Pielęgniarki chcą podwyżek. Pojechały demonstrować w Warszawie
Ponad sto pielęgniarek z łomżyńskiego szpitala wyjechało rano na protest do Warszawy. Pod kancelarią premiera i Sejmem ma demonstrować nawet około 10 tysięcy pielęgniarek z całej Polski domagających się przede wszystkim podwyżki płac. - Od 8 lat nie miałyśmy nawet złotówki podwyżki – mówi Izabela Metelska przewodnicząca łomżyńskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Nie może tak być, że dogania nas najniższa płaca krajowa, biorąc pod uwagę nasz wkład pracy wykształcenie i odpowiedzialność – dodaje.
W łomżyńskim szpitalu pracuje ponad 300 pielęgniarek. Na dzisiejszy protest do Warszawy pojechało ok. 110 z nich.
- To 1/3 pielęgniarek ze szpitala, ale zostały tylko te, które pracują na dyżurach, lub nie mogły wyjechać z jakichś ważnych przyczyn osobistych. Determinacja w naszym środowisku jest już bardzo duża – podkreśla Metelska, która w zawodzie pracuje od 23 lat.
Rząd w ramach negocjacji z pielęgniarkami zaproponował im po 300 złotych, ale jak mówią pielęgniarki to nie podwyżka wliczana do pensji, ale coś w rodzaju dodatku i to tylko na kilka miesięcy. - Na pół roku z tego co wiemy, a później wielka niewiadoma – mówi.
Żądania płacowe to nie jedyne, którego spełnienia będą domagały się pielęgniarki. Chcą także aby były ustalone normy zatrudnienia pielęgniarek w poszczególnych oddziałach i kontraktowane w ramach świadczeń z NFZ oraz aby odciążono je od pracy administracyjnej.
- My musimy liczyć tabletki, sprzęt, dyrekcja chce abyśmy pracowały w całym szpitalu, a Narodowy Fundusz Zdrowia w ogóle nas nie widzi. To jest przykre – dodaje Krystyna Dąbrowska wiceprzewodnicząca związku pielęgniarek w Łomży i pielęgniarka z 38-letnim stażem w zawodzie. - Ja od 28 lat pracuję w OIOM. To jest bardzo ciężka i stresująca praca i za nią, razem z nocami, dostaje na rękę 1900 zł.
Dąbrowska mówi, że manifestacja powinna coś dobrego pielęgniarkom przynieść.
- Nie może tak dalej być, że pielęgniarki się lekceważy. Pielęgniarki są wykształconymi osobami, część z nas ma wykształcenie wyższe, a niektóre doktorat. I proszę sobie wyobrazić, że po zrobieniu doktoratu dziewczyny dostają po 60 zł. Od 8 lat nikt nie chce z nami rozmawiać o pieniądzach. W tym roku dostałyśmy 70 zł podwyżki, co wyszło może po 40-50 zł faktycznie. Nasza praca jest ciężka i odpowiedzialna, ale jest niedoceniana – podkreśla.
Krystyna Dąbrowska zauważa, że to wszytko przekłada się także na prestiż zawodu i brak nowych chętnych do jego wykonywania.
- Dzisiaj średnia wieku pielęgniarek w Łomży wynosi ok. 45-48 lat - mówi. - Nie ma młodych pielęgniarek, bo im się to nie opłaca.