Działali na szkodę Miasta Łomża
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku skierowała do Sądu Rejonowego w Łomży akt oskarżenia m.in. przeciwko byłym prezydentowi Łomży Jerzemu B. i jego zastępcy Marcinowi S. Zarzuca im popełnienie przestępstw tzw. Urzędniczych, polegających na niedopełnieniu obowiązków i przekroczeniu uprawnień. Miało do nich dojść w 2005 i 2007 roku w związku z transakcjami miejską działką przy ul. Poligonowej. W ocenie prokuratury niezgodnie z obowiązującymi przepisami prawa oddano ją konkretnemu przedsiębiorcy, najpierw w najem, a następnie w użytkowanie wieczyste, czym działali na szkodę Miasta Łomża oraz przysporzyli korzyści majątkowej innej osobie. Grozi im nawet do 10 lat pozbawienia wolności. - Przesłuchani w charakterze podejrzanych nie przyznali się do popełnienia zarzuconych im czynów – podaje Adam Kozub, rzecznik prasowy PO w Białymstoku.
Jako pierwsza nieprawidłowości, w związku z transakcją miejską działką przy ul. Poligonowej, dopatrzyła się Regionalna Izba Obrachunkową w Białymstoku. Jej doniesienie trafiło do prokuratury, która jeszcze wiosną 2009 roku wszczęła śledztwo. Niemal równe dwa lata temu śledczy postawili zarzuty ówczesnemu prezydentowi Łomży Jerzemu B. i jego pierwszemu zastępcy Marcin S.. Śledztwo było prowadzone dalej, i pojawiły się w nim kolejne wątki. Teraz wreszcie udało się je zakończyć i akt oskarżenia został wysłany do sądu. Dodajmy, że już wcześniej Naczelny Sąd Administracyjny prawomocnie stwierdził, że uchwała Rady Miasta Łomży z 31 stycznia 2007r. w sprawie zwolnienia z obowiązku zbycia w drodze przetargu, nieruchomości miasta przy ulicy Poligonowej, na podstawie której doszło do zbycia miejskiej działki, została wydana z naruszeniem prawa.
Były też inne przestępstwa
Z informacji przekazanych przez prokuratora Kozuba wynika, że w tym samym akcie oskarżenia są także inne zarzuty dla ówczesnego zastępcy prezydenta Marcina S. Zarzucono mu niedopełnienie w 2007 i 2008 roku ciążącego na nim obowiązku działania na rzecz i dobro Miasta Łomży, w ten sposób, iż zaniechał on nabycia na rzecz Miasta udziałów w nieruchomościach posiadanych przez osobę fizyczną wiedząc, iż objęte one są postępowaniem scaleniowym i przeznaczone w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego na cele publiczne, i chcąc, aby inna osoba dokonała przestępstwa, nakłonił pracownika Urzędu Miasta do podrobienia podpisu osoby fizycznej na wniosku skierowanym do Prezydenta Miasta Łomży o wydanie zaświadczenia o celu przeznaczenia tychże działek, i działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadził 86-letnią kobietę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w ten sposób, iż wykorzystując błąd pokrzywdzonej, co do świadomości wartości zbywanych udziałów, oraz błędne przekonanie pokrzywdzonej, iż dokonuje przeniesienia własności na rzecz Miasta Łomża, nakłonił w/w do zawarcia umowy sprzedaży, na rzecz jego i jego żony, udziałów w nieruchomościach za kwotę 23.000 złotych, podczas gdy ich wartość wynosiła 130.284 złotych, w wyniku czego osoba fizyczna poniosła szkodę w wysokości 107.284 złotych, czym działał również na szkodę Miasta Łomży i interesu publicznego.
Ponadto Marcinowi S. zarzucono także, że w okresie od 28 kwietnia 2005 roku do 30 kwietnia 2009 roku ośmiokrotne złożył pisemne fałszywe oświadczenia majątkowe.
Nie tylko prezydenci
Tym samym aktem oskarżenia objęto także dwóch innych urzędników łomżyńskiego ratusza. Jednego z nich oskarżono o podrobienie podpisu osoby fizycznej na wniosku o wydanie zaświadczenia skierowanego do Prezydenta Miasta Łomży o celu przeznaczenia działek. Drugiego - byłego naczelnika Wydziału Komunikacji Urzędu Miejskiego - o to, że chcąc, aby jego podwładny dokonał czynu zabronionego, polegającego na niedopełnieniu obowiązków, nakłonił urzędnika zajmującego się rejestracją pojazdów do uwzględnienia wniosku o czasową rejestrację pojazdu marki Mazda CX-9 złożonego przez ówczesnego wiceprezydenta Marcina S. i wydania, w oparciu o dokumenty sporządzone w języku angielskim, decyzji o czasowej rejestracji pojazdu, czasowego pozwolenia oraz tablic rejestracyjnych, podczas gdy przepisy prawa dopuszczały wydanie takiej decyzji po złożeniu wniosku wyłącznie przez właściciela pojazdu i przedłożenia przez niego dowodu własności pojazdu wraz z tłumaczeniem na język polski oraz zaświadczenia o pozytywnym wyniku badania technicznego pojazdu, czym działał na szkodę interesu publicznego.
Jak podaje prokurator Adam Kozub, przesłuchani w charakterze podejrzanych nie przyznali się do popełnienia zarzuconych im czynów.