Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 napisz DONOS@

Kochany Dziadek, Kochana Babcia

- Moje kochane wnuki zawsze do babci dzwonią na Dzień Babci, na imieniny, urodziny i w święta - cieszy się Elżbieta Grzanko, której radość sprawia myśl o rozmowie z Bianką i Olivierem. - Jestem szczęśliwa, że pandemia Covid-19 ominęła naszą rodzinę. Rodzice dzieci i wnuki są zaszczepieni. - Lubimy z żoną Dzień Babci i Dzień Dziadka, bo pamiętają o życzeniach dla nas obydwie wnuczki i dwaj prawnukowie - uśmiecha się Ryszard Goździewski, który w Wigilię 2021 siedział przy stole z 10-tką najbliższych. - Takie dni uświadamiają nam, jak ważne jest pielęgnowanie więzi rodzinnej.

Elżbieta Grzanko ma 70 lat, a działa w Związku Emerytów od ponad 10. Narzekania nie lubi, bo nic dobrego z tego nie wynika. Woli uśmiech, radość, śpiew i taniec, rozmowy z najbliższymi, do czego okazję stanowią ferie i wakacje. - Wnuki z Warszawy do mnie przyjeżdżają, bo są zapraszane i mile widziane - opowiada Pani Ela. - Bianka chodzi do 8. klasy i trenuje akrobatykę, a Olivier uczy się w 2. klasie ogólniaka i jest dobrym piłkarzem. Oboje są super. Jak byli młodsi, dostawaliśmy z mężem życzenia na kartkach przez dzieci malowanych i laurki. Teraz jest nowa moda, ze wysyłamy smsy z uczuciami i serduszkami. Ja nie poznałam swoich dziadków. Rodzice mojej mamy byli rozstrzelani chyba w 1941 r. we Lwowie. Biegli za samochodem, do którego Niemcy wpakowali mamę. Miała 17 lat, była zatrzymana w łapance. Dziadkowie pobiegli za samochodem, aby jakoś córkę odzyskać, a dostali serię z karabinu... Moi dwaj synowie byli dobrzy dla niej, dla swojej babci, przywozili ją do nas na obiadki... Super synowie: dopilnowałam, żeby w złodziejstwo ani narkotyki nie wpadli, to i super wnuki. Synowie wyszli na dobrych ludzi. Jestem pewna, że wnuki poradzą sobie uczciwie w życiu. Dostaję kwiaty, bombonierki, słodycze, prezenty własnej roboty. Wnuki mnie chwalą: gotuję najlepszą zupę w świecie, a moje kotlety mielone są the best. Dobrze, że jest święto babci i dziadka. Zasługują na to, bo wychowali i wykształcili dzieci i często pomagają i przy wnukach. Ponosiliśmy dużo wyrzeczeń, aby następców wychować na porządnych ludzi. Znam piękne uczucie, którego nie kupi się za żadne pieniądze. Wnuczka przytula się, mówi na ucho: "Babciu, ja Cię bardzo kocham". 

Żyć aktywnie
Wnuki i prawnuki pamiętają o Ryszardzie Goździewskim i jego młodszej o 3 lata małżonce Alinie. - Mamy od prawnuków poduszeczki: dla kochanej babci i kochanego dziadka - opowiada 93-letni nestor. W połowie lat 70. był przewodniczącym Rady Miejskiej Łomży i wręczał akt honorowego obywatelstwa Hance Bielickiej. Ma dwie wnuczki: Monikę handlowca i Beatę w służbie zdrowia i dwóch prawnuków: Bartka w II LO i Igora w SP nr 7. - Ale obaj do mnie mówią "dziadku", chociaż jestem ich pradziadkiem - śmieje się Pan Ryszard, który brak czasu młodych tłumaczy z humorem, że świat się szybciej kręci z powodu rozrzedzenia atmosfery, stąd raz jest za gorąco, a raz za zimno.

Pan Ryszard uważa, że więź rodzinna zależy od starania ludzi. Syn Andrzej dobrze wybrał żonę, a synowa jest mądra i dobrze wychowała córki. - Ja też zajmowałem się wnuczkami, wyprawiałem do przedszkola i szkoły, odrabialiśmy wspólnie lekcje - wspomina kilka dekad wstecz, ale nie gotował. Więź silna się utrzymuje, chociaż na Dzień Dziecka prezenty dostają tylko prawnuki. - My jesteśmy w wieku, że prezentów nam nie trzeba. Mamy wszystko, czego trzeba do życia - wyjaśnia dziadek pradziadek. - Zięciowie naszych wnuczek są fajni, prawnukowie - fajni i czujemy się młodzieżowo.

100 lat i 1 dzień
Towarzystwo młodszych odmładza. Nie ma co rozmyślać o przeszłości, co by było, gdyby. Zamiast rozpamiętywać, lepiej żyć aktywnie. Trzeba wyjeżdżać z dziećmi na wczasy i wycieczki, pograć w piłkę na podwórku działki nad rzeką, pożartować. - Kiedyś uprawialiśmy razem rośliny w ogrodzie działkowym. Ja jestem starym harcerzem, przed wojną należałem do drużyny harcerskiej. Od 12 lat pracowałem na przymusowych robotach w warsztacie. Zwozili pogruchotane samochody pancerne, ciężarowe od 1941 do 1945. Do dnia dzisiejszego odczuwam tamte roboty w kręgosłupie. Nie tylko ciężary straszne we dwóch się nosiło, ale i głód był niesamowity. Herr majster Herman dla żartu po plecach bykowcem nieraz nam przejechał. A jak się który odchylił, to jeszcze raz wołał i przyłożył.

Prawie w ogóle nie pamiętam dwóch babć i dziadka. Przetrwali na zdjęciach. Drugiego dziadka w ogólne nie poznałem, tak jak mój ojciec, bo zanim ojciec się urodził, dziadek wyjechał do Ameryki.

Czego życzyć babciom i dziadkom...? - Żeby żyli 100 lat i jeden dzień - odpowiada żartobliwie Pan Ryszard. - Dlaczego i jeden dzień? Żebyśmy mogli wznieść toast za następne 100 szczęśliwych lat.         

Mirosław R. Derewońko

tel. red. 696 145 146 

 


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę