Obóz w Rydzewie
22 czerwca - 5 lipca 2009
W tym roku początek wakacji postanowiłam spędzić na obozie harcerskim ,wraz z Hufcem Bielsk Podlaski, w pięknej wsi Rydzewo- niedaleko Giżycka. Atmosfera miejsca zakwaterowanie była wprost fantastyczna, a piękno jeziora Niegocin nie do opisania. Z naszego obozu mieliśmy cudowne widoki- widać było także Giżycko.
Każdy dzień na obozie był inny - bo przecież nie ma dni takich samych- lecz w tym momencie chodzi mi o przeprowadzane zajęcia tematyczne. Każdy dzień miał swoją nazwę, był m.in dzień rycerski, dzień obozowicza, czy też indiański. Zostały zorganizowane dwie wycieczki, jedna do Giżycka, zaś druga do Kętrzyna, Świętej Lipki i Gierłoży. W Giżycku mieliśmy okazję oglądać przepiękne żaglówki, łodzie i inne pojazdy wodne. Była kupa śmiechu, gdy większość z uczestników jeździła na "rowerkach" wraz z Druhem Oboźnym.
Wycieczka do Ketrzyna kojarzy mi się w danej chwili głównie ze zwiedzaniem budynków Straży Granicznej, Święta Lipka- sanktuarium maryjne , zaś Gierłoży - siedziba Hitlera i jego sprzymierzeńców. Podczas trwania obozu mieliśmy okazję niejeden raz popływać kajakiem, rowerkiem wodnym, czy też żaglówką. Oczywiście nadzór nad nami sprawowali nasi najlepsi Ratownicy! Co parę dni ( na zmianę) była organizowana dyskoteka, czy też ognisko. Ciekawym pomysłem były Neptunalia, chrzest obozowy i śluby kolonijne- z czego uczestnicy chyba byli najbardziej zadowoleni. Największy nacisk został nałożony (według mnie) na pląsowanie i wspólną zabawę. W ostatni dzień obozu odbyło się huczne szantowisko, w którym uczestniczyli również cywile.
Uważam, że obóz był udany. Wiadomo, że były gorsze i lepsze dni, lecz teraz w mej pamięci pozostały tylko te przyjemne chwile, które były przyjemnymi tylko i wyłącznie dzięki ludziom i atmosferze, która zaistniała w Rydzewie. To miejsce ma jakiś urok, jakiś czar, który przyciąga do tego miejsca z podwójną siłą.
pion. Marlena Ożarowska