Związkowcy ze szpitala w Łomży skarżą się marszałkowi
- Oczekiwaliśmy po spotkaniu z Markiem Malinowskim konkretnych deklaracji w sprawie naszych zarobków, obecnie na poziomie najniższej krajowej, i po raz kolejny zażądaliśmy podwyżki o 1200 zł brutto, ale w poniedziałek nic takiego nie nastąpiło – ocenia Małgorzata Wolanowska ze Związku Zawodowego Techników Analityki Medycznej efekty spotkania przedstawicieli pięciu związków w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży z Markiem Malinowskim z zarządu Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku i z wicedyrektorem departamentu zdrowia UM Dominikiem Maślachem. - Znowu zero konkretów. Znów mamy czekać, jak zwykle, ale tym razem na wybranie nowego dyrektora szpitala.
Prawie dwugodzinne spotkanie w szpitalnej sali narad odbywało się bez wicemarszałka podlaskiego Marka Olbrysia, co zapowiadał w ubiegłym tygodniu podczas wizyty wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskim Marek Malinowski. Miało charakter roboczy i - jak twierdzą związkowcy – przebiegło w spokojnej i życzliwej atmosferze z udziałem wicedyrektor ds. medycznych Hanny Majewskiej - Dąbrowskiej. Honory gospodarza pełniła wicedyrektor do spraw pielęgniarstwa Joanna Chilińska. Na prośbę Marka Malinowskiego, wspólnie ze związkowcami szpitala ustalono, żeby z następnym spotkaniem poczekać do czerwca, aż nowo wybrany dyrektor szpitala w Łomży pozna realia firmy. - Związki zawodowe potwierdziły status quo, o czym wiele razy wcześniej informowały w pismach dyrekcję szpitala i Urząd Marszałkowski – mówi Joanna Chilińska. - Związkowcy mają prawo być niezadowoleni z sytuacji płacowej i starać się o obronę praw pracowników do godnych zarobków.
- Spotkanie związkowców z przedstawicielami marszałka to było wylewanie naszych żalów – mówi Maciej Bogdan, przewodniczący w szpitalu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii. Dwa żądania fizjoterapeutów, będących od listopada w sporze zbiorowym z dyrekcją łomżyńskiego szpitala, przedstawiał adwokat z Białegostoku Michał Brodecki: żądanie podwyżki o 1600 zł brutto i zaszeregowanie płacowe, zgodne z wykształceniem, stażem pracy i stanowiskiem. Trójka fizjoterapeutów opisała bardziej skomplikowaną sytuację, w związku z wejściem od stycznia tzw. wizyty fizjoterapeutycznej, przez co przybyło im obowiązków, odpowiedzialności i roboty papierkowej.
Pismo do Urzędu Marszałkowskiego w imieniu Renaty Ciepał, przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii w szpitalu, przekazała Bogumiła Kubajewska. Przedstawiamy je w całości – zawiera opis kilkuletnich starań bez skutku o podwyżki. Nie dostali więcej, a oceniają, że zarabiają mniej - z racji wydłużenia czasu pracy o połowę. Skarżą się, że dyrekcja odsyła do ministerstwa zdrowia, a ministerstwo twierdzi, że szpitale dostały środki, o które trzeba upominać się... u dyrekcji. Wytykają szereg nieprawidłowości, jak np. niepodpisanie protokołu rozbieżności przez odwołanego w styczniu dyrektora Romana Nojszewskiego. Twierdzą, że ich „się tłumi, wycisza, a tymczasem inne grupy zawodowe po raz kolejny sięgają po pieniądze”.
O trzech sprawach zakomunikowała Katarzyna Jarocka, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu: od pół roku do tej pory nie zostały uregulowane pochodne w pensjach i należy przed czerwcem wcześniej, niż kontrola NFZ, przyjrzeć się normom zatrudnienia (zgodnymi z rozporządzeniem ministra liczbami etatów na liczbę łóżek – red.). - Jest duża przepaść w wynagrodzeniach grup pracowniczych i zarobki są za bardzo spłaszczone, za mało uwzględniając: wykształcenie, zajmowane stanowisko, wykonywane obowiązki – podsumowywała przewodnicząca Jarocka i w imieniu 320 członkiń OZZ PiP w szpitalu poparła wszystkie żądania płacowe pozostałych związków. Prosiła przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego, aby wspomogli i wspierali nowego dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, dając mu swobodę w kwestii płac.
Mirosław R. Derewońko