Pieniądze prezydent rozdzielił, ale nikt ich nie przelał na konta
- Jestem zadłużony po uszy. Wykorzystałem wszystkie swoje oszczędności, mam debet na karcie kredytowej, pożyczyłem od rodziny, a ostatnio na paliwo nawet od zawodnika... Jest mi wstyd - mówi rozgoryczony trener jednego z łomżyńskich klubów sportowych. Pieniądze teoretycznie ma, a właściwie ma mieć, bo kluby sportowe z Łomży w dalszym ciągu czekają na obiecane - i od już trzech tygodni przydzielone im - pieniądze na realizację ze środków budżetu miasta zadań publicznych w sferze wspierania i upowszechniania kultury fizycznej i sportu.
Finansowanie przez miasta sportu przede wszystkim młodzieżowego w tym roku wzbudza wiele kontrowersji. Nowy rok przyszedł bowiem do Łomży z nowymi władzami miasta... I np. usiłowano zmienić kryteria według jakich miały być dzielone, budżet miasta uchwalono późnej niż zwykle... I dopiero pod presją kibiców, którzy nocą wywiesili przez ratuszem transparent z napisem: „I love Łomża” - na sport dać nie można?! (nawiązując do znaczka noszonego w kampanii wyborczej przez obecnego prezydenta Mieczysława Czerniawskiego), w drugiej połowie marca ogłoszono konkursy. Pod koniec kwietnia opublikowano ich zwycięzców – czyli dokonany przez prezydenta podział środków pomiędzy kluby. W sumie 22 kluby sportowe z miasta otrzymały ponad pół miliona złotych. I wszystkim, a przynajmniej działaczom sportowym, wydawało się pieniądze lada chwila popłyną na ich konta. Niestety tak się nie stało. Kluby do dziś nie dostały przyznanych im środków, mimo że przynajmniej część z nich ma już podpisane umowy ratuszem.
Łukasz Czech z Urzędu Miasta podaje, że kluby pieniędzy nie dostały bo skarbnik jest na urlopie.
- W pracy ma być jutro, na sesji Rady Miasta. W czwartek pracownicy wydziału zajmującego się umowami z klubami sportowymi mają do niej z nimi iść – mówi Czech, dodając że wówczas pieniądze będzie można przelać na konta klubów.