Strażacy położnicy
To miało być standardowe zmycie plamy oleju z jezdni w okolicy Bud Czarnockich. Przed godziną 2.00 w nocy z niedzieli na poniedziałek strażacy z łomżyńskiej jednostki Państwowej Straży Pożarnej, przy drodze musieli odebrać poród rodzącej kobiety. Dziewczynkę (3400 g i 53 cm) przyjął na świecie strażak Wojciech Żebrowski, któremu asystował kolega z jednostki Łukasz Piech i towarzyszył policjant Radosław Jankowski. - Panowie, sprawdziliście się naprawdę dobrze, spisaliście się na medal – chwalił strażaków położników doktor Dariusz Ślesicki, ordynator oddziału noworodkowego Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, gdzie całe i zdrowe trafiły 28-letnia mama z córeczką Wiktorią.
Strażacy nocą z niedzieli na poniedziałek usuwali plamę oleju po kolizji samochodów, gdy obok nich zatrzymał się samochód i kierowca powiedział, że żona rodzi. Kobieta leżała na rozłożonym przednim siedzeniu w aucie - i jak przykazują strażacy - widać już było główkę wychodzącego na świat dziecka.
- Sytuacja po pierwszej w nocy stawała się napięta, ja i mąż byliśmy przerażeni, na szczęście, droga z naszej miejscowości między Stawiskami a Kolnem była pusta, a kiedy mąż zapytał, gdzie jechać: do szpitala w Łomży czy do Kolna, zdecydowałam, że do Łomży – opowiada Joanna Lipińska, 28-letnia mama Wiktorii, którą urodziła w samochodzie przy na drodze w Budach Czarnockich.
Obaj strażacy pracują w Komendzie Miejskiej PSP od 9 lat. Strażak ratownik Wojciech Żebrowski ma lat 36 i dwoje dzieci. Jako tata asystował przy porodzie córeczki dwa lata temu w Łomży, a rok temu przy narodzinach synka w Ostrowi Mazowieckiej. - Mieliśmy cesarkę na praktykach – dodaje Wojciech, z tytułem licencjata ratownictwa medycznego. Z kolei kierowca ratownik Łukasz Piech (lat 30) doświadczenia w przyjmowaniu własnych dzieci nie ma, acz widział, jak to się odbywa na filmie.
- Na początku uspokoiliśmy kobietę, która strasznie krzyczała – opowiada Łukasz Piech przyznając, że w tym zakresie miał przygotowanie, bo dwa razy uczestniczył w zajęciach szkoły rodzenia, gdy ćwiczone były oddechy przy skurczach rodzącej.
Strażacy opowiadają, że cała akcja porodowa przebiegła bardzo szybko. Mówią, że mieli szczęście, że trafili na taki szczęśliwy poród książkowy: bez owinięcia pępowiny, z główką dziecka do przodu, prawidłowy, bez jakichkolwiek komplikacji... –
- Położyliśmy córeczkę na brzuchu matki, przykryliśmy kocem i obserwowaliśmy funkcje życiowe matki i córki i gdyby coś się działo gotowi byliśmy do akcji – opowiada Wojciech Żebrowski. - Dziewczynka, która się urodziła wyglądała na zdrową, oddychała, była różowa, poruszała się.
Ile czasu to wszystko trwało tego nie wiedzą, bo jak przyznają w stresie stracili poczucie czasu. Poród mógł trwać może pięć minut, ale później strasznie dłużył im się czas na dojazd wezwanej na miejsce karetki pogotowia ratunkowego. Ostatecznie policjanci, którzy także pracowali przy kolizji w Budach Czarnockich i którzy natychmiast wezwali karetkę pogotowia, zdecydowali że będą pilotować samochód z matką i dzieckiem w kierunku Łomży. Mniej więcej kilometr dalej, w okolicach Marianowa, spotkali się z karetką pogotowia. Strażacy pomogli jeszcze przełożyć kobietę z dzieckiem na nosze i włożyć do karetki, która przetransportowała je do szpitala w Łomży.
- Ojciec dziecka, w wieku około 28 lat był w szoku i wszystko tylko obserwował, chyba z przerażeniem – mówią strażacy, którzy przyznają, że sami, gdyby byli na jego miejscu, zachowywali by się podobnie.
Kilka godzin po porodzie strażacy odwiedzili mamę i córeczkę w szpitalu. Dla mamy przynieśli kwiaty dla córeczki w prezencie dużą maskotkę: pieska Żarka.
- Mamy dla panów strażaków ogromną wdzięczność: Wiktoria, ja i mąż, i 3-letni synek, braciszek Wiktorii, który nas widział w kamerze telefonu – dziękuje w imieniu własnym i rodziny Joanna Lipińska. - Uratowaliście życie dziecku i nam daliście nowe życie. Może mąż by nie podołał zdenerwowaniu i czynnościom przy porodzie...
Towarzysząc strażakom w wizycie na oddziale brygadier Grzegorz Wilczyński, zastępca komendanta PSP w Łomży, zapowiedział, że przełożeni wystąpią o nagrodę dla strażackich „położników”.