Emocje godne finału NBA
Niesamowity bój stoczyli w środowe popołudnie koszykarze UKS-u Dziewiątki Łomża. Po dramatycznym meczu pokonali oni Ochotę Warszawa 95:94 i tym samym są już o krok od zajęcia czwartego miejsca w rozgrywkach strefowych eliminacji Mistrzostw Polski Juniorów.
Od samego początku spotkanie układało się po myśli gości. Już w pierwszej kwarcie warszawianie wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Gracze Dziewiątki nie potrafili "wstrzelić się" i bardzo często mylili się w sytuacjach podkoszowych. Ostatecznie po 10 minutach gry Ochota prowadziła 25:17. Trener łomżan, Włodzimierz Wójcik w drugiej kwarcie zaczął rotować składem i to powoli zaczęło przynosić efekty. Na przerwę bowiem oba zespoły schodziły przy wyniku 42:37 dla gości.
W pierwszych minutach trzeciej odsłony wydawało się, że gospodarze złapali właściwy rytm gry. Po kilku chwilach od wznowienia gry wyszli nawet na prowadzenie 47:46. Niestety w tym momencie zaczęły mnożyć się błędy zarówno w obronie jak i w ataku, co skrzętnie wykorzystali rywale. Trzeba przyznać, że warszawianie grali prostą koszykówkę, którą opierali na górującym nad wszystkimi zawodnikami na parkiecie, ponad dwumetrowym Damianie Cechniaku. I ta prostota pozwoliła na odskoczenie nawet na 11 punktów (59:70 w 6 minucie trzeciej kwarty). Na szczęście kolejny zryw łomżan przyszedł w odpowiednim momencie i przed ostatnią kwartą strata do rywali wynosiła "tylko" sześć punktów.
Końcowe dziesięć minut to prawdziwy horror. Łomżanie za wszelką cenę próbowali wyrównać stan rywalizacji, jednak rywale na udaną akcję gospodarzy odpowiadali celnym rzutem. Na około dwie minuty przed końcem, po błędach graczy Dziewiątki w wyprowadzeniu akcji warszawianie wyszli na 8-punktowe prowadzenie. To nie załamało gospodarzy, którzy chwilę później za sprawą celnej "trójki" Bartosza Chilińskiego szybko zmniejszyli straty. Ostatania minuta przyniosła chyba najwięcej emocji. Jeszcze 6 sekund przed końcem to gracze Ochoty wygrywali 94:92. Wtedy na linii rzutów wolnych stanął Łukasz Brzóska i miał szansę na doprowadzenie do wyrównania. Niestety wykorzystał tylko pierwszy "osobisty", a piłkę zebrali goście. Jednak popełnili błąd przy wyprowadzeniu i piłka wyszła na aut. Na zegarze pozostało jedynie 1,5 sekundy. Wtedy to trener Wójcik wziął czas. Łomżanie świetnie rozegrali aut. Piłka trafiła do Rafała Zająca i ten równo z syreną zapewnił minimalne zwycięstwo swojej drużynie.
- Emocje godne finału NBA. Dramatyczna końcówka, czasy brane przez obu trenerów, przesuwanie akcji na połowę przeciwnika. Co do poziomu gry, to graliśmy zrywami. O to mam do swoich zawodników zastrzeżenia. Zamiast grać spokojnie, graliśmy nerwowo. Ale w tym meczu wyszło piękno koszykówki - mówił szczęśliwy szkoleniowiec łomżan.
Do końca rozgrywek strefowych graczy Dziewiątki czeka jeszcze jedno spotkanie. W przyszłą środę wybiorą się do Pruszkowa na mecz z tamtejszym MKS-em. Jednak już dzisiaj mogą zapewnić sobie czwarte miejsce w "strefie". Warunkiem jest porażka zespołu z Bielska Podlaskiego z Rosą Radom.
is