ŁKS Łomża po raz kolejny przegrał, Mroziewski składa dymisję
Czwartą porażkę na wiosnę odnotował walczący o utrzymanie na zapleczu piłkarskiej ekstraklasy ŁKS Browar Łomża. Tym razem łomżanie na własnym boisku ulegli 0 : 1 Motorowi Lublin. Jedynego gola w 62 minucie strzelił Kamil Stachyra. Podczas po meczowej konferencji prasowej trener ŁKS-u Witold Mroziewski powiedział, że „jako człowiek honoru składa dymisję”. W poniedziałek ma zebrać się zarząd klubu, by zdecydować czy ją przyjąć. - Wszystkie zmiany są możliwe – mówił dziennikarzom prezes ŁKS-u Leszek Gołaszewski
Mecz zaczął się całkiem przyzwoicie. Początkowo, to piłkarze ŁKS-u Łomża częściej atakowali bramkę gości. Niestety nie potrafili wykończyć akcji ładnym strzałem i tym samym zmusić do kapitulacji dobrze spisującego się w tym spotkaniu bramkarza Motora Lublin Przemysława Mierzwy. Próbowali tego m.in. Sebastian Kęska, Artur Łazar, Georgi Biżew, ale żadnemu z nich ta sztuka się nie udała.
W pierwszej połowie spotkania goście ograniczyli się do przeprowadzenia kilku kontrataków, ale także oni mieli problemy z celnością, a jak już piłka leciała w kierunku bramki na miejscu zawsze był Paweł Pronaj.
W tej części meczu gra była bardzo zacięta, a sędzia główny dwukrotnie musiał sięgać po żółty kartonik, by pokazać go zawodnikom gości.
Po przerwie Witold Mroziewski na boisko wpuścił Mariusza Siarę, który zastąpił Adriana Citko... Świeżych sił wystarczyło mu jednak tylko na mniej więcej kwadrans. Siara kilkakrotnie próbował strzelać, ale za zwyczaj niecelnie. Raz trafił w światło bramki, ale uderzenie było na tyle słabe, że bramkarz z Lublina nie miał żadnych problemów z wychwyceniem piłki.
Na początku drugiej połowy po raz kolejny bramkarza gości usiłował pokonać Biżew, który prowadzał kontratak, wbiegł z piłką z prawej strony na pole karne, ale strzał obronił dobrze ustawiony Mierzwa.
W piłce nożnej bardzo często jest tak, że niewykorzystane szanse się mszczą. Tak też było podczas tego meczu. W 62 minucie, po kontrze, Kamil Stachyra wybiegł z piłką przed obrońców Łomży i będąc sam na sam z bramkarzem Pawłem Pronajem nie dał mu szans. Utrata bramki jakby rozbiła łomżan. Od tej chwili ich gra była bardzo chaotyczna, a goście wykorzystując to co rusz przeprowadzali kontrataki i tylko dzięki dobrej postawie Pawła Pronaja – bramkarza ŁKS-u wynik nie jest gorszy.
Po meczu trener Witold Mroziewski mówił, że wynik nie jest sprawiedliwy. Że ŁKS do tego spotkania był przygotowany, zmotywowany i u zawodników widać było chęć walki.
- Gdybyśmy wykorzystali 50% szans, które mieliśmy na strzelenie gola wygralibyśmy to spotkanie - podkreślał Mroziewski. - Lublin miał jednak więcej szczęścia – dodawał szkoleniowiec ŁKS-u.
Witold Mroziewski zapowiedział także oddanie się do dyspozycji zarządu klubu.
- jako człowiek honoru muszę złożyć dymisję. Jeśli zarząd ją przyjmie, odejdę, jeśli zdecyduje, że mam dalej pracować, zostanę w Łomży – mówił Mroziewski.
Prezes ŁKS-u Leszek Gołaszewski zapowiedział, że zarząd dymisją trenera zajmie się podczas najbliższego posiedzenia w poniedziałek. Nie chciał powiedzieć czy dymisja zostanie przyjęta, ale zapowiedział zmiany dodając, że „nie podoba mu się gra piłkarzy”.
Dodajmy, że w wiosennej rundzie rozgrywek ŁKS na pięć spotkań tylko raz
zremisował. Dziś zajmuje przedostatnie miejsce w drugoligowej tabeli.
Słabiej od Łomży – póki co wypada zespół Pelikana Łowicz.
* * *
Wiosenna pogoda sprzyjała około 1,5 tys. kibicom ŁKS-u, którzy zajęli miejsca na stadionie. Niestety dech w piersiach zapierała nie tylko gra piłkarzy, ale także przeraźliwy smród, który niemal nieprzerwanie utrzymywał się nad stadionem. Niektórzy żartowali, że to „broń biologiczna", którą łomżanie zaatakowali piłkarzy z Lublina, ale prawdziwe wytłumaczenie jest o wiele prostsze. Śmierdzi z oczyszczalni znajdującej się po drugiej stronie ulicy Zjazd i co gorsza nie ma szans na zmianę....