Grypa zaatakowała w Łomży
Istne oblężenie przeżywały apteki jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia i w tygodniu poświątecznym, lecz tłumy pacjentów ruszyły do przychodni dopiero po sylwestrze. Lekarze nie mają wątpliwości: w całym mieście panuje ostra epidemia grypy. Tymczasem łomżyński sanepid podaje, że w grudniu w Łomży i na trenie powiatu odnotowano 1 162 przypadki tzw. paragrypy i jeden - w ostatnim tygodniu miesiąca - potwierdzony laboratoryjnie przypadek grypy.
- W Łomży panuje epidemia grypy! – mówi z przekonaniem dr Waldemar Pędziński z Łomżyńskiego Centrum Medycznego przy ul. Makowej 28. - Na dobre zaczęło się wczoraj, kiedy zaczęliśmy przyjmować trzy razy więcej pacjentów niż normalnie, z których połowa zgłosiła się z typowymi objawami grypy.
Jakie to objawy?
Przede wszystkim, ogólnie złe samopoczucie i uczucie rozbicia. Towarzyszą temu stanowi bóle mięśniowe i kostne, bóle głowy i gorączka oraz suchy, uporczywy kaszel.
- My w przychodniach nie identyfikujemy laboratoryjnie czynnika, wywołującego chorobę – wyjaśnia dr Pędziński. - Sanepid udokumentował jeden przypadek grypy, ale to nie oznacza, że był czy jest tylko jeden chory na grypę. Na pewno po mieście, w sklepach, szkołach, urzędach, firmach i zakładach pracy oraz w autobusach jest więcej zarażonych i zarażających ludzi jeszcze zdrowych. My, lekarze, wystawiamy rozpoznanie na podstawie powyższych objawów klinicznych.
Wiadomo, że nie wszyscy z „przeziębieniem” czy bólem gardła pędza zaraz do lekarza. Próbujemy leczyć się domowymi sposobami i na własna rękę, stąd kichająca i kaszląca ciżba w kolejkach po leki w aptekach.
- Większość chorych nie musi od razu udawać się do lekarza – przyznaje i apeluje dr Pędziński. - Najlepszym na początek po pojawieniu się objawów rozwiązaniem jest pozostanie w domu, aby nie infekować innych i samemu się nie zarażać. Trzeba przyjmować leki przeciwgorączkowe i pić dużo płynów, na przykład, herbatę z cytryną lub łyżka miodu. Stanowczo nie należy dopuszczać do suchości powietrza w pomieszczeniach, czyli stosować nawilżacze albo mieć mokry ręcznik na kaloryferze. Leżymy pod kołdrą, żeby się wygrzać, czytamy zaległe lektury i po trzech dniach objawy grypy powinny ustąpić.
Doktor odradza szturmowanie przychodni w pierwszym okresie „przeziębienia”: dzięki temu, nie infekujemy się od innych pacjentów i nie zarażamy czekających. Chociaż niektórzy czekają tyleż na poradę lekarską, co na zwolnienie na druku L4 dla pracodawcy, żeby móc spokojnie „wyleżeć i wygrzać” grypę.
Mirosław R. Derowońko