Bohater wojny 1920
Dla żołnierzy, historyków i nauczycieli kapitan Marian Raganowicz to wzór odwagi i roztropności w dramatycznej bitwie na fortach w Piątnicy. Z około 750 rekrutami i mieszkańcami Łomży, którzy dostarczali wodę, jedzenie i opatrywali rannych, bronił miasta przed Armią Czerwoną i Kozakami w 1920. Piłsudski mówił, że bez cudu nad Narwią nie byłoby cudu nad Wisłą: przez Rzeczpospolitą bolszewicy parli na Warszawę, zaś Polacy 5 dni stawiali opór na fortach, co dało czas przygotować obronę stolicy. Czy o bohaterze Łomża pamięta? Ma on ulicę na tyłach jednostki wojskowej, której był patronem, i grób symboliczny na starym cmentarzu. Teraz doczekał się portretu z muralu Rafała Roskowińskiego, twórcy malowideł monumentalnych. - O Raganowiczu nie wiedziałem wcześniej, dowiedziałem się dopiero w trakcie prac nad portretem – mówi artysta. - A przecież możecie szczycić się bohaterem.
Co do tego nie ma wątpliwości prof. Krzysztof Sychowicz, przygotowując z 8-osobowym zespołem współczesną, ilustrowaną, 600-stronicową monografię Łomży na przyszłoroczne 600-lecie nadania praw miejskich. - Zapisał się w historii Łomży złotymi zgłoskami, dowodząc obroną z batalionem zapasowym 33. Pułku Piechoty, który nie tylko stacjonował, ale i kształtował życie miasta – uważa naukowiec. - Pamiętajmy jednak, że na fortach walczyli także żołnierze wycofującego się 101. pp z artylerią, obrońców było ok. 1700. Marian Raganowicz w Łomży pojawia się jako doświadczony w rzemiośle wojskowym: członek Związku Strzeleckiego i żołnierz 2. Pułku Piechoty Legionów. Miał mocne przeświadczenie o konieczności walki o niepodległość, dwa lata wcześniej odzyskaną. Nam, łomżyniakom, zawsze będzie kojarzył się z istotnym wydarzeniem przebiegu wojny polsko-bolszewickiej. Armia Czerwona, niepowstrzymana przez Polaków, mogłaby kroczyć do Niemiec i dalej na Zachód. Kiedy mówimy o walkach pod Łomżą, to pamiętajmy, że była to zbieranina tych, którzy pozostali, i wycofujących się. Walki na fortach zaczęły się 28. lipca 1920 r., najsilniejsze trzykrotne szturmy 31. lipca. Rozkaz opuszczenia Łomży 1. sierpnia w kierunku Śniadowa służył temu, żeby uniknąć okrążenia oddziałów, gdyż w tym czasie sowieci w krwawych bitwach zdobyli Nowogród.
Prof. Krzysztof Sychowicz przypomina, że w czasie kampanii 1939 kpt. Marian Raganowicz dostał się do niewoli. Po obozie jenieckim w Starobielsku NKWD zamordowało go w Charkowie wiosną 1940. - Był ofiarą represji sowietów, zginął, bo był polskim oficerem – tłumaczy badacz. - Poległ z tymi, których sowieci uważali za wrogów, choć z polskiej perspektywy to bohater wierny ideałom. To wzór niezłomności i męstwa, dotrzymania przysięgi i honoru oficerskiego, miłości do Ojczyzny...
Duch był w narodzie
- O Raganowiczu dowiedziałem się dopiero w Łomży, ale wiedziałem, że Łomża broniła się w 1920 bardzo skutecznie, co dało Marszałkowi Piłsudskiemu czas na przegrupowanie wojska – opowiada malarz Rafał Roskowiński, autor 750-metrowego muralu wokół jednostki z Legionowa. Ukazał tam postacie z 47 bitew i miejsc chwalebnych dla oręża polskiego w 1000-letnich dziejach. - Na fortach piątnickich obrońcy zatrzymali krwawy pochód czerwonoarmistów na 5 dni. Ze wschodu ciągnęła potężna horda, nowocześnie uzbrojona, lepiej umundurowana, uzbrojona i wyposażona od naszych. „Karabin na sznurkach” to nieprawda. Tym bardziej, na nasz szacunek zasługuje męstwo obrońców niepodległości Polski, odzyskanej po 123 latach cierpień i powstań... Po 1989 można było o wojnie polsko-bolszewickiej mówić - za komuny Marszałek nie istniał, a kwitła przyjaźń polsko-radziecka.
Próbę dotarcia z wiedzą o kpt. Raganowiczu (podniesiony do rangi generała w 2007) i bohaterskich obrońcach 1920 podjął Klub Fort i ppłk Ludwik Zalewski: zorganizowali w Piątnicy w 2008 i 2009 rekonstrukcję obrony Łomży i wydali ulotkę. - Oprócz komentarza z głośników, kilka tysięcy ludzi na forcie dostało informację o dziejach przodków i rodzinnych stron – mówił nam po latach prezes Zalewski. - Bitwa na fortach to największa w dziejach bitwa w obronie miasta, która przyczyniła się do zwycięstwa nad bolszewikami w 1920 r. Łomżyniacy nie znają historii... Zaprzestałem organizacji rekonstrukcji, za duży wysiłek organizacyjny dla jednej osoby. O rekonstrukcji, mogącej kosztować 60 – 80 tys. zł, należałoby pomyśleć rok wcześniej. Najbardziej kosztowne są środki pozoracji pola walki. Człowiek z armatą musi mieć opłacony dojazd i pobyt. Karabiny maszynowe muszą strzelać, aby były efekty. Jeden strzał - 5 zł. Jeśli miasto dałoby kilkanaście tysięcy, powiat i gminy po kilka, resztę trzeba by uzbierać, żeby ściągnąć rekonstruktorów z Polski i zapewnić pobyt, żołd i paliwo... Czy warto docierać z wiedzą sprzed ok. 100 lat do niezainteresowanych historią regionu i kraju? - Warto młodzież uczyć faktów z ojczystych dziejów, żeby odrabiać braki z lekcji historii – twierdzi ppłk Zalewski. - Często bywa tak, że z zagranicy przywożą świadomość tego, czego tu nie poznali. Z dzisiejszej perspektywy było dwóch cichych bohaterów roku 1920: kapitan Marian Raganowicz i pierwszy prezydent Łomży Władysław Świderski oraz społeczeństwo miasta.