Inwazja kardiologów, rozruszniki serca i trujące e-papierosy
- Nadciśnienie tętnicze to choroba, na którą choruje co trzeci Polak. Liczba zachorowań zwiększa się po 40., a przyspiesza po 50. roku życia – twierdzi prof. dr. hab. nauk med. Włodzimierz Musiał, kierownik Kliniki Kardiologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, który gościł z kilkunastoma specjalistami najwyższej klasy na konferencji naukowo-szkoleniowej „Kardiologia inwazyjna na Podlasiu”, jaka przez dwa dni odbywa się z inicjatywy dr. Romualda Krynickiego, od 2000 r. ordynatora oddziału kardiologicznego Szpitala Wojewódzkiego w Łomży. - Ta choroba jest podstępna, nie boli, ludziom brak motywacji, aby ciśnienie kontrolować. A potem są zawały, udary mózgu i niewydolność nerek, które sprawią, że z dnia na dzień zdrowy człowiek staje się inwalidą.
Sala konferencyjna na drugim piętrze szpitala w Łomży zapełniła się od lekarzy i pielęgniarek, nie tylko z oddziału kardiologicznego, gdzie jest ich 27. Medyków zajmujących się sercem, komorami i przedsionkami oraz rozrusznikami w poradni mamy dwóch, na oddziale ośmiu: trzech kardiologów, trzech lekarzy wewnętrznych i dwójkę rezydentów. Dyrektor Krzysztof Bałata przypomniał, że od 2000 r. istnieje pracownia badań inwazyjnych, gdzie zaczęto wykonywać zabiegi koronarografii. - Oddział kardiologiczny prowadzi pełną diagnostykę inwazyjną i nieinwazyjną – zapewnił dyrektor, wyliczając procedury. Zapowiedział uruchomienie oddziału stacjonarnego i dziennego rehabilitacji kardiologicznej oraz programu profilaktycznego. - Chcemy zapewniać kompleksowość opieki nad pacjentami po zabiegach kardiologii inwazyjnej i kardiochirurgicznych – deklarował szef szpitala.
Prof. Opolski odradza palenie e-papierosów
Witając prelegentów i gości, dr Romuald Krynicki (lat 54) omawiał historię łomżyńskiej kardiologii, która zaczęła się w 1985 z inicjatywy dr. Tadeusza Wierzbowskiego. Dwa lata później pracę zaczął tu ordynator, opowiadający o implantacjach stymulatorów oraz o nabytku z 2015 r.: stacjonarnym angiografie z możliwością wszelkich procedur inwazyjnych na tętnicach wieńcowych. Podsumował rok 2015, wyliczając w przybliżeniu: 2 tys. hospitacji, 800 koronarografii, ponad 100 rozruszników, 13 kardiodefibrylatorów i 9 ablacji (+ 17 do końca kwietnia 2016). - Nie łamię mostka, nie wbijam kilku igieł w klatkę piersiową, jak w sternotomii – uspokaja dr nauk med. Dariusz Michałkiewicz z Warszawy, który przedstawił możliwości leczenia zaburzeń rytmu i niewydolności serca w Łomży, gdzie przeprowadza zabiegi ablacji. - Dostęp mam przez żyłę lub tętnicę udową albo przez szyjną. Wprowadzam cewnik do serca, poszukuję ogniska arytmii i podgrzewam ognisko, żeby je wypalić.
Prof. dr hab. Grzegorz Opolski, przez 12 lat konsultant krajowy, z I Katedry i Kliniki Kardiologii WUM przypomniał, że większość chorych z nadciśnieniem tętniczym umiera z powodu choroby wieńcowej. Nazwał to „małżeństwem z przeznaczenia”: na 10 pacjentów z chorobą wieńcową 7 ma NT. Do choroby niedokrwiennej serca prowadzi, m.in., przerost ścian tętnic, dysfunkcja śródbłonka i zmiany miażdżycowe. Z chorobą niedokrwienną lepiej nie mieć ciśnienia skurczowego wyższego niż 140, a rozkurczowego 90 mm Hg. Wśród czynników zagrażających naszemu sercu są, np., zbyt długie siedzenie w miejscu (rację ma rodzic, przeganiający dzieci sprzed telewizora czy komputera na spacer i przejażdżkę rowerem), zbyt krótkie (poniżej 6 godzin) i zbyt długie (powyżej 9) spanie.
Od blizny po pas lepsza pigułka z mikrochipem
Plus picie alkoholu i palenie papierosów. - To jeden z głównych czynników chorobotwórczych, nie ma co do tego dziś wątpliwości – twierdzi prof. Opolski. - Kardiolodzy i pulmonolodzy monitorują skutki nowej mody. To przyzwyczajanie młodych do nałogu, potem sięgną po zwykłego papierosa. W tym, co wdychają e-palacze, są również szkodliwe substancje toksyczne. Przestrzegałbym przed paleniem e-papierosów. Palenie może przełożyć się na zwiększenie ryzyka chorób serca i... śmierci.
Duże wrażenie zrobił wykład, jakby monografia przedmiotu, który wygłosił dr Krzysztof Matlak z Kliniki Kardiochirurgii USK Białystok. Opowiadał fachowo o „dużych zabiegach przez dziurkę od klucza”, nieprzynoszących dużego bólu i z efektem kosmetycznym (kiedyś pozostawały ogromne i źle gojące się blizny od szyi po pas). Na przykład, od 2010 w Klinice Kardiochirurgii USK metodą sternotomii zoperowano zastawki aortowe u 117 pacjentów (4 zmarło). Świetnych efektów operacji i znakomitego wykładu specjalistycznym, opanowanym do perfekcji językiem pogratulował, m.in., prof. dr hab. Sławomir Dobrzycki, kierownik Kliniki Kardiologii Inwazyjnej USK, przedstawiający dokonania i perspektywy w XXI w. Wśród nowinek są i takie, jak pigułka na serce z mikrochipem, żeby rodzina widziała na smartfonie, czy chory o odpowiedniej porze połknął lek ratujący im życie.
Mirosław R. Derewońko