Tragedia i niepotrzebna śmierć dziecka
Seweryn Walendziewski, 23-letni mieszkaniec Łomży to sprawca wypadku, w którym zginął 9 letni Damian. Prokurator Rejonowy w Łomży zdecydował się na ujawnienie danych osobowych i wizerunku kierowcy czarnego BMW. Sprawa odbiła się szerokim echem w regionie i wywoływała spore emocje. Seweryn Walendziewski po potrąceniu dziecka odjechał z miejsca wypadku. Później groził obsłudze pobliskiej stacji paliw, gdzie wjeżdżając uderzył w drewniane ogrodzenie.
BMW jechało jeszcze kilka metrów, ciągnąc pod sobą dziecko. Seweryn Walendziewski zatrzymał się i włączył wsteczny. Podczas redukcji biegów spadły na chwilę obroty silnika, słychać było wtedy płacz dziecka. Kiedy auto cofnęło, Damian został na ulicy, sprawca odjechał z miejsca zdarzenia. Starszy chłopak próbował wezwać pomoc, pomógł mu w tym przypadkowy kierowca samochodu, który nadjechał zaraz po całym zdarzeniu. Mimo starań lekarzy i pielęgniarek z łomżyńskiego szpitala, nie udało się uratować dziecka. Policja znalazła samochód sprawcy wypadku zaledwie kilkaset metrów od miejsca zdarzenia.
Poszukiwania Walendziewskiego trwały całą dobę. Policja obserwowała miejsca, w których ich zdaniem mógł pojawić się podejrzany, przesłuchiwano świadków wypadku. Sąd wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu, a prokuratura wysłała za nim list gończy. Istniała bowiem uzasadniona obawa, że będzie chciał uciec za granicę. Sprawa wywołała ogromne emocje, których wyrazem była gorąca dyskusja na forum internetowym 4lomza.pl. W piątkowy wieczór, niemal 24 godziny po zdarzeniu, Seweryn Walendziewski sam zgłosił się na policję.
Pożegnanie...
Kilka dni później, we wtorek, rodzina, znajomi, koledzy ze szkoły i inni mieszkańcy Łomży pożegnali Damiana. W pogrzebie dziewięciolatka wzięło udział kilkaset osób. Oprócz rodziny i kolegów byli tam również ci, którzy chcieli zamanifestować swoją solidarność z bliskimi chłopca i sprzeciw dla takich tragedii. Ciało Damiana spoczęło na cmentarzu przy ulicy Przykoszarowej - zaledwie kilkaset metrów od miejsca, w którym został rozjechany przez pirata drogowego. Już po weekendowych przesłuchaniach łomżyńska prokuratura postawiła pierwsze zarzuty podejrzanemu: potrącenie ze skutkiem śmiertelnym nieletniego, nieudzielenie pomocy i ucieczka z miejsca zdarzenia, a także kierowania bezprawnych gróźb wobec jednego ze świadków zdarzenia. Walendziewski prawdopodobnie groził jednemu z członków obsługi stacji paliw, na której widziano go w czwartkowy wieczór. Nie wiadomo jeszcze czy był pijany czy pod wpływem narkotyków. Wątpliwości w tej kwestii mają rozwiać wyniki badań laboratoryjnych. Prokuratorzy pracują nad rozszerzeniem dotychczasowych zarzutów. Już w tej chwili grozi mu 12 lat więzienia. Być może dojdą do tego jeszcze zarzuty związane z narażeniem na utratę życia lub zdrowia chłopca, który towarzyszył Damianowi. Prokurator Rejonowy w Łomży zapowiada, że jeszcze w tym tygodniu złożony będzie wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie sprawcy wypadku na 3 miesiące.
Całe zdarzenie, oprócz kontrowersji przejawiających się na ogół społecznym wzburzeniem, jest przede wszystkim tragedią dla rodzin nie jednej, ale obu dotkniętych stron. Damian za kilka tygodni miał przystąpić do pierwszej komunii, być może „zadedykowałby” ją swojej zmarłej kilka miesięcy temu matce. Matka Seweryna żyje, ale niedawno w wypadku samochodowym zginął jej drugi syn, jeszcze chodzi w żałobie. Przez chwilę bezmyślności jednego człowieka cierpi zwykle wiele osób. Otwartym pozostaje pytanie - ile jeszcze takich tragedii?