Z kanonów światowego kina: Wodny Świat
Jolanta Kwaśniewska oświadczyła, że nie będzie kandydować w najbliższych wyborach na fotel prezydenta RP, w podobnym tonie wypowiadał się też Leszek Miller, sołtys z Bronowa na razie nie zajął stanowiska w tej sprawie...
...a być może to właśnie on mógłby dla Polski zrobić więcej niż Państwo z Pierwszych Stron Gazet. Biorąc pod uwagę dotychczasowy dorobek, przynajmniej części elit politycznych kraju na pewno nie miałby się czego wstydzić, byle by tylko przeszedł się korytarzem w głównym wydaniu Wiadomości (patrz – dorobek posła Sebastiana Florka). Czego się Obywatel czepia – ktoś może powiedzieć – przecież nic Obywatelowi ci Państwo nie zrobili. Owszem – odpowiadam – dlatego się czepiam, że nic nie zrobili. Na dodatek łza się w oku kręci po usłyszeniu takiej deklaracji. Przecież kandydatura pani K i pana M są narodowi do życie niezbędne, podobnie jak rybie sanki. Pani prezydentowa zauważyła jeszcze jedną małą kwestię. Polityka jest brudna - powiedziała pierwsza dama a za nią najbardziej znaczące pisma w kraju. Po 9 latach przewodzenia damom, wyznanie godne jokera.
Swoją drogą ciekawe, skąd takie wnioski? Po prześledzeniu kilku, rzetelnych opinii o polityce nie znajdziemy wiele na temat brudu, ziemi, błota, taplania się w błocie, kurzu itp. No może tylko w niektórych przypadkach: kiedy to polityk politykowi podkłada świnię, lub mówi, że nie jest wart funta kłaków. Dużo jest natomiast odnośników do czystości intencji, przejrzystości myśli (nie kieszeni). Mówi się przecież, że ręka rękę myje, polityk może też umywać ręce od czegoś. Często jego ulubionym powiedzeniem jest: morda w kubeł. W podobnym tonie jest też nabieranie wody w usta przed prokuratorem. Sporo świat polityki zapożyczył też zwrotów z terminologii sportowej. Istnieje przecież słynne przekonanie o braniu w łapę lub zastawianiu na kogoś haczyka czy podstawieniu przynęty. Na polityków podobnie jak na niektóre gatunki ryb obowiązuje okres ochronny, z tą tylko różnicą że tarło u polityka trwa zwykle całą kadencję. Sporo, nie tylko w kuluarach, spotyka się morskiej fauny. Podobno teraz rządzi w Polsce gruba ryba z Poznania, reszta to tylko płotki. Ale i płotki używają sobie dojąc plankton podatników. Powszechnie wiadomo, że kto nie potrafi się urządzić wygodnie, ten leszcz. Wyborcom dane jest bezustannie obserwować jak ryba psuje się od głowy. Po nas choćby potop – to częsty motyw biblijny ujawniający się po wyborach. Za to przed wyborami słychać jak kandydaci leją wodę, gdzie i komu tylko mogą. Nawet pieniądze się pierze, żeby tylko nie były brudne a grube ryby płacą podatki w krajach o lazurowych wybrzeżach. Elity w swoich kręgach nie mogą pozwolić sobie nawet na małą plamę na honorze. Gdzie tu miejsce na zanieczyszczenia, kiedy wszyscy są czyści jak łza?
I dopóki nad głową nie będzie wisiał elektryczny węgorz, tryumfować będzie społeczne przekonanie, że w odróżnieniu od prawdziwych połowów, w polityce, biorą niezależnie od pogody.