Szpitale czekają na kontrakty
Szpitale wojewódzkie w Łomży, Białymstoku i Suwałkach nie mają jeszcze odpisanych kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia na leczenie pacjentów w przyszłym roku. Dziś – zgodnie z prawem - jest ostatni dzień na ich podpisanie, tymczasem dyrektorzy szpitali i kierownictwo białostockiego oddziału NFZ-etu nie mogą dojść do porozumienia odnośnie cen tzw. punktu medycznego na które przeliczane są wszystkie zabiegi szpitalne. NFZ proponuje cenę 10,50 zł. To najniższa stawka dla szpitali wojewódzkich w kraju – mówią dyrektorzy szpitali i chcą 11 zł.
Z wyliczeń dyrektorów szpitali wojewódzkich w podlaskim wychodzi, że aby pokryć koszty funkcjonowania ich placówek cena punkty powinna oscylować w granicach 11,40-11,60 zł, ale są skłonni podpisać kontrakty przy cenie 11 zł.
Jeżeli dziś kontrakt nie zostanie podpisany, to przez pierwsze dwa miesiące będzie obowiązywała cena punktu z tego roku (9,90 zł), a w tym czasie mają być oprowadzone negocjacje nad nowymi kontraktami.
- Ja wiem, że dużo ryzykuję, bo 10,50 zł to o 60 groszy więcej niż 9,90 zł – mówi Jaszewski - Ale jak w maju ma być zgodnie z zapowiedziami podwyżka cen punktów – najprawdopodobniej procentowa o 10%, to inaczej wygląda od kwoty 11,50 zł niż 10,50 zł. Czyli do końca roku możemy więcej na tym stracić, bo pogłębia się ta różnica – podkreśla dyrektor łomżyńskiego szpitala.
Dyrektor Jaszewski podkreśla, że czeka niecierpliwie przy telefonie na zaproszenie z Białegostoku. Tymczasem Adam Dębski rzecznik prasowy białostockiego oddziału NFZ twierdzi, że dyrektorzy szpitali, którzy nie podpisali jeszcze kontraktów zostali poinformowani, że dziś NFZ pracuje do godziny 16.
- Dyrektorzy szpitali w Suwałkach i Białymstoku już zapowiedzieli nam swoje wizyty. Czekamy na kontakt z Łomży – mówi Dębski
Szpital łomżyński zakończył negocjacje z NFZ-em odnośnie przyszłorocznych kontraktów na funkcjonowanie poradni specjalistycznych, a także m.in. rehabilitacji i psychiatrii. Do pełni sukcesu brakuje natomiast kontraktu na leczenie szpitalne. Dyrektor Jaszewski podkreśla że wysłał list do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia w Warszawie z prośba o interwencję.