Wolontariat „Sumy Wszystkich Strachów” z widokiem na Tatry
19 lipca 2008
19 lipca w reprezentacja „Sumy Wszystkich Strachów” w składzie: część żeńska (Ola, Gosia, Olga) oraz jeden mężczyzna w postaci Mychy z AGADY z wielkimi plecakami udała się do Warszawy na pociąg, ponieważ chcieliśmy kolejny miesiąc wakacji spędzić w Tatrach Wysokich , a dokładniej na Głodówce, gdzie mieści się Schronisko Górskie ZHP. Po 6 czy 7 godzinach jazdy ekspresem wreszcie wysiedliśmy na stacji w Zakopanem, skąd busem dotarliśmy do schroniska.
: justify">Tam czekał na nas komitet powitalny, zapoznananie się z nowymi ludźmi, z którymi przyszło nam pracować i wolny wieczór, który spędziliśmy z „łomżyńskim hanysem” Dzyndzlem pijąc aromatyczną herbatkę. Następnego dnia przyszła już... praca, praca i jeszcze raz praca: zmywak, przygotowanie pokojów i opieka nad rozkosznymi dzieciaczkami z obozu "Mama i ja". I tak było przez następny miesiąc: praca, wolne - wyjścia w rozciągające się za oknami schroniska góry. Po 2 tygodniach przyjechali do nas Atomka, Kostek i Ania, weterani Głodówkowi z poprzedniego roku.
W każdy wolny dzień wstawaliśmy skoro świt o 6 rano i część z nas wychodziła na szlak. Podczas naszych wędrówek zdobyliśmy Szpiglas, Nosal, odwiedziliśmy schronisko Murowaniec i wiele innych przepięknych miejsc, a nawet udaliśmy się na Rusinowa Polanę, by tam obejrzeć tatrzański wschód słońca. Gdy pogoda nam nie sprzyjała (o co w górach nietrudno) lub po prostu potrzebowaliśmy niezdrowego jedzenia z KFC jechaliśmy do Zakopanego na „Kruping”, pockety i „Wielką Dolewkę” (Mycha okazał się naszym mistrzem). Na początku sierpnia Kostkowina i Ola stali się starsi o rok, a wolontariusze przygotowali im małą imprezę z pysznym nutellowym tortem (pomysłu Ani). Wśród nowo poznanych wolontariuszy była Cristina - nasza ulubiona koleżanka z Rumunii i Dejniel, który zapoczątkował nowa modę: spodenki na NSa.
Gdybym chciała opisać każdą śmieszną sytuacje, każde wyjście w góry, każdą pełną przygód godzinę na zmywaku, zajęło by to co najmniej 3 tomy. Wspomnienia naszego tatrzańsko-głodówkowego miesiąca zostaną w naszej pamięci i na ponad 2000 zdjęć. Polecamy się na przyszłość, a Głodówkę odwiedzimy może jeszcze w tym roku.
A to Oni - Wolontariusze, pracownicy, bez których nie byłoby takiej atmosfery i za to wam dziękujemy:
- Teresce - za dokarmianie,
- Mardze za to, że broniła nas przed Szefem - Magdzie - za koraliki
- Dżizasowi - za sam fakt bycia Szefem Wszystkich Szefów
- Czarkowi - za NS reagge, Rysy w 2 godziny, za bieganie z mieczem, udawanie samuraja, za dowcipy, za misiową herbę
-Marcie - za uśmiech, czesanie, obcinanie, modelowanie czuprynek i za cierpliwość do Czarka
- Filipowi - za jego 2 fajne koszulki (których nie chciał mi dać), śmiech, loczki i bycie piromanem
- Cristinie - za to że wiernie towarzyszyła mi na zmywaku (Ola), za nauczenie rumuńskich słówek
- Danielowi – hm, za całokształt?
- Sebastianowi - za to, że ratował nas przed dziećmi włączając im bajki, kiedy poddawaliśmy się
- Harnasiowi i Wiktorowi – za zabawne powiedzonka
- Siostrom Minas - za Bystrą wodę, dużo uśmiechu i bycie królową baru
- Szyszce - za punkt informacyjny w drodze na Morskie Oko
- Teresce - za dokarmianie,
- Mardze za to, że broniła nas przed Szefem - Magdzie - za koraliki
- Dżizasowi - za sam fakt bycia Szefem Wszystkich Szefów
- Czarkowi - za NS reagge, Rysy w 2 godziny, za bieganie z mieczem, udawanie samuraja, za dowcipy, za misiową herbę
-Marcie - za uśmiech, czesanie, obcinanie, modelowanie czuprynek i za cierpliwość do Czarka
- Filipowi - za jego 2 fajne koszulki (których nie chciał mi dać), śmiech, loczki i bycie piromanem
- Cristinie - za to że wiernie towarzyszyła mi na zmywaku (Ola), za nauczenie rumuńskich słówek
- Danielowi – hm, za całokształt?
- Sebastianowi - za to, że ratował nas przed dziećmi włączając im bajki, kiedy poddawaliśmy się
- Harnasiowi i Wiktorowi – za zabawne powiedzonka
- Siostrom Minas - za Bystrą wodę, dużo uśmiechu i bycie królową baru
- Szyszce - za punkt informacyjny w drodze na Morskie Oko
pwd. Anna Rutkowska