27-29 marca 2009 Warszawa
„My się nie spóźniamy… to czas za szybko płynie!”
11 ŁDH "Exodus"
Na bazę dotarliśmy trochę po czasie.. mieliśmy chwilę na zostawienie rzeczy i musieliśmy wyruszyć w trasę by odnaleźć blok, którego numer był wynikiem równania matematycznego. Trochę było z tym kłopotu ale udało się. Wróciliśmy do bazy na spotkanie integracyjne. Trochę zabawy… a później wieczornica na której prezentowaliśmy nasze zadanie przedrajdowe.
Niestety ( o zgrozo!!) okazało się, że płyta z naszą cudowną prezentacją uległa zniszczeniu i nasz drużynowy wraz z Karoliną musieli opisać nasze przygotowania do rajdu . Po wieczornicy mała kolacja w której skład wchodziła również cudowna sałatka przygotowana z owoców, które dostaliśmy od innych drużyn w dowód uznania dla naszej pracy. Po kolacji kładziemy się spać, ale że pojechała z nami nasza cudowna Karolina była to noc niezapomnianych wrażeń. Karolina nie za dobrze się czuła przez co sprawiła, że drużynowy nie mógł spać. Budziła także innych uczestników rajdu prosząc o tabletki ale niestety ich nie otrzymała i dowiedziała się, że Izy lepiej nie budzić w nocy. Sen był utrudniony również z powodu dających po gałach latarni. Rankiem lekko nie wyspani ruszyliśmy na śniadanie, a po śniadaniu na bieg. Pierwszym punktem była pierwsza pomoc. Na pierwszym punkcie musieliśmy wymyślić reklamę która ostrzegała by przed różnymi wypadkami. Jedenastka poradziła sobie na tym punkcie doskonale. Następnie szybko przemieściliśmy się na punkt o Braterstwie. Dość długo zajęło nam znalezienie go, jednak nasz dzielny przyboczny doprowadził nas do celu. Na tym punkcie musieliśmy zrobić ciasto, które obrazowało by naszą drużynę.
Utrudnieniem było to , iż poszczególne osoby bały się noży, były niewidome, nie słyszące czy nieme. Tort wyszedł wspaniale. Brzoskwinie symbolizowały naszą wspaniałą kadrę, winogrona naszych chłopaków a truskawki dziewczyny, bita śmietana nasze otoczenie, kolorowa posypka to, że zawsze jesteśmy radośni a banany... Łomżę! Po tym punkcie udaliśmy się na kolejny. Mieliśmy spory kłopot z odnalezieniem barki na której on się znajdował. Jakoś jednak się udało. Trochę spóźnieni zabraliśmy się za porządkowanie Portu Czerniakowskiego. W nagrodę za poświęcenie dostaliśmy ekologiczne torby. Głodni udaliśmy się na obiat na stołówkę Politechniki.
Na stołówce spotkaliśmy znajomą drużynę z Łomży- Madras. Jedzonko dobre, miło się rozmawia ale niestety trzeba pędzić na InO. W gmachu Politechniki poinstruowano nas co mamy robić, wręczono mapę i ruszyliśmy w drogę. Omijając niektóre punkty jakoś przeszliśmy InO. Stwierdziliśmy, że znowu jesteśmy głodni wiec odwiedzimy Złote Tarasy. Podczas biegu na każdym z punktów dostaliśmy linijki z komiksem, w którym zaszyfrowana była dla nas wiadomość , że spotykamy się pod Pałacem Kultury i ustawiamy się w wielką lilijkę. Po ustawieniu lilijki zrobiliśmy wielki okrąg i zaśpiewaliśmy „Bratnie słowo”. Wróciliśmy na bazę zdążyliśmy tylko się przebrać i zaczął się bieg po szkole. W tym samym czasie Żółwik udał się na konferencję instruktorską, lecz wrażenia zachował dla siebie.( neeeeeeeveeeer!)
Na punktach zastanawialiśmy się czy media są potrzebne i do jakich celów, oglądaliśmy fragment filmu opowiadający o akcji pod Arsenałem i zastanawialiśmy się jakich metod konspiracji używano a także przeprowadziliśmy sąd nad dziewczyną, która zamiast walczyć zbrojnie wolała się uczyć.
Po tych zajęciach ruszyliśmy na wieczornicę na której weteranki opowiadały nam o ich młodości w okupowanej Polsce. Po wieczornicy poszliśmy na kolacje. Okazało się, że w gniazdkach nie ma fazy! Mieliśmy trochę problemu z zagotowaniem herbaty ale cóż… Trochę się ogarnęliśmy. Po wrażeniach z ostatniej nocy część naszego patrolu postanowiła spać na stołówce… Nie był to najgorszy pomysł. Rano sprzątnęliśmy po sobie i ruszyliśmy na apel kończący. Pożegnaliśmy się z drużyną z Lubina, która była z nami zakwaterowana i ruszyliśmy w drogę powrotną. Mamy nadzieję iż za rok znowu będziemy mogli uczestniczyć w Rajdzie Arsenał.
Czas na podziękowania: więc!
- Bartkowi i młodemu za ciągłe powtarzanie czegoś w stylu: wyyyyooon miiii stąd!
- Ciborowi za to że mówił w metrze o bombie pod kataną.
- Dużemu żółwiowi za popędzanie nas w trakcie marszu
- Karolinie za pobudkę w nocy, wyglądała mniej więcej tak: „ejj ma ktoś tabletki?”
- Gosi za pyszną sałatkę
- Autorce artykułu...za sam artykuł! Oraz ciągłe marudzenie typu: „daleko jeszcze?”
Iza