Kampania 2007/08 w PEPEES S.A. w Łomży
PEPEES w Łomży rozpoczyna 39. w swojej historii kampanię produkcji skrobi i jej przetworów. Dziś pierwsze dostawy ziemniaków i rozruch urządzeń. Od poniedziałku 3 września praca pełną parą. Plany produkcyjne są podobne jak w ubiegłym roku, czyli 150 – 160 tysięcy ton surowca, z którego powstanie blisko 34,7 tysiąca ton skrobi (tyle wynosi unijny limit wyznaczony spółce PEPEES). Oznacza to, że łomżyńska firma utrzyma dominującą pozycję w tej branży w kraju.
Przy podobnych zamierzeniach produkcyjnych początkowi kampanii towarzyszy większy optymizm niż w poprzednim roku.
- Lata 2005 i 2006 były od wielu lat najtrudniejsze w historii firmy – mówi Andrzej Kiełczewski, prezes zarządu PEPEES. – Warunki pogodowe, a zwłaszcza susza, tak wpłynęły na wegetację ziemniaków, że plony były drastycznie niższe od normalnych. W dodatku w ubiegłym roku ziemniaki miały rekordowo niską w historii firmy zawartość skrobi. Ten rok zapowiada się pod tym względem znacznie lepiej.
Próbne wykopki wykonywane w okresie wegetacji wskazują, że zawartość skrobi powinna na większości plantacji osiągnąć „minimum przyzwoitości”, czyli 20 procent. Jeżeli znów nie wpłynie na wykopki pogoda, może okazać się, że najtrudniejszym zadaniem było kontraktowanie dostaw ziemniaków. Zniechęcona ubiegłorocznymi kłopotami część plantatorów rezygnowała z uprawy odmian skrobiowych. Np. rolnicy z województwa podlaskiego związani z PEPEES posadzili je w tym roku na 3 tysiącach hektarów, gdy w ubiegłym roku było to 5 tys. ha. Część, zwłaszcza w okolicach większych miast, przestawiła się na ziemniaki jadalne. Inni w ogóle zmienili specjalizację gospodarstw. Mimo wszystko PEPEES ma kontrakty na taką ilość surowca, jakiej potrzebuje do realizacji planu.
- Lubię sadzić ziemniaki, chodzić przy nich, ale jeśli nie będzie opłacalności, będę musiał zrezygnować – przyznaje Jan Zelkowski ze Skrody Małej koło Stawisk. – Inne, bardziej opłacalne uprawy wypierają ziemniaki. Musimy „wylansować” na nowo ziemniak skrobiowy, powalczyć z Unią o większe limity, przekonać naszych posłów i rząd do korzystniejszych rozwiązań dla plantatorów – dodaje Jerzy Geronałowicz ze Sterdynia koło Sokołowa Podlaskiego.
PEPEES w zabiegach o dostawców surowca i sięgnął po mocny argument – dopłaty.
- Wprowadzamy je po latach zaniedbań w tej dziedzinie – podkreśla prezes Andrzej Kiełczewski. – Żadna firma w Polsce nie dopłaca więcej.
Rolnicy otrzymają m. in. dopłaty do transportu zależne od odległości, z jakiej będą dowozić surowiec do krochmalni. Jak zapowiada dyrektor Mirosław Pietrusewicz zajmujący się w PEPEES sprawami kontraktacji i skupu, kolejną formą zachęty dla plantatorów będzie w tym roku konkurs. Do wygrania m. in. maszyny i programy ochrony upraw. Zarząd PEPEES, czyli prezes Andrzej Kiełczewski i dyrektor Adam Karaś, na prośbę dostawców mają rozważyć jeszcze inne formy dofinansowania.
Szefostwu firmy zależy przede wszystkim na utrzymaniu stałych dostawców z rejonu „jak najbliższego komina” przedsiębiorstwa. W tym roku trzeba było bowiem docierać do plantatorów z odległych rejonów kraju.
Kampanijne liczby i dane:
Unijny limit produkcji skrobi i przetworów na ten rok w PEPEES – ponad 34,7 tysiąca ton
Planowana wielkość skupu ziemniaków – blisko 160 tys. ton
Podpisanych umów kontraktacyjnych – 1700 (2006 r – 2300)
Średnia promień dostaw – ok. 80 km (2006 r – 73 km)
„Geografia” dostaw: województwo podlaskie, mazowieckie, warmińsko – mazurskie, lubelskie, łódzkie, wielkopolskie, pomorskie, śląskie.
Najdłuższa droga ziemniaków do krochmalni PEPEES: Gliwice, Ostrów Wielkopolski, Chojnice (Pomorze)
Maciej Gryguc
Rzecznik PEPEES S.A.