Trening z rozrusznikiem serca w rehabilitacji kardiologicznej
- Skuteczna rehabilitacja powinna być wczesna, kompleksowa, ciągła i interdyscyplinarna – mówi Anna Matys, koordynator pionu rehabilitacji Szpitala Wojewódzkiego w Łomży i nowych: oddziału rehabilitacji kardiologicznej i ośrodka rehabilitacji kardiologicznej dziennej. - Dzięki temu, można obecnie przyjmować pacjentów, którzy nie wymagają całodobowej opieki lekarsko-pielęgniarskiej. Na drugim piętrze wydzieliliśmy pomieszczenia poradni rehabilitacji i kardiologicznej, gdzie mamy pięć cykloergometrów. To rowery treningowe, pozwalające ćwiczyć pacjentom, którzy wymagają nadzoru, m.in., ciśnienia, tętna, EKG, obciążeń wysiłkowych. Pacjenci z Łomży i okolic nie muszą jeździć do Augustowa, Ełku i Biskupca, bo fizjoterapeuci, psycholodzy lub dietetycy są na miejscu.
Te nowoczesne rowery treningowe stoją w jednym rzędzie naprzeciwko pulpitu z podłączeniami do urządzeń pomiarowych, ale doktor Matys ma w swej gestii znacznie więcej jednostek, fachowców i sprzętu: oddział rehabilitacji - 25 łóżek, oddział rehabilitacji neurologicznej - 21 czy nowo powstały oddział rehabilitacji kardiologicznej – 10. Pielęgniarką oddziałową od 1999 r., kiedy ordynatorem rehabilitacji była sercem oddana idei dr Ewa Iwanowska (1956 – 2004), jest Zuzanna Wiszniewska, mająca w sobie równie wiele energii, empatii, serca do chorych co Doktor Ewa. - Pacjenci są z tego rozwiązania zadowoleni – ocenia pierwsze dwa miesiące oddziału i dziennego ośrodka rehabilitacji kardiologicznej, w którym NFZ refunduje 24 dni (do wykorzystania w ciągu trzech miesięcy). Po pierwsze: bliskość od miejsca zamieszkania, po drugie: niższe koszty, a po trzecie: częstszy kontakt z rodziną. Na oddziale jest całodobowa opieka od 2 do 5 tygodni, zależnie od konkretnej sytuacji, w jakiej znalazł się pacjent, np., po zawale, z rozrusznikiem czy by pasami. - Mentalność człowieka w ciągu kilku tygodni ciężko zmienić, jednak chorzy z doświadczeniem zawału bądź udaru powinni i do tej myśli przywyknąć, że będą potrzebowali rehabilitacji do końca życia – tłumaczy Anna Matys.
Ruszaj się, odchudź i rzuć palenie
Na korytarzu oddziału, gdzie również zawałowcy i z rozrusznikami mają dostosowaną gimnastykę poranną, wisi tablica poglądowa. Rzucają się w oczy pierwsze litery: Mowa zmieniona, Asymetria twarzy, Słabsza ręka, noga, Zaburzenia czucia. To rada: MASZ udar, dzwoń po pogotowie. - Może przejdzie...?, myśleli czasem chorzy lub ich rodziny – komentuje oddziałowa. - Nic nie przejdzie, tylko z każdą minutą obumrze więcej komórek nerwowych, uszkodzenia mózgu będą groźniejsze.
Szpitalny oddział rehabilitacji tym się wyróżnia wśród innych, że w salach nad łóżkami znajduje się dużo uchwytów do podciągania się rękami i ćwiczenia nogami; co kilka pomieszczeń pacjenci pod opieką fizjoterapeutów, którymi kieruje Agnieszka Głodkowska. „Ruch jako lek nie ma substancji ani opakowania” - przypomina hasło prof. Wiktora Degi (1896 -1995), wybitnego ortopedy, który za „substancję” podał „pomysł zrodzony z nauki i doświadczenia”. - Na takim oddziale każdy ruch chorego jest sukcesem, podniesienie ręki do ust, przejście do toalety stanowi czasem krok milowy – wyjaśnia Zuzanna Wiszniewska. - A zdarza się, że ktoś z rodziny przychodzi do mnie na skargę, że pielęgniarka nie karmi pacjenta. Dobrze, tłumaczę, chorzy nie są by leżeć, ale by się usamodzielnić.
W salach treningowych oddziału ruch jak w małej fabryce: wciąż ktoś coś dźwiga, ściska, przekłada lub miarowo podnosi. Ważne dla różnych narządów są wiosła, orbitrek bądź steper, lecz dla serca to ruch jako taki jest najważniejszy, także w terenie - trening marszowy z przyborami, jak kijki nordic walking. - Każdy powinien po „ostrym incydencie” - jak dr Matys nazywa zawały i udary - włączyć wysiłek ruchowy. - Jeśli przeżyją to młodzi ludzie, a przecież nie tylko oni, to jakby cały świat im się zawalił. Oprócz ograniczonej sprawności ruchowej, dołącza się depresja, rezygnacja, nierzadko afazja, niemożność wypowiadania się, nierozumienia i dyzartria, zaburzenia mowy... W rehabilitacji kardiologicznej szczególnie ważna jest aktywność ruchowa, zmiana sposobu odżywiania, redukcja ciężaru ciała, obniżenie ciśnienia, nie wspominając o ograniczeniu alkoholu i porzuceniu palenia. A temu służą zajęcia treningowe oraz szkolenia, jakie prowadzą fizjoterapeuci, psycholodzy, dietetycy i pielęgniarki, aby pacjenci rozsądnie i z korzyścią korzystali z ruchu, poznawali choroby i sposoby radzenia sobie po ostrym incydencie. W Łomży trenować każdy może, także z rozrusznikiem serca.
Mirosław R. Derewońko