ProKreacja pomysłów na dobrą pamięć
W dobie postępującej globalizacji i relatywizacji, po kilkudziesięciu latach makdonaldyzacji, państwo rozciągające się od wschodniej Europy, przez północną część Azji, po Ocean Spokojny, hektarowo większe niż Stany Zjednoczone, Chiny czy Australia, staje się kopalnią pomysłów. Rosja, bo o tym kraju mowa, posiada prawie 143 milionową rzeszę obywateli. Nawet jeżeli niewielka część z nich myśli, to już liczy się ich w milionach. Z tych milionów znajdzie się też kilku, którzy swoje pomysły realizują. Działania te upamiętnia się na pokolenia - w formie pomników. A jakże!
Niecodzienny, przedstawiający uliczny sygnalizator świetlny został odsłonięty w rosyjskim Nowosybirsku. Ten niezwykły, trochę ironiczny pomnik przypomina nam o historii Nowosybirska. „Współczesność łączy się w nim z przeszłością” - mówił mer miasta Władimir Gorodeckij podczas ceremonii odsłonięcia rzeźby. Kompozycja przedstawia sygnalizator i salutującego milicjanta.
Inicjatorem powstania pomnika był szef obwodowej Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, co świadczy o tym, że nawet organizacja, której nie posądzonoby o zdolności kreacji, może być duchem sprawczym wydarzeń. Nawet wówczas, kiedy historycznie i stereotypowo bardziej jest spiritus niż movens.
„Sygnalizator i milicjant” stanęli w miejscu, gdzie w latach 40. XX w. zainstalowano jedne z pierwszych ulicznych świateł w Nowosybirsku. Będą nie tylko upamiętniać to wydarzenie, ale także - jak wyraził nadzieję mer miasta - czuwać nad bezpieczeństwem ruchu drogowego w grodzie. I tak zdolności kreacyjne naszych przyjaciół nowosybirszczaków doprowadziły do prokreacji pomysłów na naszym nadwiślańskim podwórku, a nawet nadnarwiańskim. Na forach internetowych rozgorzała bowiem dyskusja, co my, w dużej i małych ojczyznach, moglibyśmy upamiętnić z lekkim przymrużeniem oka. Jedni, zapaleni konkretnym przykładem, z lekka tylko go modyfikując, proponowali sygnalizator-moralizator. Inni wręcz odwrotnie w kwestii moralności, ale tak by się rymowało. Były też pomysły upamiętnienia innych dziedzin życia społecznego: od tradycyjnych – „Wiatru w Polu”, przez inspirowane komediową kinematografią – „Parówkowego Skrytożercy”, po polityczne – „Kaczek Bliźniaczek”. Ta ostatnia dziedzina cieszy się sporym powodzeniem wśród internautów. Są pomysły na pomnik wierzby, która obrodziła gruszkami lub obiecanek cacanek. Nikt za bardzo nie wie jak miałby wyglądać ten ostatni, ale wszyscy zgodzili się co do tego, że musi być duży. Można też zaplanować budowę pomnika „Grupy Trzymającej Władzę”, jeżeli oczywiście znajdzie się ktoś chętny do pozowania. W przypadku braku pierwowzorów pozostanie nam pomnik „Lub Czasopisma”.
Z pewną dozą prawdopodobieństwa należy przypuszczać, że podobne problemy mogliby napotkać w Łomży twórcy pomnika, który na przestrzeni dziejów jawi się jako upamiętnienie wielu różnych świeckich tradycji tego miasta. Wielu zapewne z zadumą zatrzymałoby się przy monumencie „Czmychającego Przed Funkcjonariuszem ABW Urzędnika – Architekta”. W brązie ujęty zostałby moment, kiedy ów biegnie autostradą Via Baltica w nieznanym do końca kierunku, mijając po drodze hipermarket. Jeszcze przed ogłoszeniem wyroku, w myśl ustawy o ochronie danych osobowych, na głowie kwietny miałby wianek, a w ręku zielony badylek
- tak dla niepoznaki.
Tylko kto go teraz usytuuje w odpowiednio ważnym miejscu miasta, zmieni plany zagospodarowania przestrzennego i określi opłatę manipulacyjną? No kto!?
Mariusz Rytel