Szpital Wojewódzki – kryzys ustępuje, ale dług się czai
Zwolnił dotąd 12 osób: kadrową, przełożoną pielęgniarek, dwóch ordynatorów... Dyrektor Krzysztof Bałata (lat 50) kieruje od czterech miesięcy Szpitalem Wojewódzkim w Łomży. To największy zakład pracy w mieście i w regionie; zatrudnia 1 008 osób - lekarzy, pielęgniarek, pracowników administracji i technicznych. Ma roczny budżet 98 milionów złotych – za te pieniądze można by w Łomży zbudować jeszcze trzy baseny albo sześć portów z 500-metrowymi bulwarami. Mimo potężnego budżetu, łomżyński szpital z 21 oddziałami łóżkowymi, 28 poradniami, rehabilitacją, psychiatrią boryka się z zadłużeniem finansowym, z lat ubiegłych wynoszącym blisko 30 mln zł. Jednak dyrektor Bałata pokazuje świeże dane na koniec sierpnia 2013: pierwszy raz od kilku lat w dziale zobowiązania wymagalne nie ma żadnej kwoty. To puste, wolne pole szansy - na poprawę sytuacji.
- Pracuję po kilkanaście godzin dziennie, do godziny 17- 18 w szpitalu, a potem w hotelu – opowiada dyr. Krzysztof Bałata, który pokonuje w soboty i niedziele 360 km do i z rodzinnego Tarnobrzega. Ale są tygodnie, że zostaje przez weekend na miejscu w Łomży i też miewa urwanie głowy.- W ciągu dnia załatwiam bieżące sprawy, a popołudniami i wieczorami odpowiadam na maile i przygotowuję analizy działalności.
Wyjeżdżam do Białegostoku, bo tam jest NFZ oraz Urząd Marszałkowski, organ tworzący szpital, Przedstawiam nasze potrzeby, szczególnie w zakresie dosprzętowienia które sięgają kwoty 15 mln zł. Za tymi pieniędzmi trzeba pojeździć, ponieważ budżet marszałka na inwestycje i potrzeby największej w regionie placówki leczniczej jest ograniczony. W tym czasie udało się pozyskać prawie 1,3 mln zł za sprzęt medyczny. Owocem wypraw do Warszawy jest, m.in. 15 mln zł pożyczki długoterminowej z Agencji Rozwoju Przemysłu dzięki czemu dyrektor uniknął kompromitującej placówkę sytuacji, że nie wypłacił wynagrodzeń.
„Szpital ma przynosić zysk...”
Szpital w Łomży to gigant: na 21 oddziałach ma 629 łóżek, z których stale zajętych jest około 400. W 2012 roku na oddziały przyjęto 24 tysiące pacjentów, nie tylko z Łomżyńskiego, ale i z całej Polski. W pierwszym półroczu 2013 r. leczyło się już 11, 5 tysiąca chorych. Na operacje kręgosłupa z zakresu neurochirurgii przyjeżdżają pacjenci z województw: podlaskiego, mazowieckiego, małopolskiego i dolnośląskiego, łódzkiego, pomorskiego. Na brak chętnych nie narzekają również oddziały: laryngologii, okulistyki, ortopedii, urologii, kardiologii i rehabilitacji. W 28 poradniach specjalistycznych w 2012 r. przyjęto okolo 160 tys. pacjentów, natomiast porad udzielono w ponad 230 tysiącach przypadków.
Dyrektor Bałata delikatnie napomyka, że szpital to przedsiębiorstwo, które ma przynosić zysk, by znów nie utracić odzyskanej dopiero co płynności finansowej. Utrzymanie tych 629 łóżek na oddziałach (najwięcej mają położniczo-ginekologiczny - 68, chorób płuc i gruźlicy - 43, chirurgiczny - 42, internistyczny - 41 i dziecięcy – 40) pochłania ogromne sumy. Do tego szpital ma sześć sal operacyjnych i kilka razy więcej zabiegowych. W ubiegłym roku wykonano aż 4 tysiące operacji i 6 tysięcy zabiegów. W całodobowej gotowości pozostaje Szpitalny Oddział Ratunkowy.
- Polepszenie kondycji szpitala widzę optymalizowaniu kosztów i rozszerzeniu usług a tym samym zwiększeniu przychodów, o takie jak dializa otrzewna na nefrologii czy zabiegi ablacji na kardiologii – wyjawia dyrektor. – Planujemy uruchomić nowe jak diabetologia, której na ten rok kontrakt zabrano, gdyż mamy dwójkę świetnych specjalistów. Myślę też o chirurgii onkologicznej, nasi lekarze są dopiero w trakcie uzyskiwania specjalizacji, ale od października sprowadzamy specjalistę. Rozszerzenie zakresu usług to także zmniejszenie skali zwolnień.
Cały czas trwa też restrukturyzacja zatrudnienia w szpitalu zgodnie z przyjętym przez Agencje Rozwoju Przemysłu programem, jako jednym z warunków przyznania pożyczki, która oznacza zwolnienie w ciągu trzech lat 98 osób: 32 osoby zwolniono w 2012, 33 pożegna się z pracą w 2013 i tyle samo do końca 2014.
Według dyrektora Bałaty, szansą na większe oszczędności może być outsourcing, czyli wydzielenie niektórych działalności poza struktury szpitala. Firmy z zewnątrz już zajmują się sprzątaniem i transportem pacjentów dializowanych. Oszczędności mogą pojawić się po przekazaniu firmom, prania bielizny i pościeli
NFZ dobija szpitale... i pacjentów
- Pacjenci oczekują kompleksowej, szybkiej i dobrej jakości usługi, bez kolejek - będących zmorą w całym kraju – przyznaje dyrektor Bałata. – U nas na poradę najdłużej czeka się do specjalistów: endokrynologa – 214 dni, gastrologa – 142 dni, audiologa – 78 i neurologa – 54. Na badanie rezonansowe kolejka jest 109 dniowa, a na tomografię 53 dniowa . To odległe terminy, ale takie wynikają z kontraktu. Realizujemy kontrakt ze środków publicznych i obowiązuje nas system kolejkowy wg zasad ustalonych przez NFZ. W całym szpitalu na koniec sierpnia mamy ponad
3 mln 200 tys. zł. nadwykonań, a do końca roku pozostało jeszcze kilka miesięcy.
NFZ nie płaci za wszystkie wykonane procedury. Za niektóre płaci w całości, jak świadczenia nielimitowane np.noworodki czy ostre zespoły wieńcowe, za niektóre w tylko kilkudziesięciu procentach, jak chirurgia zabiegowa, za internistyczne – wcale nie płaci.
A my nie możemy pacjenta odesłać, mówiąc mu że dzisiaj nie przyjmujemy. W sytuacji zagrożenia życia musimy udzielić pomocy. Nie możemy zamknąć szpitala bo byłoby to niezgodne z prawem bowiem szpital udziela pomocy medycznej i pracuje „na ostro” 24 godziny na dobę.
Mamy kilka oddziałów jak np. Szpitalny Oddział Ratunkowy które przy obecnej wycenie procedur nie zbilansują swojej działalności, a kontrakt musimy podpisać aby zabezpieczyć zdrowie i życie pacjentów.
Dlatego Dyrektor sądzi że gdyby szpital był spółka prawa handlowego to takie postępowanie spowodowałoby że zarząd wyleciałby z hukiem, bo podpisał kontrakt z NFZ w którym większość procedur jest wyceniana poniżej kosztów. Dopiero tąpnięcie w Centrum Zdrowia Dziecka w połowie roku poprawiło trochę wycenę procedur na pediatrii.
Krzysztof Bałata potrzebuje 365 dni
Dyrektor ocenia, że cztery pierwsze miesiące to „cały czas początek”: na usprawnienie szpitala daje sobie rok. Wiemy ile płaci nam NFZ za wykonane procedury ale musimy policzyć ile kosztuje nasz szpital leczenie każdego pacjenta z osobna. Duże oszczędności w zużyciu energii powinna przynieść termomodernizacja. Dyrektor dobrze wie, że jego działania restrukturyzacyjne budzą u wielu pracowników niepokój, „jak wszystko, co nowe”. Szpital zaczął terminowo regulować swoje zobowiązania, nie ma zobowiązań wymagalnych, przestał generować dług i poprawia wynik finansowy. Na koniec 2012 roku zadłużenie szpitala wynosiło ponad 36 mln zł. Po pierwszym półroczu tego roku zobowiązania krótko i długoterminowe przekraczały 37 mln zł, lecz w połowie września spadły o 4 mln zł, do niespełna 33 mln zł.
Mirosław R. Derewońko
P.S. Mgr inż. Krzysztof Bałata (lat 50) to absolwent Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie wydział górnictwa i geologii (1988). Dziesięć lat pracował w dozorze kopalni siarki Machów k. Tarnobrzega, gdzie jest jego dom rodzinny. Przez dziesięć lat był prezesem zarządu spółki z o.o. prawno-finansowej GB Unia, a w latach 2007 – 2008 jako prezes zarządu kierował spółką akcyjną Szpitale Rodzinne w Warszawie. Do roku 2010 zajmował się też doradztwem w restrukturyzacji szpitali, zaś w latach 2010 – 2013 był dyrektorem Centrum Opieki Medycznej, czyli szpitala powiatowego w Jarosławiu. Od polowy maja 2013 jest dyrektorem Szpitala Wojewódzkiego im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Łomży. Żonaty, ma dwoje dorosłych dzieci.