Koordynator SOR-u doktor Opyrchał opuszcza szpital i Łomżę
Doktor Bogusław Opyrchał, specjalista medycyny ratunkowej, zakończył po ponad 30 latach pracę w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży, w którym od 1997 r. kierował Izbą Przyjęć, przeorganizowaną przez niego 4 lata później na dzisiejszy SOR: Szpitalny Oddział Ratunkowy. Na miejsce cenionego lekarza, powracającego w rodzinne strony do Małopolski, konkurs ogłaszany nie będzie, ponieważ obowiązki, dokumenty i klucze SOR łomżyńskiego szpitala przejęła jego współpracownica dr Anita Świętochowska, również specjalizująca się – jak dr Opyrchał - w internie i medycynie ratunkowej.
Ceniony lekarz, specjalista i szkoleniowiec praktyk powraca po prawie 31 latach w rodzinne strony, gdyż na Podhalu zostanie lekarzem rodzinnym w POZ. Wraz z nim zmienia miejsce zamieszkania i zaludni nowy dom rodzinny także rodzina: małżonka, synowie i córka (młodszy i córka to lekarze).
Doktor Bogusław Opyrchał urodził się w Krakowie w roku 1962 i studiował medycynę w Akademii Medycznej w Krakowie, jeszcze przed włączeniem jej do UJ jako Collegium Medicum. Do Łomży trafił na staż do starego szpitala bezpośrednio po dyplomie w 1988 roku. Młody medyk rok później zaczął praktykę na oddziale chorób wewnętrznych, gdzie ordynatorem był dr Stanisław Olszewski. - Doktor Olszewski to świetny nauczyciel zawodu, pracował w klinice w Akademii Medycznej w Białymstoku, po prostu Mistrz – wspomina z wdzięcznością po 30 latach pierwszego przełożonego. Pod jego kierunkiem zrobił z zakresu interny dwie specjalizacje (1. st. - 1993, 2. st. - 1996). W roku 1997 objął kierownictwo Izby Przyjęć w starym szpitalu, a w ciągu kilku następnych lat stworzył od podstaw SOR, którego koordynatorem został w maju 2001 r. - Byłem wówczas jedynym specjalistą w Łomży z zakresu medycyny ratunkowej – opowiada dr Opyrchał, który szkolił zastępy młodych ratowników w początkach działania Grupy Ratowniczej Nadzieja. Ustawa o powstaniu ratownictwa medycznego w Polsce wymagała nowego spojrzenia na funkcje i zadania służb, przejęcia z Europy Zachodniej standardów leczenia i postępowania i stworzenia standardów szpitalnych. Procedury to jedno, a wykształceni i wykwalifikowani ludzie to drugie, wymagający sprzętu i właściwych lokali.
Przez 30 lat żaden pacjent z zawałem na SOR nie zginął
- Lekarz ratownik musi czerpać z każdej dziedziny medycyny i na niej się znać, musi radzić sobie w każdej sytuacji, do momentu, gdy wyprowadzi pacjenta, często rannego, poszkodowanego, ze stanu ciężkiego zagrożenia życia do przekazania go na blok operacyjny, salę zabiegową, oddział szpitala – mówi dr Opyrchał, który w latach 2000. prowadził większość szkoleń dla pielęgniarek, chcących specjalizować się w ratownictwie medycznym. Łomża była ośrodkiem zdobywania i podnoszenia kwalifikacji przez pielęgniarki od Suwałk po Wyszków. Teraz zespół SOR w Łomży ma kilkunastu lekarzy, w tym sześcioro specjalistów z medycyny ratunkowej – z dr. Opyrchałem było siedmioro, i ok. 50 ratowników, pielęgniarek i sanitariuszy. Doktor Bogusław Opyrchał szacuje, że przez ponad 30 lat wyratował z rozmaitych opresji zdrowotnych około 50 tysięcy pacjentów i ofiar wypadków. - Przez trzy dekady żaden pacjent, który doznał zatrzymania krążenia krwi w obrębie Izby Przyjęć i SOR-u albo w pobliżu, w szpitalu nie zginął – poinformował koordynator, żegnając się z zespołem SOR. Są to sytuacje, gdy pacjent z zatrzymaniem krążenia (najczęściej w przebiegu zawału serca) przewraca się i wymaga reanimacji natychmiast. Takich przypadków nie należy mylić z pacjentami, którzy zostali przywiezieni na SOR przez pogotowie, po reanimacjach przedszpitalnych, zabranymi z zawałem z domu, pracy czy z ulicy. - Na terenie SOR i szpitala pomoc nadchodzi natychmiast, posiadamy ponadto odpowiedni sprzęt i wysokie kwalifikacje - wyjaśnia znany lekarz, skąd biorą się gorsze wyniki resuscytacji w przedszpitalnych zatrzymaniach krążenia krwi. - Żadne pogotowie na świecie nie zapewni takiej szybkości dotarcia do potrzebującego, kiedy liczy się każda minuta...
„Człowiek dopatruje się szczęścia... w nieszczęściu”
Spośród tysięcy wypadków zapadł mu w pamięci dramatyczny wypadek masowy, gdy litewski TIR najechał koło Śniadowa czołowo na autobus z Litwinami. - Dyrektorem szpitala był wtedy Robert Pijagin, było kilkadziesiąt ofiar, a do Łomży przywieziono kilkunastu pasażerów – wspomina były szef SOR-u. Pasażerowie z pierwszych rzędów siedzeń w autobusie zginęli zmiażdżeni na miejscu. Tak jak doktor na SOR, tak o 3. czy 4. nad ranem z domów byli wzywani lekarze i inny personel do operowania straszliwie poszkodowanych ludzi. - Taka to praca, że człowiek dopatruje się szczęścia nawet w tragicznym nieszczęściu – podsumowuje sentencjonalnie wielce zasłużony dla ratowania zdrowia i życia ludzi nie tylko z Łomży doktor Bogusław Opyrchał (lat 57) twórca, a od piątku były koordynator SOR Szpitala Wojewódzkiego. Od czasu studiów w krakowskiej Akademii Medycznej w latach 80. dobrze zna doktora Opyrchała pediatra neonatolog dr Beata Cholewicka. Krakowianka w 1989 r. zaczęła staż na pediatrii u dr Teresy Schramm. - Bogusław był zawsze koleżeński, można było liczyć na jego pomoc – wspomina z sympatią kolegę, miłośnika wędrówek po górach, nart i kajaków. - Przygotowany do zajęć, ale pogodny, z poczuciem humoru. Dobry student i miły kolega.
Mirosław R. Derewońko