Dzień Myśli Braterskiej - Łomża
Łomża 18 lutego 2012
"Starajcie się zostawić ten świat trochę lepszym niż go zastaliście" - Baden-Powell.
Tym oto cudownym cytatem jakże ważnej dla naszego związku osoby pragnę opisać to, co działo się w tym roku na Dniu Myśli Braterskiej. Najważniejszym dniu da wszystkich zuchów i harcerzy w naszym hufcu.
Obchody tego święta rozpoczęły się jak co roku w szkole podstawowej nr. 10 w Łomży, gdzie drużynowa i cudowne przyboczne 10 GZ "Bractwo Tęczy" pomogły nam nabrać energii na cały długi, ale jakże fascynujący dzień. Jak przystało na imprezę harcerską rozpoczęliśmy krótkim apelem, po czym każdy z nas, zarówno wyrośnięty harcerz, czy wędrownik, jak i zuch mógł sprawdzić się w wybranej dyscyplinie sportowej np. skacząc w workach (w czym druhna drużynowa AGADY była zdecydowanie najlepsza), jak i w kręceniu hulahop (tu akurat Michalinę pobiła zuchenka z Piątnicy).
W tym roku nie zapomnieliśmy jednak o naszych cudownych seniorach, czyli weteranach, którzy zawsze hojnie nas obdarowują i przyjmują z otwartym sercem, dlatego postanowiliśmy przygotować dla nich prezenty i zrobiliśmy najpiękniejsze kartki, jakich nikt, nawet w Głównej Kwaterze jeszcze nie miał, w końcu nasi weterani są najcudowniejsi i to właśnie im wiele zawdzięczamy, dlatego zaraz po olimpiadzie sportowej i przerwie a robienie kartek ruszyliśmy na miasto na bieg harcerski, którego zakończeniem była wizyta u weteranów, aby dowiedzieć się od nich czegoś ciekawego, czyli jakie było harcerstwo jakiś czas temu, bo przecież wiadomo, że postęp cywilizacyjny idzie do przodu i zawsze warto zapytać, żeby np. mieć pomysły na ciekawe spędzenie czasu na biwaków, a trzeba przyznać, że nasi weterani znają dużo takich ???sztuczek??? na umilenie czasu.
Sięgając pamięcią rok wstecz przypominam sobie historię pewnej druhny weteran, którą przytoczę, gdyż nie mogę się powstrzymać. Otóż parę lat temu, gdy druhna jeszcze jeździła systematycznie na wszystkie obozy, odwiedziło ich na obozie młode małżeństwo, które przywiozło swój własny namiot, a harcerze, tak jak i my teraz na obozach spali zazwyczaj w dużych wojskowych namiotach, dlatego też wpadli na pomysł umilenia sobie dnia, dlatego też pobiegli szybko do magazynu po duży namiot, aby małżeństwo mało dla siebie więcej miejsca dla siebie. Nie minęło dużo czasu i nad małym dwuosobowym namiotem zalśniła piękna wojskowa "dziesiątka". Małżeństwo wstało rano wyszło przed swój maluśki namiot i stwierdziło, że jest ciemno, więc jeszcze powinni się położyć. Jedno trzeba przyzna pomysłowym harcerzom, pozwolili im z pewnością wypocząć, chociaż ich mina, gdy doszli do tego, co się stało musiała być bezcenna.
Wracając jednak do tematu spotkania pokoleń jakie zawsze organizujemy na DMB są da naszych harcerzy możliwością co działo się dawno temu, w czasach okupacji, a wiadomo, że historię następnemu pokoleniu będziemy przekazywać my, dlatego musimy zebrać jak najwięcej informacji. Po wysłuchaniu tego, co weterani mieli nam do powiedzenia wróciliśmy do hufca, gdzie o godzinie 17 rozpoczęła się tradycyjna, sentymentalna wieczornica, na której nie zabrakło zarówno gadatliwych zuchów jak i zasłużonych weteranów.
Każda drużyna zaprezentowała się i powiedziała, co robiła po drodze na biegu. Chłopcy z 27 pokazali nam swoje słodkie zdjęcia, które obrazowały punkty prawa harcerskiego. Cała wieczornica przebiegała w bardzo harcerskiej i przyjaznej atmosferze, przy cichych dźwiękach gitary. Jako organizator, chciałam podziękować wszystkim, którzy przybyli, że dają nam każdego roku iskierkę nadziei, że nie zginiemy, że będziemy trwać wiecznie, w końcu harcerstwo, to nie jest to co się umie, to jest to, czym się jest.
pwd. Natalia Kłosińska