Stabilna sytuacja w łomżyńskim „zakaźniaku”
– Jeżeli wszyscy Polacy w połowie kwietnia muszą chodzić w maskach po ulicach, dzieci nie mają lekcji w szkołach, a studenci nie uczęszczają na zajęcia w uczelniach, to jak to się ma logicznie do wyborów prezydenckich zaledwie za trzy tygodnie...? - zadaje retoryczne pytanie rządzącym Polską dr Joanna Chilińska, wicedyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Łomży. Jej zdaniem, władze rządowe powinny robić wszystko, by chronić Polskę przed rozprzestrzenianiem się epidemii i COVID, a nie ryzykować, że trudna od półtora miesiąca, skomplikowana i dynamiczna sytuacja z koronawirusem w kraju wymknie się spod kontroli. Zwłaszcza, że do kwarantanny trafia także personel medyczny.
W łomżyńskim szpitalu przez miesiąc przytrafiły się trzy kwarantanny, związane z potwierdzeniem koronawirusa u 3 różnych osób: technika RTG, p.o. dyrektora szpitala Jacka Roledera i pielęgniarki z bloku operacyjnego. Łącznie na tydzień czy dwa izolacja domowa obejmowała łącznie 55 osób, niepracujących lub pracujących zdalnie z domu. 22 osoby czekają jeszcze na wyniki drugiego testu laboratoryjnego na obecność koronawirusa i pozostają w kwarantannie – pozostali wrócili do pracy. Dr Joanna Chilińska po raz kolejny apeluje do mieszkańców Łomży i powiatu łomżyńskiego, ażeby zachowali samodyscyplinę i świadomie ograniczyli wychodzenie z domu i spotkania z rodzinami.
Od miesiąca do łomżyńskiego „zakaźniaka” przywozi się pacjentów zakażonych i podejrzanych o obecność koronawirusa z województw: podlaskiego i mazowieckiego. Z sąsiedniego województwa było ich przez miesiąc 11. Personel jest ostrożny, więc każdego pacjenta traktuje jako potencjalnie posiadającego wirusa. - W naszym „szpitalu zakaźnym” w Łomży leczy się teraz 42 pacjentów na 11 oddziałach, w tym 32 z chorobą COVID-19 - informuje doktor Joanna Chilińska, wicedyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, decyzją wojewody podlaskiego zmienionego w szpital zakaźny. Izolatorium w Hostelu MOSiR, podległe szpitalowi, nadal ma 9-oro pacjentów: czworo z chorobą COVID-19 oraz 5 pielęgniarek z bloku operacyjnego, czekających na wyniki swego drugiego testu.
Po kolejnym tygodniu oczekiwania na zamówiony sprzęt – w tym około 30 respiratorów, ratujących życie pacjentom z problemami samodzielnego oddychania, nie dojechał do dziś żaden stacjonarny do wentylowania płuc przy łóżku chorego. Agencja Rezerw przysłała 6 nienadających się do tego respiratorów transportowych. Wicedyrektor podkreśla, że szpital przekazał o tym informację ARW.
Na poszczególnych oddziałach chorych z koronawirusem lub podejrzeniem zakażenia w czwartek, 16. kwietnia 2020, leży 42, w tym 32 z potwierdzeniem COVID-19 (w poprzednim tygodni pacjent był także na onkologii, ale został przeniesiony na internę). Przyjeżdżają z rozpoznanym COVID-19 albo z podejrzeniem koronawirusa. Wykonuje się im pierwszy test i leczy różnymi lekami, zaś po 7 – 10 dniach wykonuje się kolejny test. Jeżeli wynik jest dodatni, leczenie kontynuuje się w szpitalu, a jeśli ujemny - w szpitalu lub izolatorium, ale dopiero 2 testy ujemne pozwalają wypisać do domu.
Sytuacja na oddziałach „szpitala zakaźnego” w Łomży na godz. 17. w czwartek, 16. kwietnia:
- zakaźny - 5-oro chorych, wszyscy z COVID-19,
- płucny – 6-oro chorych, wszyscy 6 z COVID-19,
- chirurgia – 5-oro chorych, w tym 3 z COVID-19,
- wewnętrzny – 8-oro, wszyscy z COVID-19,
- rehabilitacja – 2 chorych, w tym 2 z COVID-19,
- anestezjologia (OIOM) – 4-oro chorych, w tym 3 z COVID-19,
- kardiologia - 5-oro chorych podejrzanych,
- nefrologia - 2 chorych, wszyscy z COVID-19,
- ortopedia – 1 pacjent z COVID-19,
- neurologia – 3 chorych, w tym 2 z COVID-19,
- psychiatria - 1 pacjent z podejrzeniem koronawirusa.
Mirosław R. Derewońko