O zimowisku 13 Łomżyńskiej Drużyny Harcerskiej „AGADA” im. Teodora Kleindiensta w Jarnutach trzeba by napisać 13 ksiąg 13-zgłoskowcem, a i to byłoby za mało, żeby opisać, co się tam przez te 5 dni wydarzyło.
Wszystko rozpoczęło się 22 stycznia, gdy pojawiliśmy się z plecakami i całym potrzebnym sprzętem w szkole w Jarnutach. Rozkwaterowanie zajęło nam na tyle mało czasu, że apel rozpoczynający odbył się na 2 godziny przed czasem. Kadra postarała się, by przez te 5 dni nie zdarzyła się ani chwila nudy! Uczestnicy wzięli udział w kursie pierwszej pomocy, podczas którego poznawali tajniki „mumifikowania”, podawania magicznych pigułek oraz tajemniczo brzmiącego Basic Life Suport, czyli resuscytacji krążeniowo oddechowej, na naszym hufcowym fantomie. Wszyscy chłonęli wiedzę jak gumiaki wodę. Zabawa, trzeba przyznać, była przednia, zwłaszcza, gdy uczestnicy sprawdzali swoją wiedzę podczas pomysłowych symulacji. Czasami zdarzało się „deja vu” i symulacja wyglądała tak samo, jak poprzednia, co nie znaczy, że symulanci wychodzili z niej cało. Ale trening czyni mistrza, o czym przekonamy się wkrótce, gdyż egzaminy z kursu przewidziane są po zimowisku.
Poza kursem mieliśmy grę „Agent”(czytaj „Ejdżent”), podczas której uczestnicy próbowali wytropić nikczemnego agenta, który chciał pokrzyżować im szyki (co mu się często zdarzało). Ekipa miała wiele arcytrudnych zadań takich jak tor przeszkód z zasłoniętymi oczami i wiele innych. Codziennie przy śniadaniu ktoś odpadał z gry, o czym cała drużyna dowiadywała się z tajemniczych kopert z jeszcze bardziej tajemniczymi kolorowymi piórkami. Poza tym jeden dzień spędziliśmy w terenie na biegu harcerskim, co okazało się bardzo dobrym pomysłem, zwłaszcza, że obiad polegał na upieczeniu kiełbasek na ognisku. Codziennie zdzieraliśmy też gardła przy kilku gitarach (druhenki szlifowały podczas zimowiska swoje umiejętności grania na gitarze) podczas klimatowych wieczornic. Nikt nie zapomni też „KoŃkursu poezji łazienkowej”, który odkrył kilka talentów poetyckich… Podczas zimowiska przybyło nam dwoje pełnoprawnych członków drużyny, którzy zdobyli barwy drużyny, oraz 2 osoby zdobyły plakietkę drużyny. A 3 dnia spadł śnieg, więc było to prawdziwe zimowisko!
Cóż, moim subiektywnym zdaniem, było to najlepsze zimowisko w historii drużyny i najlepsze, na jakim byłam (a byłam na niejednym!)… Na pewno miało na to wpływ poukładanie spraw związanych ze składem drużyny, ale przede wszystkim to ATMOSFERA zadecydowała o tym, jak spędziliśmy te kilka dni… Zimowisko świadczy bowiem o tym, że drużyna rozwija się, a to dobra prognoza na przyszłość.
Tutaj podziękuję uczestnikom zimowiska i pomysłowej i niezastąpionej kadrze: z-cy komendanta pwd. Łukaszowi Kościuczuk, fenomenalnemu oboźnemu, którego wszyscy się słuchali (co do czego nikt nie ma wątpliwości!) odkr. Cezaremu Dardzińskiemu oraz programowcom: sam. Annie Tomaszewskiej, och Annie Rutkowskiej oraz odkr. Maciejowi Rojeckiemu, którzy rozgrzewali atmosferę także w kadrówce, o czym świadczyły nasze zakwasy na brzuchach.
„Nadzieją jest każdy nowy dzień, każda nowa godzina na zło rzuca cień. Przyjaciół krąg zawiązać już czas, razem z nimi na szczyty, a stamtąd do gwiazd…”
komendantka zimowiska AGADY
phm. Sandra Znoińska HO