Przełamanie rezerw ŁKS-u
Piłkarze IV-ligowego ŁKS-u 1926 II Łomża przerwali w końcu serię porażek. W środowym meczu 27. kolejki łomżanie pokonali na wyjeździe Znicz Suraż 1:0, a gola na wagę trzech punktów zdobył niezawodny Paweł Zalewski.
Po ostatniej, pechowej przegranej w Augustowie (gospodarze zdobyli bramkę w 95. minucie!) sytuacja rezerw ŁKS-u zrobiła się bardzo trudna. Na siedem meczów do końca rozgrywek do miejsca gwarantującego utrzymanie łomżanie tracili już 10 punktów. Aby myśleć jeszcze o pozostaniu w IV lidze musieli pokonać również walczącego o ligowy byt Znicza Suraż. A zadanie było bardzo trudne gdyż rywale w ostatnich czterech meczach zdobyli aż 10 punktów i byli "w gazie".
Po serii nieudanych spotkań trener Sławomir Stanisławski zdecydował się na bardzo odważne posunięcie. Na tak ważny mecz wystawił w pierwszym składzie dwóch swoich wychowanków z drużyny juniora młodszego, 16-letnich Rafała Maćkowskiego i Tomasza Świderskiego - Podjąłem ogromne ryzyko wystawiając dwóch tak młodych debiutantów. Ale jak się później okazało, opłaciło mi się to - powiedział szkoleniowiec ŁKS-u.
Od początku spotkania grę prowadzili gospodarze, a łomżanie, podobnie jak w kilku poprzednich meczach, nastawili się na kontrataki. W pierwszych 45 minutach oba zespoły stworzyły sobie po kilka dobrych okazji, ale żadnej z nich nie udało się doprowadzić do zmiany wyniku. Tuż po przerwie świetną akcję przeprowadził Marcin Tadaj, który popędził prawą stroną i idealnie zagrał do znajdującego się w polu karnym Pawła Zalewskiego. Ten spokojnie przyjął piłkę na klatkę piersiową i strzelił w "długi róg" bramki, nie dając szans golkiperowi Znicza. Po tym golu gospodarze rzucili się do odrabiania strat, a łomżanie mieli przez to więcej miejsca do kontr. Dwukrotnie mogli pokusić się o podwyższenie prowadzenia, ale Świderski minimalnie chybił po ładnej akcji prawą stroną boiska, a piłka po strzale Maćkowskiego wylądowała na poprzeczce. W ostatnich minutach gospodarze zepchnęli zespół ŁKS-u do głębokiej defensywy, ale dzięki mądrej grze w destrukcji udało się dowieźć korzystny wynik do końca.
- Dzisiaj muszę pochwalić cały blok obronny i świetnie grającego Jakuba Matlaka. Już w Augustowie spisał się dobrze, ale w końcówce przytrafiła mu się niefortunna interwencja. Tutaj od początku do końca był skoncentrowany - ocenił Stanisławski - Cieszy mnie też postawa debiutantów, po których zupełnie nie było widać tremy, a wręcz czasami czuli się na boisku zbyt pewnie. Na pewno będą otrzymywać kolejne szanse, bo na nie zasłużyli.
Teraz rezerwy ŁKS-u czeka bardzo trudny mecz w Szczuczynie z liderem rozgrywek, Wissą. Spotkanie zaplanowano na sobotę, 19 maja, na godz. 13.00.
is