Bezcenna prywatyzacja
Mimo że już od blisko roku prawnicy z warszawskiej kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, na prośbę prezydenta Mieczysława Czerniawskiego, mają „zajmować się” przygotowaniem do prywatyzacji Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Łomży mogą wynagrodzenia za to wcale nie otrzymać. Podpisanie umowy z kancelarią prezydent „zlecił” MPEC-owi, ale Rada Nadzorcza miejskiej spółki nie zgodziła się na żądania finansowe kancelarii. - Cena jest za wysoka, do porozumienia nie doszło – mówi Antoni Stokowski, przewodniczący Rady Nadzorczej MPEC w Łomży. Stokowski nie chce zdradzić, o jakich pieniądzach rozmawiano, ale mówi, że cena była „trzy razy za wysoka”.
„Nawiązanie kontaktów (miasta – dop. red) z kancelarią Domański Zakrzewski Palinka miało miejsce na początku lutego” ubiegłego roku. Mniej więcej w tym samym czasie prezydent Mieczysław Czerniawski powołał swojego pełnomocnika „do spraw Nadzoru Właścicielskiego”, wskazując mu wśród zadań prywatyzację czyli „przygotowywanie całości spraw związanych z (…) zbyciem przez Miasto udziałów / akcji w spółkach prawa handlowego”. Kilka dni później pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, i pośrednio mieszkańcy, dowiedzieli się o pomyśle sprywatyzowania miejskiej spółki, która dostarcza ciepło ogromnej większości mieszkańców Łomży. Prezydent Czerniawski mówił wówczas, że MPEC może zostać sprywatyzowany, bo ani miasta, ani spółki nie stać na spełnienie srogich wymagań w dziedzinie ochrony środowiska, jakie stawia Unia Europejska. Następnie Czerniawski ujawnił, że „poprosił” już kancelarię prawną, która ostatnio przeprowadzała prywatyzację warszawskiego SPEC, aby przygotowała wszystkie warianty i możliwości prywatyzacji łomżyńskiego MPEC. Kancelaria Domański Zakrzewski Palinka jest uważana za jedną z najlepszych i, co może się z tym wiązać, najdroższych kancelarii w kraju. Okazało się, że „prośba” to nie zlecenie i żadnej umowy miasto z prawnikami nie podpisało. Po burzy medialnej jaka wówczas rozgorzała w związku z zapowiedziami prezydenta o przymiarkach do prywatyzacji MPEC, sprawa na kilka miesięcy ucichła. W połowie października, nieoczekiwanie prezydent pochwalił się, że „w tym tygodniu” rozmawiał z warszawską kancelarią o zakresie analiz, jakie mieliby opracować jej prawnicy w związku z możliwymi scenariuszami prywatyzacji łomżyńskiego MPEC. Mówił, że to kontynuacja wcześniejszych rozmów, i że on nigdy nie porzucił sprawy ewentualnej prywatyzacji miejskiej spółki. Nowością było natomiast wymienienie przez prezydenta nazwiska mecenasa (Marcina) Krakowiaka, który ze strony kancelarii ma zajmować się sprawą łomżyńskiego MPEC.
Niemniej wówczas – jak zapewniał zarówno ratusz, jak i MPEC - ani miasto, ani spółka także nie miała podpisanej żadnej umowy z tą kancelarią.
Podczas ostatniej w starym roku sesji Rady Miasta prezydent Czerniawski, odpowiadając na interpelację radnego Janusza Mieczkowskiemu „o stan prywatyzacji MPEC”, wyjaśnił, że „nie podejmują żadnych działań, ponieważ w chwili obecnej całą inicjatywę przejęła Rada Nadzorcza MPEC i rada musi podjąć decyzję, przynajmniej przygotowania wstępnej analizy i zaprezentowania Radzie (Miasta – dop.red) wszystkich wariantów, plusów i minusów prywatyzacji”.
- W chwili obecnej Rada Nadzorcza MPEC negocjuje z kancelarią cenę i od tego będzie zależało, czy podpisze umowę z tą kancelarią – odpowiadał radnemu prezydent Mieczysław Czerniawski.
Trzy razy za drodzy
Informację o prowadzonych negocjacjach potwierdził nam Antoni Stokowski, przewodniczący Rady Nadzorczej MPEC w Łomży. Tyle tylko, że jak mówi, do porozumienia nie doszło, bo żądana cena była zdecydowanie za wysoka. Stokowski nie chciał zdradzić o jakich pieniądzach rozmawiano, ale uściślał, że cena była „trzy razy za wysoka”.
- Za te pieniądze można by zrobić prawdziwą analizę prywatyzacyjną, no powiedzmy małej firmy – tłumaczył Antoni Stokowski wskazując, że takie szczegółowe opracowanie firmy kierowanej do prywatyzacji ma kilkaset stron, a dokument, który w ramach zlecenia miałaby zrobić warszawska kancelaria byłby ogólnikowy i liczył kilkanaście stron. - Zamysł był taki, aby to był dokument, który uzasadnia ewentualną potrzebę prywatyzacji i wskazuje czy lepsza jest spółka miejska, czy prywatna – mówił o opracowaniu Stokowski.
Żadnych decyzji prywatyzacyjnych nie ma
Przewodniczący Rady Nadzorczej MPEC zapewnia, że „sprawa prywatyzacji nie jest rozstrzygnięta”. Podkreśla, że o ewentualnej prywatyzacji musiałaby zdecydować Rada Miasta. Przekonuje, że w sprawie „nie ma pośpiechu, ani jakiegoś przyspieszenia”.
- Trzeba podchodzić spokojnie. Jeśli miastu są potrzebne środki, to być może trzeba będzie MPEC sprywatyzować – mówi Stokowski, dodając, że to jest jeden z wariantów rozwoju przedsiębiorstwa, który trzeba analizować. - W całym kraju prywatyzuje się tego typu firmy, czego dobitnym przykładem jest choćby Białystok.
Stokowski wskazuje, że w Białymstoku przyjęto inny niż w Łomży sposób komunikowania się ze społeczeństwem. Prezydent ogłosił, że chce sprywatyzować ciepłownię, i już kilka tygodni później popierająca go większość w Radzie Miasta przegłosowała uchwałę prywatyzacyjną. Teraz zbierane są podpisy mieszkańców o referendum, które miałoby sprzedaż białostockiej ciepłowni zablokować.