Na upały nie ma rady...? Nic podobnego: lekarz radzi
Nadmierna potliwość, osłabienie, zawroty głowy, drętwienie rąk i nóg albo nogi jak z waty oraz kołatanie serce – oto objawy odwodnienia, którego doświadczamy w 30-stopniowe upały w cieniu i w jeszcze większej spiekocie na słońcu. Temperaturowa „gorączka sobotniej nocy” nadciągnęła nad Łomżę i potrwa również w tym tygodniu. Na szpitalny oddział ratunkowy Szpitala Wojewódzkiego ciągle trafiają, zwłaszcza starsi, ludzie z omdleniami. Na szczęście, nie z udarami cieplnymi. Jak się bronić latem przed bezlitosnymi sztyletami słońca? – radzi lekarz internista Anita Świętochowska z Łomży, specjalista chorób wewnętrznych w trakcie specjalizacji z ratownictwa medycznego.
- Najczęściej nie zdajemy sobie sprawy, jak dużo tracimy wody w takie upały... – ostrzega doktor Anita Świętochowska. - Organizm oddaje wprawdzie dużo wody przez skórę, ale i oszczędza, żeby obronić się przed niedoborem płynów. To, że nie odczuwamy „smoczego” pragnienia lub nie mamy piaszczystej suchości w ustach i spieczonych warg, nie oznacza wcale, że nie jesteśmy odwodnieni.
Najoczywistszym, łatwym do sprawdzenia znakiem braku płynów w organizmie jest w upał rzadsze oddawanie moczu: jest go mniej, ma zagęszczoną konsystencję i ciemniejszy niż zwykle kolor. Nie wolno czekać, aż pojawią się silne wymioty i wysoka gorączka, będące objawami udaru cieplnego.
Najzdrowsza woda mineralna
- Pierwszą rzeczą, którą bym zalecała, jest przebywanie na słońcu w bezpiecznych godzinach – radzi internistka. - Z rana do godziny 11., a po południu po godzinie 16. W ciągu dnia należy unikać ostrych, palących promieni słonecznych, chroniąc się w cieniu budynków, drzew i pod parasolem.
Do lamusa należy odstawić obiegowe przekonania, że w takie upały, gdy dech aż zatyka z gorąca, mocna kawa postawi na nogi, zaś orzeźwią zimne lody czy schłodzone piwo. Jest wręcz odwrotnie.
- Podstawowym sposobem jest uzupełnianie brakującej organizmowi wody – zaleca lekarka. - Dzieci powinny wypijać jej półtora litra dziennie, młodzież i dorośli – od dwóch do trzech litrów. Mówię tu o wodzie mineralnej, niegazowanej. Odradzam stanowczo napoje barwione i słodzone. Starsi ludzie, w okolicach 70-tki i powyżej, miewają mniej czuły ośrodek pragnienie. Praktycznie oznacza to, że nie dopijają porcji płynów w szklance czy filiżance, nie „odczuwając” tej potrzeby. Należy im wyjaśnić ten mechanizm i kategorycznie przestrzegać wypijania przynajmniej 1, 5 litra. Napoje nie powinny być podawane prosto z lodówki, ponieważ osłabiają układ odpornościowy, czego skutkiem są częstsze infekcje górnych dróg oddechowych, na przykład, bóle gardła.
Uwaga! Na plaży słońce pracy...
Wakacyjne opalanie się „plackiem” na plaży, w ośrodku wczasowym czy przydomowym ogródku niespecjalnie podoba się specjalistce. Ale jeśli już, to koniecznie po nałożeniu na skórę kremu z wysokim filtrem i zażywając ruchu na świeżym powietrzu lub w wodzie. Lekarka zdecydowanie odradza plażowanie osobom o jasnej karnacji skóry, zwłaszcza rudowłosym, i mającym powyżej 50 pieprzyków czy innych znamion na całym ciele. - Jeśli takie osoby po raz drugi bądź trzeci ulegną poparzeniom skóry, znacznie zwiększa się ryzyko nowotworów, na przykład, czerniaka – ostrzega. - Symptomy dużego poparzenia to skóra czerwona jak opalana „na raka”, ocieplona i z pęcherzami.
Do izby przyjęć Szpitala Wojewódzkiego im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Łomży trafiały zazwyczaj starsze kobiety po omdleniach – potwierdza lekarz dyżurny Mariusz Zorczykowski. Seniorki wybierały się w 30-stopniowe upały do kościoła, z wizytą do rodziny bądź na spacer w szczelnym, nieprzewiewnym, trzywarstwowym ubiorze, choć powinny w lekkim i przewiewnym.
Niepokojące przyspieszenie czynności serca, falowe zaburzenia świadomości, nagłe omdlenia lub utrata przytomności – to nie tylko groźne skutki długotrwałego odwodnienia, które mogą skończyć się złamaniem kończyny czy rozbiciem głowy. Bo jeśli przydarzą się kierowcom w czasie jazdy...
- Mamy rozum i informacje z zewnątrz, więc nieszczęścia nie trzeba szukać – podsumowuje Anita Świętochowska. - Miejmy nadzieję, że nikt w samochodzie nie zostawi dziecka w foteliku ani psa.
Mirosław R. Derewońko