III Łomżyńska Wieczerza Wigilijna
Siedem tysięcy pierogów z kapustą i grzybami spałaszowali w dwie godziny uczestnicy sobotniego spotkania opłatkowego na Starym Rynku w Łomży. Dzielenie się opłatkiem na świeżym powietrzu, ostro targanym podmuchami wiatru, ma trzyletnią tradycję. Prosta formuła się sprawdza. Wystarczy scena z nagłośnieniem, znani lokalni artyści oraz potrawy wigilijne gratis. Opłatkiem z mieszkańcami dzieliły się władze świeckie i duchowne miasta. Biskup łomżyński Janusz Stepnowski, zwracając uwagę na lokalizację wieczerzy między Katedrą a ratuszem, gdzie - jak podkreślał – religijność i duch Łomży spotykają się z zatroskaniem o byt materialny: - Szukajcie pomocy u Boga i dobrych ludzi, nie traćcie nadziei... - mówił.
Tegoroczna Wieczerza budziła powszechne i głośno wyrażane uznanie za bogaty i dopracowany program artystyczny, smakowite tradycyjne potrawy wigilijne, wspólne śpiewanie kolęd i premierę „Łomżyńskiej kolędy na święta Bożego Narodzenia A.D. 2013”. Nagranie zrealizował Sławomir Dubowski, a teledysk Telewizja Narew. Młodzi soliści Studia Piosenki Pop Art: Ula Sulkowska i Franek Przybylski, oraz ich koleżeństwo z zespołu poradzili sobie z występem na żywo,którego ligth motivem były słowa refrenu: „chociaż życie nie jest łatwe, nie będziemy dziś narzekać”. I w tym duchu wypowiadali się oficjele na scenie, powtarzając informacje o wspólnych sukcesach inwestycyjnych miasta i województwa. Jak podkreślił Jacek Piorunek, członek zarządu Urzędu Marszałkowskiego, to 91 projektów na kwotę 800 milionów złotych z funduszy Unii Europejskiej. Krótka relacja z Wieczerzy nie pomieści „wyliczanki inwestycyjnej”, w wypowiedziach prezydenta Łomży Mieczysława Czerniawskiego i wicewojewody podlaskiego Wojciecha Dzierzgowskiego.
- Oni wyliczają zawsze to samo... wzdycha 19-letni Łukasz Remez, student inżynierii materiałowej na Politechnice Warszawskiej. - Spotkaliśmy się nie na mowy o finansach, ale na kolędy i opłatek.
- Jesteśmy po raz pierwszy na wieczerzy, bo jesteśmy na studiach - tłumaczy Marcin Wincenciak (lat 19), student kulturoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim. - Ciągnie mnie do ziemi ojczystej, tęsknię do domu... Ja tutaj na Starym Rynku spotykam ludzi bliskich, z kręgu przyjaciół, z zespołu Pop Art Bernarda Karwowskiego, w którym wyrastałem. - Po co na wieczerzy mowy o polityce...?
Wiktor Walczuk ma 13 lat i od trzech miesięcy uczy się i trenuje w Białymstoku. Przeniósł się z Łomży i klubu piłkarskiego ŁKS 1926.
- Atmosfera na Starym Rynku jest inna niż w Białymstoku na wigiliach w szkole czy w internacie - wyjawia chłopiec. - Tu jest rodzinniej, radośniej, weselej.
- Dobrze, że są takie spotkania – chwali Łukasz Świderski (lat 13) z ŁKS. - Myślę, że taka tradycja Łomżę rozwinie, rozrusza, rozweseli i że ludzie staną się otwarci, bo przełamią wstyd bycia razem.
Pół wieku starszy Bernard Szymański, prezes Akcji Katolickiej Diecezji Łomżyńskiej, także chwali: - Poprzednie wieczerze na starówce były mroźniejszne i bardziej śnieżne, ta jest bardziej wietrzna – zauważa. - Niezależnie od aury, spotkania ukazują piękno narodzin Jezusa, bo jesteśmy katolikami i wierzymy w jednego Boga. Trzeba taką religijną i polską tradycję opłatkową przekazywać młodym.
Wśród młodych byli wolontariusze i ciut starsi wychowawcy burs szkolnych 1, 2 i 3 oraz nauczyciele „Budowlanki” i „Wety”.
- Cieszę się, że też mogłam przed świętami zrobić z koleżankami i kolegami dobry uczynek - mówi 18-latka, która z uśmiechem rozdawała i cukierki, i czekoladowe mikołaje, m.in., dziewczętom i chłopcom Studia Wokalnego eMDeK Magdy Sinoff oraz dziecięcej głównie publiczności, również słuchającej zespołu Klubu Seniora, śpiewających harcerzy z Betlejemskim Światełkiem Pokoju, połączonego chóru parafii Ojców Kapucynów i Krzyża Świętego pod dyrekcją Katarzyny Szmitko oraz Zespołu Pieśni i Tańca Łomża. Setki białych miseczek i talerzyków szybko napełniały się kapustą z grzybami i pierogami, do czego przyczynił się 17-letni Robert Ciołek z „Wety”.
- Rok temu byłem gościem Wieczerzy, a w tym roku chciałem pomóc w organizacji – mówi wolontariusz. - Większość ludzi kulturalnie ustawiła się w kolejce, ale kilkanaście osób stawało po parę razy z pojemnikami. Chcieli na wynos, do domu.