Mistrz Polski Artur Zaczek pragnął pobiec na ME w Zurychu
25-letni łomżyniak Artur Zaczek zdobył na 90. mistrzostwach Polski seniorów w Szczecinie tytuł mistrza Polski w sztafecie 4 x 100 m z czasem 40 sekund 51 setnych. Wychowankowi LKS Narew Kurpiewski Łomża, który ponadto indywidualnie wybiegał brązowy medal na 200 m, pomogli w zwycięstwie koledzy w sztafecie z OŚ AZS Poznań: Artur Szczęśniak, Jakub Adamski i Krzysztof Grześkowiak. - To średni czas. Byliśmy faworytami, zależało nam, aby nie zgubić pałeczki – mówi Artur Zaczek. - Ale na mistrzostwach Polski biega się asekuracyjnie, nie na czas, tylko na miejsca. Niestety, lecz w finale biegu na 100 m, decydującego o kwalifikacji do sztafety za dwa tygodnie na lekkoatletyczne mistrzostwa Europy w Zurychu, Artur Zaczek wypadł poniżej swoich możliwości...
- Jestem zadowolony ze sztafety 4 razy 100 metrów i z brązowego medalu na 200 metrów. Mimo że złoty medal na 200 m był poza zasięgiem, to mało brakowało do srebrnego, ponieważ poszedłem strasznie mocno pierwsze 150 metrów, myśląc, że albo utrzymam tempo, albo spadnę na trzecie. I tak się stało: Jakub Adamski i Karol Zalewski triumfowali przede mną – komentuje Artur Zaczek, 25-letni sprinter, wychowanek LKS Narew Kurpiewski Łomża u trenera Jana Kotowskiego oraz reprezentant OŚ AZS Poznań.
Nie ma żalu do kolegów. Lekkoatletów łączy nie tylko rywalizacja, ale i sympatia oraz przyjaźnie. - Walczymy tylko na bieżni, wszyscy jesteśmy kumplami, nieraz umawiamy się na kawę, spotykamy się i rozmawiamy, gramy w gry. Na obozach jesteśmy cały czas ze sobą, nie ma między nami złości. Nikt nikomu nie wypomina, że z kimś wygrał, ani nikt się nie użala, że z kimś przegrał.
Jednym z elementów przygotowań do mistrzostw Polski w Szczecinie był obóz sportowy kadry w Cetniewie i treningi indywidualne. Artur pracował nad dynamiczną szybkością i wytrzymałością, aby prawidłowo utrzymać cykl biegowy podczas trzech dni mistrzostw, odbywających się w minionym tygodniu. Startował każdego dnia. - Prawdę mówiąc, obecnie medale mistrzostw Polski, jeżeli chodzi o klub, miasto i mnie osobiście, tak naprawdę nic mi nie dają. Najbardziej zależało mi na 100-metrówce pierwszego dnia, gdzie trochę mi nie wyszło. Przez tę setkę nie zakwalifikowałem się na mistrzostwa Europy w Zurychu – kontynuuje utalentowany wychowanek Publicznego Gimnazjum w Piątnicy i „Ekonomika” w Łomży. - Ogólnie po mistrzostwach Polski jestem trochę zawiedziony. Jestem zadowolony z tych medali, jakie mam. Jestem w dobrej formie i jestem dobrze przygotowany, ale wydarzyło się szereg sytuacji, które nie pozwoliły mi dobrze wypaść w biegu indywidualnym na 100 metrów. Warunkiem kwalifikacji na mistrzostwa Europy była udana 100-metrówka. W finale kolega, który zdobył brąz, drgnął na bloku i mnie „wyciągnął”, a ja wybiegłem z bloku i to było potraktowane jako falstart, który dyskwalifikuje zawodnika. Byłem pewien, że wylecę z tego biegu, ale po naradach sędziów okazało się, że aparatura startowa wykryła ruch u kolegi. On dostał żółtą kartkę, a ja nagle po dwóch minutach dowiaduje się, że biegnę. Zeszły ze mnie nagle wszystkie emocje i bałem się wystartować na maksa w tym najważniejszym finale, żeby samemu nie popełnić falstartu. Od samego początku to już nie był taki bieg, jaki być powinien. Ale nie załamuję się i szukam teraz jak najwięcej okazji startów w kraju lub za granicą, również przez swoją menadżerkę.
Artur Zaczek łączy z powodzeniem karierę lekkoatletyczną ze zdobyciem wykształcenia: wkrótce ukończy 5-letnie studia magisterskie z fizjoterapii. - Podkreślam zawsze i wszędzie, że wychowała mnie Ziemia Łomżyńska – mówił uczestnik olimpiady w Londynie i ME w Helsinkach (2012) oraz mistrzostw świata w Daegu (Korea Płd.) i dwukrotny medalista Uniwersjady (4x100, 2009 i 2013).
Mirosław R. Derewońko