Myśli wolontariuszki i reumatologa na 25. Światowy Dzień Chorego
Mija 25 lat od ustanowienia przez papieża Jana Pawła II Światowego Dnia Chorego. Zapytaliśmy doświadczonego lekarza i niestrudzoną społecznicę z Łomży, jakie nasz święty Polak miał motywy ogłoszenia 11. lutego dniem ludzi, zaatakowanych przez choroby i leczących rany. - Uwrażliwienie na człowieka, którego nie zauważamy, nie odwiedzamy w szpitalu i w domu, zapominamy – mówi Hanna Czajkowska (lat 72), prezes Katolickiego Stowarzyszenia „Pokój i Dobro”, organizująca od 25 lat pomoc osobom ze stwardnieniem rozsianym. - Dostrzeżenie bliźniego, który w chorobie ma prawa i przywileje, acz nierespektowane przez zdrowych – dzieli się refleksją ceniony reumatolog dr Wojciech Bąkowski (lat 60), m.in., leczący w Instytucie Reumatologii i Centrum Rehabilitacji w Konstancinie oraz w Łomżyńskim Centrum Medycznym. - Dostrzeżenie i podanie pomocnej dłoni.
Hanna Czajkowska 25 lat podaje pomocną dłoń w ramach sekcji chorych na stwardnienie rozsiane SM: organizuje spotkania z okazji Światowego Dnia Chorego, wielkanocne, bożonarodzeniowe, msze św., turnusy rehabilitacyjne, zaprasza do siebie na działkę. Około 20 osób może z rodzinami poznawać się, zaprzyjaźniać, wymieniać doświadczenia – to promowana przez prezes samopomoc., a numer telefonu do niej, by potrzebujący wsparcia zawsze wiedzieli, gdzie je znajdą: 662 701 071. Około 10 chorym pomaga w domach, np., samotnej pani z SM na wózku inwalidzkim, mieszkającej na 1. piętrze... Jaki sukces wyróżniłaby z 25 lat? - To, że w ogóle istniejemy, tak trudno jest znaleźć wolontariuszy - uśmiecha się smutno. - Nie możemy liczyć na pomoc chorych w organizacji ognisk czy wyjazdów pielgrzymkowych. Zdrowych spędzanie czasu i krzątanie się przy ludziach z SM nie interesuje... Zawsze mi przykro, że zostali odtrąceni przez społeczeństwo, jakby ludzie się ich bali...
Prezes Czajkowska ubolewa, że kiedy ktoś zachoruje na SM, to koledzy z pracy zapominają o nich, przestają odwiedzać, a taki chory sam z domu nie wyjdzie, na nowych znajomych raczej nie liczy. - Z sentymentem patrzę na to ćwierć wieku, ale i z pewnym smutkiem – ocenia społeczniczka. - To taki chrześcijański obowiązek. Moje zasługi są niewielkie: codzienne wspieranie ludzi w potrzebie.
Strach pacjenta, że nie jest w centrum uwagi
O doktorze Wojciechu Bąkowskim pacjenci z sympatią mówią: „to nasz łomżyński doktor Judym”. W ŁCM zawsze oddany swojemu powołaniu i nieżałujący prywatnego czasu chorym z bólami w krzyżu czy stawach. - 34 lata temu wysłuchałem wykładu prof. Bolesława Górnickiego na Zjeździe Pediatrów Polskich, to autor podręczników akademickich – wspomina łomżyniak po Akademiach Medycznych w Białymstoku i Warszawie. - Ten autorytet nazwał etykę lekarska spotkaniem dwóch osób: pacjenta i lekarza. Dobra diagnoza lekarza i recepta zrealizowana u sumiennego aptekarza nie pomogą, gdy pacjent nie wierzy, że medykament mu pomoże, gdy nie będzie pilnował dawkowania.
Zdaniem cenionego reumatologa, w działalności lekarskiej i pielęgniarskiej trzeba – wzorem myśli św. Brata Alberta – być dobrym jak chleb, który leży na stole. Dostępny, świeży, zdrowy, pożywny. Niestety, problemy finansowania służby zdrowia ciągle w Polsce nie są rozwiązane, czego smutnym przykładem są za długie kolejki do specjalistów, za wysokie ceny leków w stosunku do zarobków, emerytur i rent czy zupełne zaniechanie opieki stomatologicznej młodego pokolenia, co skutkuje w dorosłym życiu stanem nie tylko uzębienia, ale i całego organizmu. - Światowy Dzień Chorego ma nam uzmysłowić, że dzisiaj jesteśmy zdrowi „czasowo”, a za dzień możemy być chorzy – analizuje refleksyjnie dr Wojciech Bąkowski w przerwie VII Ogólnopolskiej Konferencji „Interdyscyplinarne oblicza reumatologii”, odbywającej się od 9. do 11. lutego w Warszawie. - Smutno to stwierdzić, ale dziś pacjent postrzega nieraz wadliwe sytuacje i boi się, że jako chory człowiek prawie w ogóle w systemie się nie liczy. Boi się od wielu lat, że nie jest w centrum uwagi pracowników i urzędników, którą zajmują procedury, rejestry, finanse. Na plan drugi schodzi jego cierpienie, osoba i choroba.
Mirosław R. Derewońko