lidze na kolejny sezon.
Po porażce z GKS-em łomżanie spadli na piąte miejsce w tabeli, a ich przewaga na otwierającą strefę spadkową Jagiellonią II Białystok "stopniała" do 10 punktów przy jednym meczu rozegranym mniej przez piłkarzy ze stolicy województwa. W przyszłą sobotę o punkty może być bardzo trudno, gdyż łomżanie zagrają w Morągu z tamtejszym Huraganem, który w ostatnich wygrał ostatnie 12 spotkań pewnie pokonując m.in. pierwszą Olimpię Elbląg 3:1 czy Drwęcę Nowe Miasto Lubawskie (4. miejsce) 4:0.
is