Pożegnanie lata w 2 WDH „Zielony Płomień” z Jedwabnego
sierpień 2007
Wszyscy wspominamy go z uśmiechem na twarzy. Nasza druhna, Małgorzata Modzelewska zorganizowała nam wyjazd do Olszyn, byśmy całą gromadą miło spędzili ostatnie wakacyjne dni. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, nie wierzyliśmy własnym oczom... Na takim odludziu taki fajny ośrodek. Nie zdążyliśmy wysiąść z autokaru, a już widzieliśmy naszą instruktorkę, która czekała na nas z niecierpliwością - serdecznie panią pozdrawiamy.
Na początku zajęcia odbywały się na polance, gdzie jeździliśmy na nartach, bawiliśmy się w różne śmieszne zabawy, przeciągaliśmy się linami. Nasze ubrania troszeczkę na tym ucierpiały, ale liczy się zabawa. Mieliśmy okazję zobaczyć z bliska sarenkę, dziki, kaczuszki i owieczki. Następne zajęcia odbyły się przy ścianie wspinaczkowej, prawie wszyscy doszli na samą górę, a ci, którym troszkę brakowało, cieszyli się, że mogli chociaż spróbować.
Na początku zajęcia odbywały się na polance, gdzie jeździliśmy na nartach, bawiliśmy się w różne śmieszne zabawy, przeciągaliśmy się linami. Nasze ubrania troszeczkę na tym ucierpiały, ale liczy się zabawa. Mieliśmy okazję zobaczyć z bliska sarenkę, dziki, kaczuszki i owieczki. Następne zajęcia odbyły się przy ścianie wspinaczkowej, prawie wszyscy doszli na samą górę, a ci, którym troszkę brakowało, cieszyli się, że mogli chociaż spróbować.
Kolejny punkt to tor przeszkód i tu właśnie kazali nam biegać, czołgać się, skakać po i przez opony - było ekstremalnie i fajnie. Po tych wszystkich ćwiczeniach udaliśmy się na drugą stronę ośrodka, by postrzelać z łuku. Jedni strzelali za górkę - jak to mówiła druhna - „Panu Bogu w firanki”, jeszcze inni przed, pod lub w tarczę, a niektórzy nawet w sam jej środek - szczęściarze.
Wyczerpani i głodni udaliśmy się na wyspę, ale jedynie po to, by pośpiewać przy ognisku i zjeść małe co nieco, a w tym wypadku kiełbaski własnoręcznie pieczone przez każdego uczestnika. Po posiłku nie mogąc usiedzieć w miejscu (skąd w nas tyle energii ?), ruszyliśmy na plac zabaw. Niestety, nasze harce nie trwały długo, bo przyjechał po nas autokar. Było super i dlatego z niecierpliwością czekamy na następny wyjazd. Hmm... Może na kulig zimą?
pwd. Małgorzata Modzelewska