Kolejny chory na COVID-19 w szpitalu w Łomży
- We wtorek w naszym szpitalu przebywa sześcioro pacjentów, u których stwierdzono COVID-19, oraz siedmioro pacjentów z niepotwierdzonym wynikiem ujemnym wystąpienia koronawirusa, lecz w oczekiwaniu na wyniki badania z wymazów w laboratorium UM w Białymstoku – informuje dr Joanna Chilińska, wicedyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Łomży. Na wyniki badania na obecność w organizmie „sprawcy pandemii światowej” czeka także 21 osób z personelu szpitalnego, które z racji kontaktów z osobą zakażoną koronawirusem (spoza pacjentów) mają obowiązek kwarantanny.
Dr Joanna Chilińska potwierdza, że łomżyński szpital – przekształcony w połowie marca w zakaźny dla województwa podlaskiego na czas stanu epidemii – przyjął dostawę 1000 półmasek typu FFP2 z filtrem i 300 fartuchów podfoliowanych. Również takie środki ochrony są potrzebne pracownikom podczas przechodzenia bariery pomiędzy częścią czystą a brudną, tj. z potencjalnym zakażeniem na śluzie w 21 oddziałach zakaźniaka przy Piłsudskiego. Wstęp osobom postronnym jest wzbroniony - również bliskim pacjentów chorych na COVID-19 i z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. W czasie leczenia w łomżyńskim szpitalu mają oni możliwość skontaktowania się tylko telefonicznie. Do tej pory nie nadeszły nowe respiratory, wspomagające oddech: szpital ma ich ciągle ledwie 24.
Pracownicy z personelu nadal skarżą się do dyrekcji na nierówne traktowanie w mieście z powodu pracy w placówce, niosącej pomoc i ratunek w okresie pandemii koronawirusa. - Są to pojedyncze przypadki, ale częstsze i przybierające na sile – martwi się niechlubnym zjawiskiem i zachowaniem ludzi w Łomży doktor Joanna Chilińska, doświadczona pielęgniarka i wykładowca PWSIiP. Każdy ma prawo zrobić zakupy w sklepie, który mu odpowiada. W jednej z placówek zdarzyło się, że mąż pracownicy szpitala został wyproszony ze sklepu, po tym, jak któryś z klientów wskazał, że należy do rodziny pracownika szpitala. - Ja nie dałabym się wyprosić, bo to godzi w wolności człowieka i obywatela, których nie wprowadziło prawo w stanie epidemii w Polsce – wyjaśnia wykładowczyni. - Sklep, apteka i dom, pomoc najbliższej rodzinie, to ciągle miejsca, gdzie mamy prawo przebywać.
Jej zdaniem, ludzie w Łomży boją się nieznanego, widząc, że choroba i wirus atakują bezwzględnie na całym świecie. To wyzwala mechanizmy lękowe, czasami niezależne od świadomego wyboru i decyzji czującego zagrożenie człowieka, jednak w cywilizowanym otoczeniu nie można stosować ani tym bardziej poddać się takiej stygmatyzacji. Cała sytuacja narastania pandemii rodem z Wuhan – od grudnia 2019 przybliżająca się z Chin, żeby na początku marca zaatakować również w Polsce – jest okropna. - To, co widzieliśmy dotąd w filmach grozy, ujawniło się w realnej rzeczywistości, jakby dotychczas tego typu demoniczne lęki były skrywane – analizuje naukowiec PWSIiP. Jednak na odtrącanie i odrzucanie ze społeczeństwa ludzi - jak mąż pracownicy szpitala - niosących pomoc pomagającym pacjentom, dr Joanna Chilińska się nie zgadza, gdyż to podważa zasadę solidaryzmu. Przypomnijmy, że o solidarności między ludźmi i narodami nauczał papież Polak. Święty Jan Paweł II (1920 – 2005) w wielu encyklikach i homiliach w solidaryzmie widział braterstwo i Miłosierdzie.
Mirosław R. Derewońko