Akademiczki w końcu pokonane
W sobotnie popołudnie w hali im. Olimpijczyków Polski w Łomży zakończyła się trwająca od początku sezonu seria meczów bez porażki drużyny miejscowego AZS-u PWSIP Wałkuscy. Po bardzo zaciętym meczu pogromczyniami okazały się zawodniczki JBB GLUKS Startu Łyse, które wygrały 6:4. Mimo porażki łomżanki zachowały pozycję lidera I ligi.
Akademiczki przystępowały do tego spotkania z kłopotami. Z powodu choroby nie mogła wystąpić czołowa zawodniczka, Dominika Dąbrowska, a liderka, Ren Bingran grała z kontuzją - Żanka ma uszkodzone śródstopie i przez cały tydzień chodziła na rehabilitację - tłumaczyła Wanda Wałkuska, menedżerka zespołu. Taki stan rzeczy spowodował, że trener Wacław Tarnacki musiał dokonać roszad w składzie. Na pierwszym stole w miejsce Dąbrowskiej zagrała Monika Narolewska, która praktycznie cały sezon grała na "dwójce". Na drugim stole natomiast, obok Wernoniki Łuby, wystąpiła Edyta Szabłowska.
Niestety te wymuszone zmiany spowodowały, że od początku spotkanie nie układało się po myśli gospodyń. W pierwszym pojedynku na "jedynce" doszło do starcia zawodniczek nr 1 w obu zespołach. Mimo ambitnej postawy Ren nie sprostała Białorusince Tatianie Czurabajewej 1:3. W równolegle toczonym meczu Łuba uległa Sylwi Składanek również 1:3. Gdy w drugim pojedynku na stole nr 2 Szałowska przegrała z dobrze znaną w Łomży Aliną Żelazną 1:3 wydawało się, że spotkanie może skończyć się pogromem. Jednak wtedy dobrą formę pokazała Monika Narolewska, która mimo tego, że przegrywała już 0:2 z doświadczoną Oktawią Karkoszką, potrafiła wygrać trzy kolejne sety i dała tym samym cień szansy łomżankom na korzystny wynik.
Po deblach zrobiło się 2:4. Najpierw szybkie trzysetowe zwycięstwo zanotowały Ren i Szabłowska, ale w drugim meczu para Narolewska/Łuba, która w rankingu deblowym plasuje się na drugim miejscu w lidze, nieoczekiwanie przegrała ze Składanek i Żelazną 1:3. Kolejne dwa pojedynki to jednak dobra postawa miejscowych. Żanka szybko ograła Karkoszkę, a Łuba poradziła sobie z dobrze tego dnia grającą Żelazną i na tablicy zrobił się remis. O końcowym wyniku miały więc zadecydować dwie ostatnie gry. Niestety na "jedynce" Monika Narolewska praktycznie nie podjęła walki z Czurabajewą, która dała piąty punkt zespołowi z Łysych. Niezwykle emocjonujące było toczone równolegle. Edyta Szałbowska wygrywała z Sylwią Składanek 2:1 i 10:8 w czwartym secie. Niestety nie wytrzymała presji i to rywalka wygrała tą oraz kolejną partię, dzięki czemu dwa duże punkty pojechały do Łysych.
- Graliśmy dzisiaj z liderem i nie mieliśmy nic do stracenia. Chcieliśmy powalczyć i się udało, lider pokonany - cieszyła się Alina Żelazna. Z porażki tragedii nie robiła za to Wałkuska - Mecz przegrany, ale po pięknej walce. Nasze zawodniczki dały dzisiaj z siebie wszystko, ale rywalki okazały się za silne. Uważam, że dziewczyny z JBB to zespół na miarę Ekstraklasy - dodała.
Mecz z Startem był już ostatni jaki podopieczne trenera Tarnackiego zagrały przed własną publicznością w tym sezonie. Teraz czekają je trzy niezwykle ważne spotkania wyjazdowe. Najpierw łomżanki wybiorą się do Gdańska, gdzie zmierzą się z miejscowym MRKS-em. Mecz zaplanowano na 12 marca. W przedostatniej kolejce nasze zawodniczki wybiorą się do Inowrocławia (2 kwietnia), a w ostatniej do Lidzbarka Warmińskiego (9 kwietnia). Aby być pewnymi pierwszego miejsca łomżanki w tych spotkaniach muszą zdobyć minimum 3 punkty. Wtedy w barażach o Ekstraklasę zmierzą się z teoretycznie słabszym zespołem z grupy południowej, KS Gorce Nowy Targ.
is