Jura Krakowsko-Częstochowska
8-10 października 2010 r.
Organizatorem Rajdu był Wydział Pracy z Kadrą GK ZHP
Wyobraźcie sobie rajd instruktorski wśród zamków i skałek jurajskich. Malowniczy krajobraz, instruktorska przygoda, świetna zabawa i nowe doświadczenia. Czujecie?
Czujemy! W kościach, mięśniach, ścięgnach aż do tej pory. Odpowiedź na pytanie - czy było warto? - jest jedna - TAK!!!
To już trzeci taki Rajd, w którym nasza Komenda wzięła udział i jeśli będą następne edycje… (a zapowiada się, że tak) to na 100% pokażemy się na nim z naszej najlepszej strony. Powróciliśmy z bagażem doświadczeń, zarówno w teorii i praktyce. Takie spotkania są bezcenne gdyż dają nam możliwość dyskretnego porównania naszego hufca i jego działania z innymi hufcami. Możemy również coś podpatrzeć i przenieść na własny teren, jak i czymś się pochwalić namawiając innych do podobnego działania.
W czasie rajdu mogliśmy nie tylko uczyć się, ale i bawić, a szczególnie sprawdzić siebie, swoje zacięcie w pokonywaniu przeszkód, zgranie zespołu i umiejętności wspólnego działania, wyzwolić pozytywną energię, znaleźć inspirację do nowych działań w hufcu. Wśród wielu atrakcji sprawnościowych do pokonania była przeprawa kilkoma kajakami (przy użyciu jednego wiosła) na drugi brzeg jeziora, kilkukilometrowa jazda rowerem po naprawdę ciężkim górzystym terenie, tzw. Małpi Gaj na bazie harcerskiej w Siamoszycach, wspinaczka skałkowa, strzelanie z karabinków pneumatycznych (niektórzy z nas byli zawiedzeni, że nie było żadnych konkurencji łuczniczych), paintball, zwiedzanie jaskini, jazda terenowa quadem i samochodem 4WD itp. Organizatorzy w regulaminie zaproponowali zabrania ze sobą obuwia na zmianę. Różnie to zrozumieliśmy, ale ostatecznie takie obuwie każdy z nas miał (nazwaliśmy je „Papucie skałkowe”).
Dla urozmaicenia zadań była gra w statki, podczas której na punktach sami musieliśmy znaleźć ukryte wskazówki. Była też okazja do zapoznania się z nowym dokumentem w ZHP - „System pracy z kadrą” i przeniesienia go na działania hufca. Wymienialiśmy się pomysłami nad wdrożeniem elementów systemu, przekazaliśmy innym swoje doświadczenia w zabawie z „drożdżówkami”. Wszystko oczywiście w rywalizacji na punkty. Najwięcej zabawy mieliśmy podczas kręcenia krótkiej reklamówki na wylosowany przez nas temat: „Tworzenie i wspieranie szczepów”, co było szczególnie dla nas trudne, bo nikt nie miał doświadczenia w pracy za kamerą jak i przed. Ale… po burzy mózgów, zjedzonych kilku kilogramach batonów, wypiciu hektolitrów kawy i stwierdzeniu „no przecież kto jak nie my”… chyba sobie poradziliśmy?
Przebojem całej imprezy było sobotnie ognisko późną nocą (temperatura styczniowa), pieczone kiełbaski, ciepła herbata z cytrynką oraz tzw. „pieczony kociołek” przy akompaniamencie naszego rodzimego gitarzysty. Dzięki jego poświęceniu piosenka harcerska rozpływała się wśród gwieździstego nieba (grać na instrumencie przy tej temperaturze to raczej był wyczyn sportowy).
Otoczką było niesamowite miejsce - podnóże starego zamczyska w Ogrodzieńcu, którego ruiny błyszczały bielą wapiennych skał na tle czarnej i chłodnej nocy. Atrakcją dla nas było zwiedzanie zamku przed północą oraz niespodziewane „spotkanie trzeciego stopnia” z duchami dawnych właścicieli. Wszystko spowite było ciemnościami październikowej nocy, rozświetlonymi jedynie przez gwiazdy i nieliczne świeczki ustawione na trasie zwiedzania (i błyski fleszów aparatów fotograficznych, które w tej scenerii przypominały nam burzowe błyskawice). Wszystkie te elementy tworzyły niesamowity klimat miejsca naszego spotkania z historią zamczyska.
Ogólnie – trasa terenu Rajdu zauroczyła nas, pomimo wysiłku, jaki musieliśmy włożyć w jej pokonanie. Piękne majestatyczne białe góry, widniejące na horyzoncie, otoczone wieńcem lasów w jesiennej szacie, zachwycił nie tylko nasz patrol. Było wspaniale dojść do nich, by na miejscu podziwiać ich piękno. Gwarantowana świetna zabawa i prawdziwe ładowanie akumulatorów do dalszej instruktorskiej służby odniosła oczekiwany skutek. Już teraz myślimy o następnym Rajdzie i miejscu, jakie na nas czeka poprawiając swoją kondycję fizyczną.
Czy dokument pt: „System pracy z kadrą” przyniesie jakieś większe zmiany w ZHP? – czas pokaże. My staraliśmy się zrobić wszystko, aby opracowywany program był realny i dostosowany do potrzeb wszystkich hufców. Podsumowując cały rajd w kilku słowach stwierdzamy, że był bardzo udany. Zaowocował nowymi znajomościami, wiedzą, pomysłami, a najlepszym tego potwierdzeniem jest fakt, że podczas drogi powrotnej (pomimo odczuwanego zmęczenia) zaśmiewaliśmy się prawie do łez wspominając poszczególne etapy rajdu. Reprezentujący nasze środowisko patrol tworzyli: hm Dorota Górska, phm. Jan Górski, phm. Małgorzata Modzelewska, phm. Tomasz Dukowicz, phm. Sławomir Sienkiewicz.