To jeszcze nie epidemia
Długie kolejki pacjentów ustawiają się przed gabinetami lekarzy rodzinnych. W większości przypadków chorzy uskarżają się na bóle głowy i mięśni, mają wysokie gorączki, a czasami także wymioty. Choć objawy przypominają te charakterystyczne dla grypy za zwyczaj są to choroby odwirusowe. Artur Wnuk z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Białymstoku podkreśla, że co prawda stwierdzono znaczny wzrost zachorowań na grypę - w ostatnim tygodniu lutego było takich przypadków ponad 300 – ale o epidemii grypy jeszcze mówić o epidemii.
Artur Wnuk wyraźnie rozdziela infekcje wirusowe od gryp, podkreślając, że o ile te pierwsze kończą się po kilku dniach, grypa może być bardzo groźna.
- Każdego roku w wyniku powikłań związanych z grypa na całym świecie umiera pół miliona osób - podkreśla.
Lekarze i epidemiolodzy apelują aby nie lekceważyć zagrożenia. Należy omijać miejsca gdzie występują duże skupiska ludzi np. supermarkety, a małych lepiej nie posyłać do przedszkola w którym wystąpiły zachorowania na grypę.
- Za każdym razem gdy objawy choć trochę przypominają grypę należy natychmiast skontaktować się z lekarzem – mówi Wnuk.