Udane zakończenie sezonu na Zjeździe
W ostatnim meczu w tym roku na własnym stadionie piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 pewnie pokonali KS Wasilków 4:1. Trzy bramki w tym spotkaniu zdobył Rafał Maćkowski i dzięki temu awansował na pierwsze miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi.
Łomżanie przystąpili do sobotniego starcia osłabieni brakiem trzech podstawowych zawodników. Z powodu urazów nie mogli zagrać Bartłomiej Makowski, Albert Rydzewski i Łukasz Zaniewski. W ich miejsce od pierwszej minuty wystąpili Daniel Kacprzyk, Konrad Kamienowski i nie grający ostatnio regularnie w wyjściowym składzie Przemysław Olesiński. Mimo braku trzech tak ważnych piłkarzy to ełkaesiacy byli zdecydowanym faworytem tego spotkania. Bardzo szybko tę tezę potwierdzili. Już w 2. minucie Przemysław Przysowa zagrał prostopadłą piłkę przed pole karne do Rafała Maćkowskiego, a najlepszy strzelec ŁKS-u w tym sezonie nie miał kłopotów ze zdobyciem gola.
Wydawało się, że szybko zdobyta bramka będzie dla gospodarzy doskonałym motorem napędowym i kolejne trafienia będą tylko kwestią czasu. Niestety siedem minut później piłkę dośrodkowaną z rzutu wolnego próbował wybić z pola karnego Melao. Brazylijski stoper zaliczył jednak fatalny kiks i ta trafiła do Rafała Szczepanika, który mimo asysty kilku obrońców zdołał pokonać Oliwera Wienczatka.
Ełkaesiacy po straconym golu nie rzucili się do szaleńczych ataków, ale spokojnie wyczekiwali w środku pola na rywali i po odbiorze piłki starali się zaatakować. Dzięki takiej taktyce kilka razy udało się zagrozić bramce gości, ale przede wszystkim nie miejscowi nie dopuszczali przeciwników pod własne pole karne.
Do przerwy więcej goli jednak nie padło i prawdziwe emocje zaczęły się po zmianie stron. Od początku gospodarze przycisnęli i już 10 minut po wznowieniu gry ponownie wyszli na prowadzenie. Maciej Malinowski wrzucił piłkę z prawej strony w pole karne, a tam przyjmujący ją Michał Sadowski został zdaniem arbitra nieprzepisowo zatrzymywany. Skutek mógł być tylko jeden - rzut karny. Do piłki podszedł Maćkowski i po raz drugi w tym spotkaniu pokonał golkipera zespołu z Wasilkowa. Trzeba przyznać, że decyzja sędziego o podyktowaniu była dość kontrowersyjna i mocno zdenerwowała zarówno zawodników jak i trenera gości. Na efekty tego nie trzeba było długo czekać. Niedługo później strzelec bramki dla KS-u, Rafał Szczepanik za kwestionowanie decyzji arbitra został ukarany drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką. Od tego momentu grający w osłabieniu przyjezdni nie mieli już praktycznie szans nawiązać wyrównanej walki z pewnie grającymi łomżanami. A ci swoją przewagę potwierdzili jeszcze dwoma trafieniami. W 83. minucie asystą popisał się najlepszy na boisku Maćkowski, a okazji sam na sam nie zmarnował Sadowski. Cztery minuty później kapitan ŁKS-u skompletował hattricka popisując się ładnym lobem i tym samym ustalił wynik spotkania na 4:1.
- Chciałbym podziękować swoim zawodnikom, że mimo niezbyt motywujących okrzyków z trybun starszych kibiców wytrzymali ciśnienie i pewnie wygrali ten mecz. Mogliśmy uniknąć tej nerwówki, gdybyśmy w pierwszej połowie wykorzystali kilka dogodnych okazji. Najważniejsze, że zagraliśmy bez kontuzji i bez kartek, więc jestem zadowolony - ocenił trener Mateusz Miłoszewski.
Po tej porażce ŁKS utrzymał 6. miejsce w tabeli, ale traci tylko trzy punkty do trzeciej Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie. Na zakończenie tegorocznej walki o punkty łomżanie wybiorą się do Korsz, gdzie zagrają z miejscowym MKS-em. To spotkanie zaplanowano na sobotę, 21 listopada o godz. 13.00.
is