Ręce do góry, To napad „z bronią” w ręku
Dwóch mężczyzn podejrzanych o dokonanie kilku napadów zatrzymali w ubiegłym tygodniu łomżyńscy policjanci. Jeden ze sprawców wpadł w środę kilkanaście minut po dokonaniu napadu na sklep przy ul. Kołłątaja. Drugiego zatrzymano dopiero w piątek. Jeszcze w sobotę sąd decydował o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące jednego z nich. Napastnicy używali przedmiotu przypominającego broń palną. Okazało się że była to atrapa. Niestety tego typu zdarzeń jest coraz więcej. Kilka dni temu dwaj zamaskowani mężczyźni napadli na jedną z zambrowskich aptek, a w połowie listopada zatrzymano mężczyznę, który także „z bronią” w ręku napadł na dwa sklepy w Łomży.
Zatrzymani to 29-letni Rafał W. i 23-letni Michał K. Obaj w ubiegłą środę wieczorem napadli na sklep spożywczy przy ul. Kołłątaja. Przystawiając ekspedientce broń do głowy zabrali pieniądze w kwocie 1500 zł. Już po kilkunastu minutach, po pościgu, w okolicach skrzyżowania ul Wojska Polskiego i Sikorskiego, zatrzymano młodszego z napastników. Obława na drugiego ze sprawców sukcesem zakończyła się dopiero w piątek. Okazało się, że pistolet którego użyli podczas napadu był zabawką.
W trakcie czynności dochodzeniowych okazało się także, że obaj napastnicy w podobny sposób we wrześniu dokonali napadu na stację LPG. Wówczas przedmiotem przypominającym broń uderzyli obsługującego stację mężczyznę i zabrali z kasy 8500 zł oraz telefon komórkowy.
Policjanci ustalili także, że Rafał W. w ubiegły wtorek dokonał napadu na dwa inne sklepy spożywcze w Łomży. W tych przypadkach nie używał jednak „broni”, lecz jak wyjaśnia kom. Sławomir Dąbrowski oficer prasowy policji, odwracał uwagę ekspedientki proszą o podanie jakiegoś towaru, po czym wyrywał szufladę z kasy fiskalnej i uciekał. W sobotę Sąd Rejonowy w Łomży zastosował wobec niego areszt tymczasowy na trzy miesiące. Wobec 23-letniego Michała K. zastosowano środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym.
Napadów coraz więcej
W ubiegłym tygodniu dwóch zamaskowanych mężczyzn wieczorem weszło do apteki przy ulicy Białostockiej w Zambrowie. Jak podaje policja krzyczeli „napad”, a jeden z nich zagroził kobiecie przedmiotem, który trzymał w dłoni. W tym czasie drugi z napastników odepchnął ją i zabrał z szuflady pieniądze. Następnie obaj napastnicy uciekli. Z relacji poszkodowanej wynika, że sprawcami byli mężczyźni w wieku około 20 lat, wzrostu około 180 cm, szczupłej budowy ciała, ubrani na ciemno. Są poszukiwania przez policję.
Przypomnijmy także, że raptem dwa tygodnie wcześniej w Łomży ujęto 21-latka, który z bronią w ręku napadł na dwa sklepy. Także w tym wypadku broń jakiej używał była zabawką.
„Dziki zachód”
Psycholog Małgorzata Rytel zwraca uwagę, że ludzie, którzy dokonują takich napadów mogą wzorować się na bohaterach filmów. Tam często pokazywane jest, jak ktoś na stacji paliw tankuje samochód do pełna, bierze piwo z półki w sklepie, wyjmuje pistolet, po czym odjeżdża i ogólnie jest fajnie. Poza tym w telewizji wszyscy mają pieniądze, coś sobie kupują, bawią się... I oni też tak by chcieli. Niestety życie „w realu” nie jest takie proste.
- Trudno jest znaleźć pracę, a czasami nawet jak się ją ma, to po przepracowaniu całego miesiąca okazuje się, że z tego co zarobili trudno jest wyżyć. To może rodzić problemy – mówi Małgorzata Rytel, dodając że używając pistoletów zabawek napastnicy poniekąd sami się rozgrzeszają tłumacząc, przede wszystkim sobie, „że przecież takim pistoletem nie można nikomu zrobić krzywdy, ale jeśli ktoś jest głupi i się wystraszy, to jego sprawa i w takim razie niech płaci”.
- To przypomina psychikę dziecka. To pewien infantylizm zachowań – tłumaczy psycholog. - Niestety osoby, którym nagle przystawiany jest pistolet do głowy podchodzą do tego zupełnie inaczej. Dla nich to prawdziwe zagrożenie życia.