Wielki strajk nauczycieli
Elżbieta Kaliściak od razu została rzucona na głęboką wodę. Po 35 latach pracy jako nauczycielka polskiego została miesiąc temu szefową ogniska Związku Nauczycielstwa Polskiego w III LO w Łomży. Mogła na początek zaprosić koleżanki i kolegów na ognisko i wyjazd integracyjny, lecz od razu trzeba było organizować strajk ZNP. Największy od ponad ćwierć wieku protest, do którego w całej Polsce włączyło się w poniedziałek ponad 15 tysięcy szkół i placówek oświatowych. Niemało, aż trzy czwarte. W Łomży do strajku szkolnego przystąpiła zdecydowana większość miejskich przedszkoli, wszystkie szkoły podstawowe i prawie wszystkie średnie. We wtorek w mieście i najbliższej okolicy strajkowało 823 nauczycieli w 38 placówkach. Walczą o podwyżki pensji dla siebie i zaczynających w zawodzie. Elżbieta Kaliściak nieraz ślęczała nad wypracowaniami i rozprawkami do wpół do pierwszej w nocy. Ma 23 godziny i 7 klas.
Komitet strajkowy pełni dyżur w dwóch wejściach do III LO przy Senatorskiej od godziny 7.30 do 15.30, czyli w formalnych godzinach pracy szkoły. Nauczyciele przychodzą i wychodzą, dokładnie w swoim czasie pracy z planu lekcji. Tyle że uczniów nie ma. Zamiast dzwonków i gwaru, ściszone rozmowy, wymienianie się nowinkami z rozmów ZNP pod wodzą prezesa Broniarza z delegacjami rządowymi. Początkowo związek chciał 1 000 zł podwyżki pensji pracowników w oświacie, ale to ewoluowało do podwyższenia o 30 % pensji zasadniczej – połowę od stycznia, połowę od września. - Po 35 latach chcę wreszcie godnie zarabiać – tłumaczy polonistka, nauczyciel dyplomowany z 23 godzinami pensum tygodniowo w 7 klasach, większość po 30 kilku uczniów. Nie potrzeba matury z matmy, starczy kalkulator, by liczyć: ile przez jej ręce przejdzie prac pisemnych, w tym rozprawek?
Czyta więc sobie po nocach, wyłapując błędy ortograficzne, stylistyczne. Ocenia kompozycję, sens, wartość i opatruje komentarzem, opinią, gdy rodzice uczniów i uczniowie dawno śpią. Do lekcji też kiedyś musi się przygotować. Dostaje 3 200 zł pensji co miesiąc, z wychowawstwem - 99 zł 50 gr. - Mąż się buntuje, nieraz przekładałam spacer z niedzieli na następną i potem na następną, pokazując błagalnie stosy wypracowań – opowiada we wtorkowe słoneczne popołudnie. Jest zadowolona: z 46 nauczycieli w III LO strajkuje aż 42. - Nie wiem, na ile starczy determinacji, jak długo negocjacje z rządem będą się ciągnąć, czy szkoły, przedszkola zaczną się wykruszać – rozważa szefowa ogniska. - Ja z pokładu zejdę ostatnia... W SP nr 5 uczyła ją Irena Boguszewska. I mieli wypracowanie „kim chciałbyś być”. Odpowiedziała: nauczycielką, a w III LO przez ponad 20 lat miała wychowawstwo. W „Trzecim” 12 nauczycieli należy do ZNP, jeden do związku wuefistów. Żaden do „Solidarności”.
Emocje ze szkoły odbijają się na rodzinie
- Nie mogę strajkować, ale bardzo bym chciała, bo uważam, że nauczyciele jako grupa zawodowa od lat są niedoceniani, ich postulaty płacowe są uzasadnione - dyrektor III LO Grażyna Chodnicka odrywa się od sprawdzania klasówek z matematyki. - Na to składają się fakty, że angażujemy się w pracę całym sercem, więc czas pracy z młodzieżą upływa w szkole i po szkole. Emocje przekazane i odbierane od młodzieży sprawiają, że jak wracam do domu, to tym żyję. Świat radości i trosk ze szkoły wędruje z nauczycielem do domu. Moje dzieci tak mi mówiły: „Mamo, nie jesteś w szkole”.
Matematyczkę irytuje także fakt, że podstawy programowe są przeładowane w stosunku do czasu na wprowadzenie wiadomości, ćwiczenie umiejętności i powtórzenie. Organizacja roku szkolnego obfituje w stale organizowane wydarzenia pozalekcyjne i panoszy się biurokracja, której nie ubywa. Denerwuje ją również wypominanie nauczycielom, że mają dwa miesiące wakacji, gdy do 10. lipca trwa nabór nowego rocznika i podsumowanie roku, a od 20. sierpnia wracają matury poprawkowe. - Zmiany programu są wprowadzane tak szybko, często nieprzemyślane, ale to nie rząd, ministrowie, kuratorzy i związkowcy muszą się z tym zmierzyć, tylko nauczyciel i uczeń – podsumowuje i wraca do poprawy sprawdzianów. 35 lat temu była młodą nauczycielką („Miałam dużo zapału i entuzjazm jeszcze 10 lat temu”). Martwi się brakiem sztafety pokoleniowej. Przed jej gabinetem nie kłębią się tłumy młodych nauczycieli, pełnych zapału entuzjastów po studiach. Na etacie zarobią 1 834 zł... Z 13 osób personelu III LO strajkują dwie. Reszta popiera, lecz nie strajkuje, aby nie stracić dniówki.
„Trzymajcie się, Kochani... Jestem z Wami...”
„Córeczko, jestem z Wami, strajkuję razem” - pisze Krystyna Malowicz, ceniona farmaceutka, dziś 76-letnia emerytka z Łomży. „Jako mama nauczycielki wiem, że zawód ten wymaga specyficznej predyspozycji, gotowości... Ciągle słyszę: „Mam 120 kartkówek do sprawdzenia, następnie - tyle”. Wszystkie trudne sytuacje z dziećmi i rodzicami córka przeżywa. Niestety, nie może odciąć się od nich, wracając do domu... Mając dobre wykształcenie, dwa fakultety, pracując 35 lat, bierze na rękę około 3 tysięcy zł. Wyjazdy z dziećmi na biwaki, wycieczki, gdzie trzeba mieć oczy wokoło głowy, wyjścia do kina, teatru, to odpowiedzialność i stres. I to wszystko w ramach pracy... Nie dziwię się , ze nauczyciele starają się zwrócić uwagę na prestiż i godność... Po ostatnim wystąpieniu p. prezesa, który wymyślił 500 + i 100 + na krowę i świniaka, nie dziwi mnie, że nauczycieli potraktowano gorzej od bydła i trzody, że dla nich nie ma pieniędzy w budżecie państwa. A nawiasem mówiąc, czy taki budżet jeszcze istnieje? Przez wymyślane ciągle +...? Trzymajcie się, Kochani... Jestem z Wami...”