„Udało się” Kolejny punkt w walce o utrzymanie w lidze
ŁKS Browar Łomża zremisował 1 : 1 z Podbeskidziem Bielsko Biała. Mecz rozegrano na stadionie przy ulicy Zjazd w Łomży. Łomżanie gola stracili już w czwartej minucie spotkania po strzale Żmudzińskiego. Stratę odrobili dopiero na kilka minut przed końcem meczu. Gola na wagę remisu i jednego punktu - jakże istotnego punktu w drugoligowej tabeli rozgrywek - strzelił Tomasz Bzdęga.
Po powrocie na boisko obraz gry zmienił się i to na korzyść ŁKS-u. Trener Czesław Jakołcewicz wprowadził na boisko Bizheva, który zastąpił Dereżyńskiego, i on wprowadził duże ożywienie w szeregach łomżan...
Już w niespełna 10 minut po wznowieniu gry w doskonałej sytuacji – sam na sam z bramkarzem gości – znalazł się Tomasz Bzdęga. Bramka powinna paść, ale nie padła... Łomżanie nie przestali jednak atakować bramki gości, choć przez wiele minut, piłka nie mogła jednak trafić do siatki. Bramkarza gości próbował kilkakrotnie pokonać Bzdęga strzelając nogą i głową, a także Bizhev, po którego strzale z przewrotki w 63 minucie gry piłka odpiła się od sztangi. Bardzo blisko strzelenia gola był Sebastian Kęska, który w 74 minucie wykonywał rzut wolny niemalże z samej linii pola karnego. Po jego mocnym strzale piłka leciała prosto w okienko bramki, ale jakimś cudem bramkarz zdołał ją wybić na rzut rożny... Kilka minut później przed szansą znalazł się Gołębiewski, ale jeszcze i tym razem lepszy okazał się bramkarz Podbeskidzia. Do kapitulacji zmusił go dopiero w 87 minucie meczu Bzdęga!, który po podaniu Bizheva skierował piłkę do siatki tuż obok interweniującego bramkarza gości. Tym samym Bzdęga ustalił wynik spotkania na 1 : 1.
Warto dodać, że parę minut wcześniej boisko opuścił (za drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę) jeden z zawodników Podbeskidzia.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener ŁKS-u Czesław Jakołcewicz podkreślał, iż cieszy się, że po przerwie jego zawodnicy podjęli walkę.
- Pierwszą połowę jakbyśmy przegrywali 3 : 0 to nikt, kto widział ten mecz, nie miałby pretensji. W szatni porozmawialiśmy. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, bo co tu bronić. I udało się – mówił szkoleniowiec ŁKS-u, przyznając jednocześnie że jego podopieczni są już zmęczeni częstymi meczami, a on do dyspozycji ma wyjątkowo „krótką i skromną ławkę” rezerwowych.