Remis na Zjeździe
Po pięciu wygranych meczach z rzędu piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 stracili pierwsze punkty. W niedzielne popołudnie podopieczni trenera Mateusza Miłoszewskiego bezbramkowo zremisowali z zajmującym 3. miejsce MKS-em Ełk.
W dotychczasowych meczach rudny wiosennej zespół ŁKS-u prezentował wysoką, równą formę wygrywając z plasującymi się w czubie tabeli ekipami z Ostródy i Nowego Miasta Lubawskiego. W niedzielę ełkaesiakom przyszło mierzyć się z jeszcze trudniejszym rywalem. Prowadzony przez dobrze znanego z pracy w Łomży trenera Mirosława Dymka MKS od początku sezonu stawiany był w gronie drużyn, które będą walczyć o awans do II ligi. Ełczanie nie raz już pokazali, że mogą wygrać z każdym, łącznie z liderem, Olimpią Elbląg, która właśnie z tym zespołem poniosła jedyną porażkę. W poprzedniej kolejce MKS aż 3:0 pokonał Sokoła Ostróda i do Łomży przyjeżdżał również walczyć o komplet punktów. Jednak już pierwsze minuty spotkania pokazały, że ten cel może być bardzo trudny do osiągnięcia. Mimo dużej przewagi przyjezdnych w posiadaniu piłki, lepsze sytuacje do strzelenia gola mieli miejscowi. W 2. minucie przed wyborną okazją do zdobycia bramki stanął Łukasz Zaniewski, jednak piłka po jego strzale z linii pola karnego poszybowała nad poprzeczką. Kilka minut później na zaskakujące uderzenie z dystansu zdecydował się nowy nabytek ŁKS-u, Karol Styś, ale tym razem golkiper MKS-u, Wojciech Muzyk, chociaż na raty, to zdołał złapać piłkę. W 25. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Zaniewski, ale i tym razem lepszy okazał się ten pierwszy. Goście natomiast kilka razy przedostawali się w okolice pola karnego rywali, ale także im nie udało się zaskoczyć Piotra Lipki celnym strzałem i pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem bezbramkowym.
Po zmianie stron wydawało się, że którejś z drużyn uda się w końcu otworzyć wynik spotkania. Szansa na to była bardzo duża, gdyż obie ekipy znajdują w czołówce najskuteczniejszych ekip ligi, a dodatkowo zespół ŁKS-u jako jedyny we wszystkich dotychczas rozegranych meczach tego sezonu przynajmniej raz pokonywał bramkarza rywali. Niestety spora grupa kibiców przybyłych na stadion nie doczekała się zdobycia bramki ani przez ŁKS ani przez MKS. I tu trzeba przyznać, że zdecydowanie bliżej celu byli przyjezdni, którzy kilka razy poważnie zagrozili bramce Lipki. Łomżanie natomiast, mimo, że od 60. minuty grali w przewadze jednego zawodnika, po tym jak czerwoną kartkę zobaczył Wojciech Kuriata, przez całe 45 minut nie byli wstanie oddać ani jednego celnego strzału. W efekcie po 93 minutach walki spotkanie zakończyło się wynikiem bezbramkowym, który chyba nie krzywdzi żadnej z ekip.
- W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie. Szkoda, bo mieliśmy w niej trzy dobre sytuacje bramkowe. Gdybyśmy wykorzystali chociaż jedną z nich, to mecz ułożył by się dla nas dobrze - przyznał po spotkaniu trener Miłoszewski - Niestety po czerwonej kartce dla gracza MKS-u pogubiliśmy się i nie umieliśmy dostosować się do takich warunków. Uważam, że wtedy powinniśmy mocniej przycisnąć Ełk i poszukać zwycięskiej bramki. Na pewno będziemy ten fragment meczu analizować. Ale szanujemy punkt, bo MKS to czołowa drużyna ligi.
Po 23. kolejkach łomżanie z dorobkiem 45 punktów zajmują 4. miejsce w tabeli grupy podlasko-warmińsko-mazurskiej III ligi, a ich przewaga nad strefą spadkową wynosi 8 oczek. W kolejnym spotkaniu o korzystny wynik powinno być zdecydowanie łatwiej. W sobotę, 9 kwietnia ełkaesiacy zagrają bowiem na wyjeździe z pogodzoną już ze spadkiem do IV ligi drużyną Startu Działdowo, który w 23 meczach zgromadził zaledwie 10 punktów.
is