Na Lednicę wyjechaliśmy dzień wcześniej, w czwartek. Druhowie Arek i Łukasz z Kolneńskiej Drużyny Wędrowniczej „Zlepek”, druhna Karolina z 4 Łomżyńskiej Drużyny Harcerskiej „Panteon” i phm. Sławomir Sienkiewicz z Hufca Łomża. Podróż mieliśmy z przygodami. Najpierw policjanci pytali się gdzie mamy gaśnicę i trójkąt, potem był przejazd kolejowy zamknięty na kłódkę. W międzyczasie dzipies prowadzał nas najkrótszą drogą, często polnymi drogami. Nawet ekspres do kawy na stacji paliwowej się zepsuł, jak chciałem się napić.
W piątek rano pojechaliśmy sobie do Poznania uzupełnić umundurowanie w sklepie harcerskim. Jednak żaden z pytanych przechodniów nie wiedział gdzie jest sklep. Gdy w desperacji wyciągnęliśmy z samochodu dzipiesa, to spotkaliśmy wędrowników, którzy zaprowadzili nas na miejsce. P powrocie pomogliśmy Aniołom (w) Porządku rozstawić worki na śmieci. Wieczorem mieliśmy wspaniałą harcerską Mszę Świętą nad jeziorem. Wspólnie ZHP i ZHR –około pięciuset osób. W tym roku liczba uczestników HSL była największa od piętnastu lat, czyli od powstania imprezy. Przed ciszą nocną było jeszcze ognisko, w czasie którego przedstawiły się wszystkie środowiska ZHP. Naszą grupę przedstawiła druhna Karolina. ZHR miał w tym czasie oddzielnie ognisko.
W sobotę od rana trwały różne odprawy, około dziewiątej przyjechał „nasz” ksiądz Adam Ulatowski z grupą uczniów z Kolna. Służbę porządkową pełniliśmy w systemie zmianowym: dwie godziny służby, dwie godziny odpoczynku. Działały jeszcze służby: liturgiczna i ruchu drogowego. Łukasz i Arek byli na samym początku w sektorze R i A. Pełniłem służbę zastępcy szefa sektora B i C, razem z wspaniałymi harcerzami z środowisk: Śmigiel, Ełk, Rajgród, Wałbrzych, Sieradz Ostrzeszów, Konin i inne… których nie zdążyłem poznać. Na Lednicy pełnili służbę harcerze z prawie wszystkich chorągwi. Zaskoczeniem był brak harcerzy z Chorągwi Stołecznej.
Druhna Karolina była w służbie medycznej i miała inny grafik. Najczęściej widzieliśmy się w czasie przejścia na służbę, lub powrotu z służby. Przerwy spędzaliśmy zawsze w cieniu. Albo nad jeziorem, albo na schodach pod ośrodkiem rekolekcyjnym, gdzie był prowizoryczny szpital. Około północy wszyscy harcerze zebrali się na drodze za bramą – rybą. Utworzyliśmy szpaler z pochodniami dla przechodzących i sami też przeszliśmy na końcu około wpół do czwartej nad ranem. Tak zakończyła się nasza ciężka służba.
Niedziela zaczęła się za wczesną pobudką, pakowaniem namiotów i apelem końcowym. Wszyscy uczestnicy służbę otrzymali naszywkę HSL 2011 w kształcie sprawności. Największym problemem na imprezie był brak dostępu do wody, by móc się umyć. Mam nadzieję, że w przyszłym roku komenda HSL wyprosi u ojca Góry dostęp do pryszniców w ośrodku rekolekcyjnym dla harcerzy pełniących służbę. Wracając rozmawialiśmy o przeżytej przygodzie i zadecydowaliśmy, by za rok przyjechać w większym składzie.
txt: phm. Sławomir Sienkiewicz
foto: pwd. Łukasz KDH "Zlepek"