Polityka MOSiR padła. Sprzątaczka wygrała z dyrektorem
Sąd Okręgowy w Łomży oddalił apelację Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Łomży od wyroku Sądu Rejonowego, który przywracał do pracy zwolnioną na początku roku sprzątaczkę. Na prośbę 56-letniej kobiety, sąd zmienił jednak obowiązek przywrócenia jej do pracy w MOSiR na konieczność wypłaty odszkodowania. MOSiR ma też pokryć wszelkie koszty prowadzonego postępowania sądowego. - Cieszę się, że wygrałam, ale do zarządzanego przez obecnego dyrektora MOSiR, nie chcę wracać – mówi kobieta. Dyrektor palcówki Andrzej Modzelewski bagatelizuje sprawę twierdząc, że były „jakieś pomyłki formalne”, a odnośnie kosztów mówi, że to nie problem bo MOSiR ma oszczędności.
Sprawę 56-letniej sprzątaczki z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Łomży, którą po kilku latach pracy, pod pretekstem oszczędności – likwidacji stanowiska pracy - zwolnił Andrzej Modzelewski opisywaliśmy pod koniec kwietnia w artykule pt. „Miasto Obsadzamy Swoimi i Rodziną...” W tym samym miesiącu pracę w MOSiR zaczęła żona etatowego asystenta medialnego prezydenta Mariusza Chrzanowskiego, który w lipcu ubiegłego roku w niedorzecznych okolicznościach powołał Modzelewskiego na dyrektora miejskiej placówki.
Zwolniona z pracy kobieta skierowała sprawę do sądu. Sąd Rejonowy w Łomży przesłuchiwał strony sporu – zwolnioną sprzątaczkę i dyrektora MOSiR Andrzeja Modzelewskiego, świadków czyli pracowników MOSiR, oraz badał dokumenty miejskiego ośrodka. Sprawdził m.in. stan zatrudnienia jaki był 21 stycznia 2016 roku czyli w dniu, w którym dyrektor zwolnił z pracy sprzątaczkę i porównał go ze stanem z 4 kwietnia 2016 roku. Zeznaniom sprzątaczki sąd dał wiarę w całości bo – jak ocenił - były one zbieżne z zeznaniami świadków i dokumentami. Zeznania dyrektora Modzelewskiego, w których twierdził, że przyczyną wypowiedzenia była likwidacja jednego z dwóch stanowisk pracy sprzątaczek na Stadionie Miejskim w Łomży wynikająca z optymalizacji zatrudnienia w MOSiR, sąd wiary nie dał, bo jak ustalił stały one w sprzeczności z pozostałym materiałem dowodowym. Okazało się, że o ile w styczniu MOSiR na 107 etatach zatrudniał 109 osób to w kwietniu na 108 etatach pracowało 110 pracowników. Co ważne w styczniu było w tym zakładzie 20 sprzątaczek na 20 etatach, a w kwietniu w MOSiR pracowało 21 sprzątaczek na 21 etatach.
- Na podstawie zebranego w sprawie materiału dowodowego Sąd stwierdził, iż w pozwanym zakładzie pracy doszło do pozornej likwidacji i reorganizacji struktury zatrudnienia – czytamy w pisemnym uzasadnieniu wyroku Sądu Rejonowego w Łomży, który uznał, że „wskazana przyczyna wypowiedzenia powódce umowy o pracę jest nieprawdziwa i niezasadna”.
Sąd Rejonowy w Łomży przywrócił kobietę do pracy i obciążył MOSiR kosztami procesu i obrońcy kobiety.
Od wyroku apelację wniósł MOSiR, przy czym zrobił to dopiero po tym, gdy opisaliśmy ten wyrok. Wcześniej wysłał do kobiety pismo, ze skierowaniem na badania lekarskie, które przechodzi się przed podjęciem pracy, ale po artykule, dyrektor zmienił zdanie i postanowił, że będzie się odwoływał. W piątek Sąd Okręgowy w Łomży rozpatrzył apelację MOSiR i... ponowie przyznał rację kobiecie. Jak podaje sędzia Jan Leszczewski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Łomży, przed rozprawą pełnomocnik kobiety złożyła wniosek o nieprzywracanie jej do pracy, a zasądzenie na jej rzecz odszkodowania. I sąd odrzucając apelację MOSiR, wyrok Sądu Rejonowego w Łomży zmienił w tym zakresie. Zamiast przywrócenia do pracy MOSiR ma wypłacić byłej sprzątaczce 5550 zł odszkodowania. Sąd obciążył miejską placówkę także kosztami tego postępowania.
Wyrok Sądu Okręgowego w Łomży jest prawomocny.
Dyrektor MOSiR Andrzej Modzelewski bagatelizuje sprawę. Mówi, że ich zdaniem wszystko zrobili, tak jak powinni, a sąd uznał inaczej, bo były „jakieś pomyłki formalne” dotyczące uzasadnienia zwolnienia.