Nie będzie komu nas leczyć?
Już w przyszłym tygodniu łomżyński szpital może wstrzymać przyjmowanie nowych pacjentów, a później może być jeszcze gorzej. Coraz bardziej realne staje się, że z ostatnim dniem września pracę w szpitalu zakończy większość lekarzy. Przedstawione przez dyrekcję szpitala propozycje finansowe, dotyczące zarówno przejścia na kontrakty jak i dodatku 500 zł brutto do dotychczasowych pensji, nie satysfakcjonują lekarzy. - Przez ostatnie trzy miesiące nie wydarzyło się nic, co mogłoby nas napawać nadzieją, że będzie lepiej – mówił dr Leszek Kołakowski, szefujący komitetowi strajkowemu lekarzy łomżyńskiego szpitala.
- Liczę, że część kolegów wycofa wypowiedzenia - mówił.
- Nie dziękuję, ja za takie pieniądze nie będę pracował – odpowiadał dr Leszek Kołakowski, przewodniczący komitetu strajkowego lekarzy. - Jeśli dodam do dziś zarabianych 2230 zł brutto 500 zł brutto, to wychodzi raptem 2730 zł brutto.
Doktor podkreślał przy tym, że lekarzy oburzyła także forma porozumienia, jakie zaproponował przy okazji dyrektor szpitala. Zakłada ono, że przez cały przyszły rok w szpitalu nikt nie będzie mógł strajkować. Kołakowski podkreślał, że podobnie do niego na propozycję dyrekcji zareagowała także większość lekarzy szpitala.
- Nie sądzę, aby ktoś poszedł na taki układ. Nie o takie pieniądze nam chodzi – mówił Kołakowski. Jeśli lekarskie wypowiedzenia nie zostaną wycofane, szpitalowi grozi o wiele większy paraliż niż miało to miejsce w maju i czerwcu. - Nawet powiatowy szpital nie byłby w stanie funkcjonować bez tych lekarzy – odpowiadał dr Kołakowski na pytanie czy 1 października szpital będzie pracował w miarę normalnie. Niemniej lekarze podkreślają, że piłeczka dziś jest po stronie dyrekcji szpitala i samorządowych władz województwa, które de facto są właścicielem placówki. - Przez ostatnie trzy miesiące nie wydarzyło się nic, co mogłoby nas napawać nadzieją, że będzie lepiej – dodawał Kołakowski.
Z opinią doktora Kołakowskiego, że od 1 października w Łomży może nie być komu leczyć pacjentów wydaje się zgadzać dyrektor szpitala. - Nie daj Bóg. Jeśli lekarze odrzucą naszą propozycję „500 zł”, to w przyszłym tygodniu zaczniemy przygotowywać się do pracy w warunkach kryzysowych – mówił Jaszewski. Co to znaczy? - Zatrzymamy przyjmowanie nowych pacjentów i będziemy starali się zapewnić opiekę tym, którzy są już w szpitalu, aby ich zdrowie i życie nie było zagrożone – wyjaśniał dyrektor szpitala.