Bałata: Dzisiaj jest ostatni dzień mojej pracy w tym szpitalu.
- Poświęciłem temu szpitalowi cztery lata z mojego życia. Lata ciężkiej pracy, czasem w trudnych warunkach, z podejmowaniem niepopularnych decyzji – to na każdym człowieku zostawia piętno – mówi Krzysztof Bałata, dyrektor szpitala w Łomży. - Dzisiaj jest ostatni dzień mojej pracy w tym szpitalu. Zarząd województwa podlaskiego przyjął jego wniosek o wcześniejsze niż w kontrakcie rozwiązanie umowy. - Jedynym powodem mojej rezygnacji jest rodzina – mówi Bałata zaznaczając, że przez ostatnie cztery lata co tydzień dojeżdżał do Łomży do pracy przez 6-7 godzin i co tydzień wracał do domu w okolicach Tarnobrzegu. Teraz to się zmieni. Niedawno wygrał konkurs na dyrektora Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, gdzie ma zacząć pracę od jutra.
Krzysztof Bałata (55 lat) objął funkcję dyrektora szpitala wojewódzkiego w Łomży w maju 2013 roku. Po wygranym konkursie został powołany przez Zarząd Województwa Podlaskiego na pięcioletnią kadencję - do 14 maja 2019 roku. Do Łomży przyszedł z Jarosławia.
- Jestem osobą z zewnątrz, to trochę ułatwia, trochę utrudnia – mówi wspominając początki pracy w łomżyńskim szpitalu. - Ja tego środowiska nie znałem, nie należę też do żadnej partii.
Cztery lata temu szpital w Łomży był w trudnej sytuacji finansowej – z wielomilionowymi długami wymagalnymi, komornikiem na kontach i „potrzebą pieniędzy jak tlenu”.
- Z władzami województwa od początku była dobra współpraca. Samorząd województwa poręczył szpitalowi kredyt restrukturyzacyjny w Agencji Rozwoju Przemysłu – mówi Bałata, że to i cięcia kosztów dało oddech szpitalowi, aby dokonać pierwszych działań restrukturyzacyjnych. - Zadowolony jestem z tego, że udało mi się wyprowadzić szpital z zadłużenia, ustabilizowała się sytuacja pod względem finansowym i kadrowym, możemy samodzielnie inwestować np. w zakupy sprzętu czy jakieś remonty i pozyskiwać środki zewnętrze na większe inwestycje.
Prestiż i możliwości
Zdaniem Bałaty jedna z najistotniejszych rzeczy jakie udało mu się zrobić to doprowadzenie do tego, że szpital w Łomży – jako jedyny w województwie - ma być na trzecim poziomie referencyjności w nowej, wdrażanej przez Ministerstwo Zdrowia, sieci szpitali. Opowiada, że z pierwszych projektów ministerialnych rozporządzeń wynikało, że szpitalowi zabraknie jednego zakresu usług do wpisana na ten poziom, ale w szpitalu wykonuje się cztery inne. Przez ponad rok, przy wsparciu wielu osób, m.in. poseł Bernadety Krynickiej, udało się przekonać ministerstwo do dopisania do listy nefrologii.
- I to sprawiło, że nasz szpital został zakwalifikowany wyżej – mówi Bałata podkreślając, że dziś jeszcze niewiele osób uświadamia sobie co to oznacza. - To nie tylko prestiż i znaczenie, ale także świadczenie wyższych i droższych usług.
- Ja sam tutaj niewiele bym zrobił. Do tego trzeba było ludzi, przekonać ich do współpracy, powiedzieć otwarcie, co chcemy zrobić i bardzo roztropnie wprowadzać zmiany. Miałem bagaż wiedzy i doświadczenia, ale nie jestem lekarzem, nie znam się na medycynie, ale znają się na niej moi współpracownicy – dyrektor Hanna Majewska-Dąbrowska, dyr. Joanna Chilińska, ordynatorzy oddziałów, lekarze i to było wzajemne uczenie się. To co mi mówili przekładałem na swoje słupki i tabelki – opowiada. - Jak człowiek widzi racjonalne argumenty, to się z nimi zgadza, ale jak nie ma woli współpracy...
Z pracy w szpitalu odeszło kilku lekarzy, ale Bałata mówi, że większość z nich na emerytury i tylko z niektórymi rozwiązał kontrakty „jak ktoś nie chciał współpracować”. Na ich miejsce przyszli inni. Dziś w szpitalu jest więcej lekarzy niż przed czterema laty. Uruchomiono też nowe usługi i świadczenia medyczne. Do części z nich szpital kupił specjalistyczne urządzenia, dla przeprowadzania innych przyjeżdżają lekarze specjaliści, którzy przy okazji pokazują i uczą miejscowych.
- Szpital to firma usługowa. Bazujemy na kwalifikacjach i wiedzy osób – mówi Bałata podkreślając, że niezwykle ważna jest praca lekarzy, ale także pielęgniarek (podkreślał znaczenie pielęgniarek oddziałowych), diagnostyków laboratoryjnych, techników RTG, fizjoterapeutów czy personelu administracyjnego i technicznego. - Tu każdy z tych ludzi jest niezwykle ważny – mówi Bałata.
Dyrektor mówi, że „pensje w ochronie zdrowia są kiepskie”. Mówi, że pielęgniarki wywalczyły sobie w skali kraju dodatkowe środki, których nie otrzymali inny pracownicy i dziś dysproporcje pomiędzy zarobkami są duże. Mówi, że szpitale w całym kraju czekają na nowe rozporządzenie ministerstwa, które ma uregulować zarobki wszystkich grup i liczy, że „za tym pojawią się dodatkowe środki”.