Dnia 25 stycznia 2010 roku o godzinie 10.30 stawiliśmy się na dworcu PKS w Zambrowie. Cała ekipa ( zuchy z 4ZGZ „Leśne Skrzaty” i harcerze z 44 ZDH „Oaza Spokoju”), zwarta i gotowa czekała na przyjazd ,,Panteonu". Po drodze do Ciechanowca zabraliśmy dh. Małgosię i parę osób z okolic Rosochatego. Gdy dotarliśmy na miejsce zakwaterowania, tzn. do internatu ZSO i Z, rozpoczęło się przydzielanie pokoi. Część z nas zdążyła się już trochę rozgościć, zanim dotarł do nas Bielsk z dh. Basią na czele. Popołudniowe zajęcia przeznaczyliśmy na wymyślanie nazw zastępów, aby móc zaprezentować się na wieczornicy. Odbyły się również pierwsze ,,nudne" zajęcia z samarytanki i terenoznawstwa. Po części oficjalnej, czyli apelu, rozpoczęło się prawdziwe harcowanie.
Warto wspomnieć, że od poniedziałku w internacie zamieszkały: „Rudolfy”, „Siurnięte Renifery”, „Śnieżynki”, „ Śnieżne Bałwanki”, „ Śnieżne Elfy”, „ Śnieżne chłopaki”, „ Śliczne Śnieżynki”, „Śnieżne Pantery” i „Grupa śnieżno-elitarna KOKS” , czyli nasza kadra młodzieżowa.
Następnego dnia wybraliśmy się na zwiad terenowy (spacer w strasznym mrozie) po Ciechanowcu. Potem znowu odbyły się ,,nudne" zajęcia z samarytanki i symboliki harcerskiej. Przy kominku mogliśmy pochwalić się swoją wiedzą na temat miasta, w którym się znajdowaliśmy i chwilę poharcować.
W środę mieliśmy pobudkę już o 6.30, aby zdążyć na wycieczkę do Białowieży. Po drodze zabraliśmy dh. Piotra, który razem z nami zwiedzał Muzeum Białowieskiego Parku Narodowego oraz przewodził na Szlaku Dębów Królewskich. Po obejrzeniu wystawy pojechaliśmy do Hajnówki. Tam, przy kościele pw. Cyryla i Metodego ks. dh. Piotr zorganizował nam ognisko, abyśmy mogli się ogrzać i zjeść pieczone kiełbaski.
Kościół, który jest jeszcze w budowie i tak nas zachwycił. W środku znajdowały się cztery piękne żyrandole i kilkanaście kinkietów wykonanych z poroża jeleni. Szczęściarze mogli wejść także na wieżę widokową, z której podziwiali Puszczę Białowieską i panoramę Hajnówki. Czas szybko minął i znowu musieliśmy wracać do internatu. Przy kominku długo mówiliśmy o wycieczce, jednak wkrótce wszyscy zmęczeni, ale szczęśliwi poszliśmy spać, by mieć siłę na kolejne przygody.
Czwartek rozpoczęliśmy spokojnie. Mieliśmy zaplanowane zabawy na hali i saneczkowanie, a potem wyjście do Muzeum Rolnictwa. Choć niektórzy krótko opisali ten dzień słowami ,,nic ciekawego" to chłopcom bardzo przypadły do gustu maszyny znajdujące się w muzeum. Jednak dla wszystkich najciekawszy był ,,dzień obżartucha" czyli nasze własne pomysły na smakołyki a przygotowane przy pomocy dh. Basi. A potem zaczął się karnawałowy bal przebierańców, na którym wszyscy świetnie się bawili.
Piątek zaczęliśmy od pobudki w wykonaniu dh. Wiktorii. Ale chyba nie była zbyt przekonująca skoro większość z nas tylko przekręciła się na drugi bok. Ten dzień był wyjątkowo pracowity. Najpierw saneczkowanie i hala, potem spotkanie z panią psycholog i przygotowania do wieczornicy, na której mieliśmy gości. Byliśmy tak zaganiani, że niewielu z nas znalazło czas na zajęcia z papieroplastyki – wyrabianie kwiatków z kolorowej bibuły. Na szczęście ze wszystkim zdążyliśmy i przy kominku zaprezentowaliśmy się wspaniale.
W części oficjalnej dwójka z naszych harcerzy złożyła Przyrzeczenie Harcerskie, a jeden zuch Obietnicę Zuchową. Następnego dnia rano wszyscy stawiliśmy się na stołówce, aby zjeść ostatnie śniadanie i wyruszyć w drogę do domu. Oczywiście nie obyło się bez przygód – najpierw autokar się spóźniał bo warunki na drodze były bardzo złe, a potem, żeby „wykręcić” zakopał się w zaspie i trzeba go było wyciągać (na szczęście zrobił to inny autokar). Zimowisko uważam jednak za udane i na pewno wielu z nas nigdy go nie zapomni.
Dh. Wiktoria Łepkowska 44ZDH „Oaza Spokoju”