Bezcenna krew w wakacje nie ma wakacji
W domu wypiła tylko kawę, szybko, żeby zdążyć na 7. 15 do pracy. Potem lekkie śniadanie: płatki musli, kilka truskawek i jogurt naturalny. W czasie drugiej kawy z mlekiem przeglądała już papiery, bo czekało ją podpisywanie upoważnień i delegacji dla funkcjonariuszy, wyjeżdżających w teren. Jeszcze trzy spotkania z kierownikami, rozdysponowanie pracy podwładnym i wreszcie mogła po godzinie 10. zejść na parter. Usiadła w lekko pochylonym fotelu z uniesionym w górę podnóżkiem, wystawiła pielęgniarce łokieć do nakłucia. - Pierwszy raz oddałam krew dwanaście lat temu, jak koleżanka z Zambrowa miała wypadek samochodowy... – opowiada Joanna Tatko z rzadką grupą krwi 0 Rh-, naczelnik Urzędu Celnego w Łomży, gdzie w ramach wakacyjnej akcji zbiórki krwi 15 celników i kierowców tirów oddało po prawie pół litra bezcennego leku. - Wówczas to była szybka interwencja grupy znajomych, aby mogła odbyć się poważna operacja. A na wakacje potrzeba krwi.
Operacja szczęśliwie się udała. W naczelniczce społeczny nawyk oddawania krwi się narodził i do dziś pozostał.
- Co jakiś czas dostaję telefon, że jest potrzebna akurat moja grupa krwi – kontynuuje pani naczelnik z promiennym uśmiechem, kiedy rureczką czerwony płyn spływa do plastikowego worka. - Czy postrzegam to jako bohaterstwo...? Raczej jako dobry uczynek, którym służę ludziom.
Z krwią nie tyle o rekordy chodzi, co o dar serca
W trakcie sześciu akcji, jakie w Urzędzie Celnym zainicjował Rafał Bąkowski, krew oddawała też podkomisarz Beata Glińska–Gędzius. - To nic nie kosztuje, a może uratować zdrowie albo i życie...
Zbliżające się szybkimi krokami wakacje letnie dały asumpt do wzmożenia poszukiwania nowych krwiodawców, gdyż stali dawcy i młodzież szkolna wyjeżdżają na urlopy, obozy albo do pracy za granicą. Gdy w Urzędzie Celnym leje się krew do 15 worków po 450 ml, kierownik łomżyńskiego oddziału krwiodawstwa w Szpitalu Wojewódzkim dr Anna Ogrodnik-Wycik przegląda programy zbierania życiodajnego leku na czerwiec i lipiec. Jest dość zadowolona, bo gdy jednodniowa akcja daje woreczki z krwią od około 20 osób, to tego leku w magazynach nie powinno zabraknąć. Dotąd 28 osób oddało krew w Szczuczynie, w Zambrowie – 30, w Czyżewie – aż 41, w Ciechanowcu – 33, w Szepietowie – 28, w Kuziach głównie strażacy z OSP – 22 i w Zespole Szkół Technicznych w Kolnie – 18 osób. Tradycyjnie Łomża przoduje pod względem ilości oddawanej krwi, trafiającej do Szpitala Wojewódzkiego i szpitali miejskich i powiatowych: Zambrów, Kolno, Grajewo i Wysokie Mazowieckie.
- Ciekawa inicjatywa miała miejsce w Przedszkolu Publicznym nr 14 przy Kołłątaja – chwali dr Ogrodnik-Wycik. - Jeden z wychowawców Łukasz Wojciechowski zorganizował akcję „14 kropelek”, w trakcie której na festynie z okazji Dnia Dziecka wzięło udział 36 osób: dyrekcja, nauczyciele i rodzice.
Aktywne okazały się również łomżyńskie szkoły, chociaż maturzystów nie ma: krew oddawać mogą pełnoletni. W „Mechaniaku” krew ofiarowało aż 41 osób, w WSA i ASP – łącznie 30, w II LO – 24, w „Wecie” - 23, w „Ekonomiku” oraz III LO – po 19, zaś w ZSTiO - 12. Brawo, że w Centrum Katolickim oddało krew aż 60 osób, ale nie o rekord szło, tylko o dar serca.
Krwi w każdej chwili może potrzebować każdy z nas
Różnie z krwi oddawaniem bywa – jeden odda w cztery minuty czy pięć, innemu potrzeba siedem minut albo i osiemnaście. Po rejestracji u pielęgniarki lekarka osłucha i ciśnienie zmierzy, ankietę się wypełni i można na fotel siadać, na igłę patrzeć lub nie, żeby nie zemdleć. Joanna Tatko patrzy. Rafał Dobrogowski (lat 37), oddający honorowo krew od pięciu lat, donatorem w Urzędzie Celnym został po raz pierwszy. Specjalnie przyjechał z urlopu, aby podzielić się bezcennym lekiem grupy A Rh-.
- Mam nadzieję, że moja krew znów komuś się przyda, bo tak sobie myślę, że ze dwie operacje na mojej krwi już się odbyły – zastanawia się celnik urlopowicz. - Mój szpik jeszcze nikomu się nie przydał, ale to kwestia o wiele dłuższego oczekiwania, by znaleźć bliźniaka genetycznego w nagłej potrzebie... A dlaczego oddaję własną krew? Bo to nie jest trudne ani bolesne, a bardzo pożyteczne.
Oboje oddali próbki krwi dla śp. Radka Szulca, m.in., podczas akcji w Galerii Veneda... Pamiętają...
Celnik Jacek Przestrzelski (lat 37) na igłę w zgięciu łokcia nie patrzy, nie tyle ze strachu: rozmawia z pielęgniarką na tematy rodzinne. Krew oddaje od 15 lat, nieregularnie, w tym urzędzie rokrocznie.
- Taka myśl mi przez moment nawet przemknęła, że może przysłużę się do uratowania komuś życia – przyznaje cicho i skromnie. Po niecałych 10 minutach wraca do swych codziennych obowiązków.
Ambulans krwi w piątek zawita do Kolna, a w niedzielę do Miastkowa. W Łomży 19. lipca przyjmą go motocykliści, 20. lipca – parafia Miłosierdzia Bożego. Warto mieć dowód osobisty i dobrą wolę.
- Aby utrzymać odpowiedni poziom zapasów krwi w magazynach, musimy z każdej akcji pobrać ją od 20 osób – przypomina dr Ogrodnik-Wycik. - W każdej chwili może jej potrzebować każdy z nas.
Mirosław R. Derewońko
Fot. Urząd Celny