Gazeta Bezcenna nr 138
Zawsze wszystko powinno być na swoim miejscu. I nie ma lewara, żeby na tym świecie podważyć tę starą jak ten świat prawdę. Zimy są zimne, lata gorące – mówił Kaziuk w Konopielce. Wtórował mu Bareja, wkładając w ochrypły głos, jednego ze swoich bohaterów w “Misiu”: “Paniy kierowniyczko. Jest ziyma to musi być ziymno!”.
To niepodważalne dowody z annałów polskiego kina i literatury na prawdziwość takiego stanu rzeczy. Można by jeszcze dodać, że chociaż jak po zimowej grudzie, ale idzie do nas właściwa wiosna. Podobnie jak rok temu, dwa, dwa tysiące i dwadzieścia prawdopodobnie też. Że wiosna upodobniła w definicji nasze ulice i trawniki do inwestycji polskiego rządu w samoloty wielozadaniowe tupu F. Bowiem i jedne i drugie są zakupione. Dzień jak co dzień. Bo cóż by się stało, gdyby na przykład Napoleon Bonaparte zajął się szydełkowaniem. Michał Wiśniewski wstąpił do Armii Zbawienia, a Józef Oleksy pracował w Constarze. Byłoby inaczej, ale czy rzeczywiście lepiej dla rozwoju sytuacji polityczno-rozrywkowo-żywieniowej. Byłaby to niewątpliwa dewaluacja tych postaci i zasług. Przynajmniej w odniesieniu do pierwszego. Powyższe przypadki nie świadczą zapewne o powadze sytuacji, która za chwilę nastąpi. Jednak rząd postanowił zdewaluować symbol narodowy. Orderowi Wojennemu Virtuti Militari przybędzie bowiem zgodnie z panującą ostatnio modą na nową polską poprawność polityczną, brat bliźniak. Obrońcy naszych polskich granic i nie tylko będą więc mogli wystawić pierś do agrafki z krzyżem wojskowym o takiej samej nazwie. Dewaluacja jakiej nie powstydziłby się nawet Balcerowicz. Znając naszych zaradnych dowódców i wyższych oficerów, nie pozwolą by ordery brudziły się na pierwszej linii. Przy okazji transportu odznaczeń zapewne znajdzie się w lukach bagażowych miejsce na maszyny do szycia, które opchnie się jako haubice przeciwpancerne. Król Staś nie byłby pewnie dumy. Ustanowił pod koniec XVIII wieku order ku pochwale cnoty wojskowej lub dzielności żołnierskiej. To w zależności od interpretacji filologa klasycznego. Wszystko po bitwie pod Zieleńcami dla uczczenia bohaterstwa żołnierza polskiego. Z założenia monarchy i wieloletniej tradycji jest orderem wojennym, przyznawanym za wyjątkowe męstwo, okazane w obliczu wroga, zagrażającego niepodległości Polski. I tu jest problem. Widzą go środowiska kombatanckie, które twierdzą, skądinąd nie bez racji, że odznaczenie nigdy nie było przyznawane najemnikom, którzy w sposób wyjątkowy ugruntowują nieswoje idee. Jedyna nadzieja, że order podobnie jak inne narodowe symbole, sam się obroni. O odznaczanych na urzędzie, którzy nie mają szans na ich zastąpienie już bowiem kiedyś było. Naród podobnie jak jego symbole wytrzyma zapewne donoszenie coraz to nowych znaczeń. Order przeżył już bowiem cara, który go zniósł i komunistów, którzy go nie znosili.
Mariusz Rytel